Bornholm na motocyklu - przeżycia nie do kupienia

Motocyklowa wyprawa na Bornholm jest wyjątkowa dlatego, że daje możliwość poznania przyrody, architektury i kultury innych niż gdzie indziej. Jeszcze jeden jej smaczek – cofa cię w czasie o dobrych kilkadziesiąt lat.

Wyjazd na Bornholm planowałem od dłuższego czasu, ale jego termin wybrały za mnie kadry, które w połowie września stwierdziły, że mam natychmiast wykorzystać zaległy urlop. Podłączył się do mnie Przemek na Africe Twin, która razem z moją beemką R 1200 GS stworzyła udany duet. Ogarnąłem więc bilet w dwie strony na prom z Sassnitz w Niemczech (ok. 180 zł/motocykl + pasażer, a więc znacznie taniej niż promy z Polski) oraz zarezerwowałem noclegi – 1 w Niemczech i 3 na Bornholmie za niecałe 550 zł za osobę.

22 września wystartowaliśmy spod Ka­towic, by wieczorem dotrzeć do Greifswaldu. Jeśli – tak jak ja – lubisz różne udziwnienia i będziesz w Greifswaldzie, koniecznie zafunduj sobie nocleg (noclegi) w Slube am Yachthafen Greifswald – jednym z domków w kształcie tuby.

 

Zarówno gdy byliśmy W wioskach, jak i w miastach wyspy, nieustannie towarzyszyło nam wrażenie, że cofnęliśmy się w czasie.

Turystyka podróże BornholmJakub Fleszar

NA FALACH. Ko­lacja na statku przycumowanym do nabrzeża to fajne podsumowanie całego dnia jazdy. A jeśli jeszcze do posiłku serwują regionalne piwo...

 

Dystans, który chcieliśmy pokonać następnego dnia, nie był jakiś przerażający, ale pogoda trochę zepsuła nam radość z jazdy, której celem była Rugia, największa niemiecka wyspa. Mimo że o słońcu mogliśmy tylko pomarzyć, przejazd przez most Rügenbrücke, łączącego stały ląd z Rugią (ponad 4 km długości, ponad 128 m ponad lustrem wody cieśniny Stralsund), był dużym przeżyciem.

Dalej było tylko przyjemniej – zielone łąki pokrywające lekkie wzniesienia, gęste lasy i spektakularne białe klify. Po drodze zahaczyliśmy o Prorę – dawny nazistowski kombinat wypoczynkowy na 20 000 miejsc, w którym teraz mieści się muzeum. Promem z Sassnitz w 3 godziny dopłynęliśmy na Bornholm.

 

Turystyka podróże BornholmJakub Fleszar

SPANIE W TUBIE – taką atrakcję oferuje Greifswald. To leżące nad Bałtykiem niemieckie miasto chlubi się bogatą historią.

 

BORNHOLM - WYSPA WIATRÓW

Zjazd z promu na nabrzeże portu w Rønne (największe miasto Bornholmu) był niebezpieczny. Wiał bardzo silny wiatr, deszcz zacinał poziomo, kilka podmuchów o mało nie rzuciło nas na glebę. Jak się później dowiedzieliśmy, trafiliśmy na sztorm, który chwilami osiągał 10 w skali Beauforta, a niektóre fale na Bałtyku miały wysokość ok. 6 m.

Spanie na tę noc zarezerwowałem w Nexø, co oznaczało, że mieliśmy do przejechania w poprzek całą wyspę, czyli aż jakieś… 30 km. Fakt, daleko nie było, ale wiatr i deszcz robiły, co mogły, abyśmy nie mieli łatwo. Podczas wieczornych zakupów w sklepie znanej i w Polsce sieci z pozytywnym zdziwieniem stwierdziliśmy, że ce­ny nie zwalają z nóg. Spodziewaliśmy się różnic większych niż +50% od cen w Polsce, bo po pierwsze to Dania (a przecież wiadomo – Skandynawia nie jest tania), a po drugie Bornholm to wyspa.

