Fani motocykli sportowych zapiali z zachwytu nad GSX-R-em. Nie mogło być inaczej, bo ważył on aż o 40 kg mniej od Yamahy FZ 750, która pod tym względem mieściła się w obowiązujących wówczas standardach. Jak goście z Suzuki tego dokonali? Zadbali, żeby maksymalnie odchudzić wszystkie elementy i podzespoły. Np. z tego powodu zrezygnowano z chłodzenia cieczą na rzecz powietrza i oleju. Aż 6,5 litra tego ostatniego, dwie pompy i duża chłodnica miały zapewnić odpowiednie chłodzenie i smarowanie. Pomocne były żebrowane cylindry.
W podwoziu zaczęło królować aluminium. Filigranowa rama, wyspawana z rur, odlewów i profili tłoczonych, była lekka, ale zbyt wiotka. Przy prędkościach powyżej 200 km/h gixer podążał tropem węża. Fabryka nie czekała: wersja na sezon 1986 dostała dłuższy wahacz i lepsze opony.
Mój pierwszy GSX-R
...był wersją z 1988 r. – znacznie łagodniejszą i cięższą. Spokojnie można było zapomnieć o słabościach poprzednika. Żadnego wężykowania, świetne zestrojenie gaźników, o wiele lepszy widelec, a całość uzupełniały 17-calowe koła. Ideał był naprawdę blisko. Podczas pierwszej rundki na torze Nürnburgring szybko przyszło rozczarowanie. Trochę za mały prześwit w złożeniu spowodował, że co nieco się pościerało. Krótkoskokowy silnik nie mógł zaimponować elastycznością. Mało tego, powiększenie średnicy cylindrów do 73 mm nie pomogło również na wysokich obrotach.
Logiczny zatem był krok wstecz, ale tylko po to, żeby nabrać rozpędu. Bowiem wersja z 1990 r. była ukłonem w stronę sportu. Wydech 4-w-1 wykonano ze stali nierdzewnej, dołożono widelec upside-down, a z tyłu zamontowano laczka o szałowej wtedy szerokości 170 mm. Nie można było narzekać, mimo że GSX-R ważył z paliwem 226 kg.
Ciekawostka: dziś wszyscy z zachwytem cmokają nad wleczonymi dźwigienkami zaworowymi beemki S 1000 RR. A tymczasem to rozwiązanie (choć nieco różne) GSX-R 750 miał już w 1991 roku!
Rewolucja w serduchu
W 1992 r. nastąpiła rewolucja w temacie serducha GSX-R-a. Pożegnano chłodzenie powietrzem i olejem, zastępując je cieczą. Do tego w głowicy pojawiły się szklankowe popychacze. Masa motocykla wzrosła do 239 kg. To nie był najlepszy pomysł, bo zaprezentowany wtedy pierwszy FireBlade Hondy trzymał wagę 200kg. W ten sposób GSX-R stracił tytuł najlżejszego sprzęta w swojej klasie. Pojawienie się nowej wersji było w tej sytuacji tylko kwestią czasu. Gixer 750 z 1996 r. wyznaczył nowy kierunek: 128 KM, system ram-air, grzbietowa rama z aluminium zbudowana w oparciu o doświadczenia z Grand Prix oraz charakterystyczny zadupek. Fani znów ześwirowali.
Dobrze pamiętam trasę ze Stuttgartu do Norymbergi (jakieś 200 km). 13 000 obr/min na obrotomierzu nie było żadnym problemem. Do tej pory taką łatwość wkręcania się na obroty miały tylko sześćsetki, a i to nie wszystkie. Dlatego często widziałem 280 km/h na liczniku. Na torze znowu nikt nie miał szans. 2 lata później pokazano wersję z wtryskiem paliwa, która rozwijała niewiarygodną moc 135 KM.