 

Turystyka podróże BornholmJakub Fleszar

SPACEREM WŚRÓD RUIN Za zwiedzanie ruin zamku Hammershus nie płacisz. Wokół zamku wytyczono sporo atrakcyjnych ścieżek spacerowych, więc warto spędzić tam więcej czasu i dokładniej poznać okolicę.

 

Nexø Modern Hostel to obiekt mieszczący się w byłej fabryce mebli. Do dyspozycji mieliśmy tam w pełni wyposażoną kuchnię, jadalnię oraz kilka innych udogodnień. Na dziedzińcu znajdował się grill, plac zabaw oraz spory parking. Po śniadaniu pogadaliśmy trochę z pracującą w hostelu Polką, która podpowiedziała, co warto na wyspie zobaczyć i gdzie najsmaczniej karmią. Dowiedzieliśmy się od niej, że dzień wcześniej trafiliśmy na jeden z silniejszych sztormów, jakie pamięta, i że zazwyczaj pogoda we wrześniu i październiku jest OK.

 

Turystyka podróże BornholmJakub Fleszar

VÅDE OVN to jedna z wielu formacji skalnych, które można zobaczyć na wschodnim brzegu wyspy.

 

Pierwszy dzień zwiedzania wyspy zapowiadał się dobrze, bo na niebie wreszcie pojawiło się słońce. Z Nexø, wzdłuż wschodniego wybrzeża, pojechaliśmy na północ. Mając cały czas morze po prawej stronie, pokonywaliśmy trasę o idealnej nawierzchni, biegnącą wzdłuż linii brzegowej, co jakiś czas wjeżdżając na delikatne wzniesienia. Czysta przyjemność! Kolejne mijane wioski były jakby przeniesione z innej epoki.

Niskie, różnokolorowe domy w stylu pruskim to znak rozpoznawczy takich miejscowości, jak Listed czy Bølshavn. Nie musisz zatrzymywać motocykla, by poczuć się jak w innej epoce, ponieważ praktycznie każdy dom to pieczołowicie zadbany obiekt wybudowany dziesiątki lat temu.

 

Turystyka podróże BornholmJakub Fleszar

W MARINIE. W okolicy każdej niemieckiej mariny bez kłopotu wynajmiesz lokum, zjesz obiad, a wieczorem spróbujesz lokalnych alkoholi.

 

 

BORNHOLM 30 WIEKÓW TEMU

Odbiliśmy kawałek od brzegu, by zajechać do miejscowości Louisenlund, gdzie w lesie od ponad 3000 lat stoi około 50 megalitów mających nawet 2,5 m wysokości. Według badań, zostały tam ustawione około 1100 r. p.n.e. W drodze powrotnej na wybrzeże minęliśmy warte uwagi kościoły w Østermarie, po czym zatrzymaliśmy się w Østerlars, gdzie stoi najstarszy (z 1160 r. n.e.) i największy rotundowy kościół na wyspie.

 

Turystyka podróże BornholmJakub Fleszar

SKALNE PLAŻE to charakterystyczny element wschodniego wybrzeża Bornholmu.

 

Na naleśniki i popołudniową kawę zajechaliśmy do Gudhjem, które jest uważane za najpiękniejsze miasteczko Bornholmu. Chciałem tam zobaczyć kilka rzeczy, a ponadto na ową kawę zaprosiła nas Julia, która tutaj pracuje. Było to tak, że gdy zjeżdżaliśmy do portu spodobało nam się pewne miejsce, chciałem zrobić zdjęcia, a tu znienacka jakaś dziewczyna pyta nas, czy nie wpadlibyśmy do Gudhjem na kawę. Mieliśmy nie skorzystać?!

 

Turystyka podróże BornholmJakub Fleszar

CIEKAWSZE ARCHITEKTONICZNIE budynki zazwyczaj są oświetlone nocą.

 

Á propos kawy. Ciekawostka nr 1: niektóre duńskie knajpki serwują kawę za 30 koron (ok. 18 zł) z nieograniczoną wielkością i liczbą dolewek. Ciekawostka nr 2: pierwsza kawa jest tak duża, że niewielu ma chęć na choćby jedną dolewkę.

Po wybornej kawie zjechaliśmy do portu pstryknąć kilka zdjęć i pobłądziliśmy, szukając wjazdu na Bokul – górę, z której roztacza się panorama na miasto i wybrzeże. Następnym celem były oddalone o kilka kilometrów skalne klify Helligdomskli­pperne. Jest to zespół różnych formacji skalnych stromo opadających do morza, wzdłuż których wytyczono szlak i zbudowano wiszące nad wodą kładki. Trzeba tam uważać, bo w wielu miejscach nie ma barierek. Po spacerze z atrakcjami w postaci przeciskania się przez różne przewężenia ruszyliśmy zobaczyć piaszczystą, szeroką plażę w Sandvig. Przy plaży znajduje się spore pole kempingowe, które podsunęło mi myśl, że któregoś lata odwiedzę Bornholm z namiotem.

 

Warto dokładnie zaplanować podróż. Przydatnym rozwiązaniem jest Airb’n’b.

Turystyka podróże BornholmJakub Fleszar

ROTUNDOWYCH KOŚCIOŁÓW z bielonymi ścianami jest tam naprawdę sporo.

 

Do hostelu w Nexø wróciliśmy przez środek wyspy, zaczepiając o Mikkeller Aarsdale w Aarsdale – knajpę znaną na wyspie z najlepszych burgerów. Lokal mieści się w porcie i ma taras z pięknym widokiem na zatokę. Zaparkowaliśmy, zrobiliśmy pierwszy krok w kierunku baru, gdy zza grilla dobiegło: „Skąd jedziecie, chłopaki?”. Naszła wtedy niepoprawna politycznie myśl, że nauka języków obcych nie zawsze ma sens, skoro wszędzie (przynajmniej na Bornholmie) można spotkać Polaków.

 

Turystyka podróże BornholmJakub Fleszar

SANDVIG ZAPRASZA Ten kurort w północnej części wyspy to miejsce dla plażowiczów i miłośników pieszych wędrówek. Zaraz przy plaży znajduje się kemping.

 

BORNHOLM PUNKTY OBOWIĄZKOWE

Do ruin zamku Hammershus, które są główną atrakcją Bornholmu, pojechaliśmy znów przez środek wyspy, zahaczając po drodze o zabytkowy kościół o nazwie Aa w Aakirkeby. Na parkingu ucięliśmy sobie dłuższą pogawędkę z mającą swoje lata Dunką, która podróżuje po całej Europie na motocyklu Nimbus wyprodukowanym w 1936 roku przez działające do 1960 roku duńskie zakłady Fisker & Niel­sen. 750 cm3 pojemności, napęd wałem oraz rama typu hardtail z siodłem i stelażami pod kufry na sprężynach, aby nie przeciążać konstrukcji, do tego kilka własnych przeróbek i prawie 90-letni motocykl hula, jakby nikt mu nie powiedział, ile ma lat.

NA BORNHOLMIE
Jakub Fleszarmotor-presee polska

 

Dalsza droga w kierunku Hammershus poprowadziła nas m.in. fragmentem doliny Ekkodalen, powstałej wskutek pęknięć tektonicznych. Gdy dojechaliśmy do zamku, od razu wiedzieliśmy, dlaczego jest on uznawany za główną atrakcję wyspy. W dość dużym, świetnie wkomponowanym w zbocze góry centrum turystycznym można kupić pamiątki, napić się kawy czy za friko zgarnąć dość grubą publikację w kilku językach z informacjami dotyczącymi praktycznie wszystkich wartych uwagi miejsc na wyspie.

 

Turystyka podróże BornholmJakub Fleszar

KOŚCIOŁY W ROMAŃSKIM STYLU znajdują się głównie w centralnych częściach wyspy, np. w Aakirkeby i Østermarie.

 

 

NIECH SIĘ ZAKURZY

Ponieważ jestem chory, jeśli podczas wyjazdu choć raz się za mną nie zakurzy (bez szutrów nie ma życia), obraliśmy kierunek na kopalnie granitu Vang. Prowadzi tam szutrowa droga biegnąca przez kamieniołom. Na miejscu jest spory parking, na którym można zostawić motocykl, aby zejść do przystani, którą wybudowała kopalnia, a także pospacerować ścieżkami wzdłuż wybrzeża. Po dłuższej chwili relaksu na łonie natury „zmodernizowanej” przez człowieka ruszyliśmy do Hasle, zobaczyć słynne zabytkowe wędzarnie, port i marinę oraz zjeść lody w lodziarni stylizowanej na przydrożną amerykańską knajpę z lat 60.

 

Turystyka podróże BornholmJakub Fleszar

BYŁA KOPALNIA VANG to przykład wzorowej rekultywacji terenów poprzemysłowych. Przylegający do niej port to teraz plaża.

 

Kolejnym punktem na naszej liście atrakcji było Rønne – największe miasto Bornholmu. O ile dzień wcześniej jechaliśmy przez wioski żywcem przypominające skansen, o tyle teraz znaleźliśmy się w jednym wielkim skansenie. Dobrą godzinę chodziliśmy po kamiennych uliczkach tego miasteczka, w którym tylko współczesne samochody zaparkowane pod świetnie utrzymanymi starymi budynkami przypominały, że jesteśmy w roku 2021, a nie 1921. Drewniane krzywe okna, kolorowe elewacje, wypalane w piecu czerwone dachówki i wyłożone starym brukiem ciasne uliczki powodowały, że łatwo tam pomylić epoki. Aby nakręcić tutaj film, którego akcja miałaby rozgrywać się na przełomie XIX i XX wieku wystarczą odpowiednie kostiumy i usunięcie samochodów.

Niestety centrum miasta nie jest już tak interesujące, jak dzielnice znajdujące się w okolicy kościoła Świętego Mikołaja, który jest jednym z pierwszych budynków rzucających się w oczy podczas wpływania promem do portu.

 

Turystyka podróże BornholmJakub Fleszar

LATARNIA DUEODDE to kolejna atrakcja Bornholmu. Góruje nad rozległymi plażami południowego wybrzeża.

 

Kolejnym punktem na naszej trasie była miejscowość Øster Sømarken, a konkretnie znajdująca się niedaleko tamtejszego portu smażalnia ryb Bakkarøgeriet, która serwuje najlepsze na wyspie śledzie. Niestety pocałowaliśmy tam klamkę. To kolejny argument za powrotem na wyspę. Ostatnim punktem dnia, jak i całego wyjazdu były wydmy oraz latarnia morska Dueodde Fyr.

Najdalej wysunięty na południe kraniec wyspy kiedyś słynął z piasku o ziarnach tak drobnych, że przypominał mąkę. Wykorzystywano go w przemyśle szklarskim, ponadto wsypywano go do klepsydr, właśnie dzięki niezwykle drobnym ziarnom. Oprócz wydm i latarni morskiej można w okolicy zwiedzić umocnienia z czasów II wojny światowej, podobne do tych na polskim Helu, oraz Bornholmertarnet – muzeum II wojny światowej oraz zimnej wojny, którego częścią jest spektakularna wieża widokowa. Dzień zakończyliśmy w naszym hostelu, bagietką zagryzając śledzia i żałując, że już jutro wracamy do domu.

 

BORNHOLM UZALEŻNIA

Niedziela była bardzo szybka. O godz. 8 prom powrotny do Sassnitz, potem autostradą do Polski, drogą S3 do A4, mały objazd pod Wrocławiem (wypadek) i nim się spostrzegliśmy, już byliśmy w Gliwicach. Przy pożegnaniu ogarnęła nas lekka nostalgia. Bo wprawdzie zobaczyliśmy wszystko, co było w planach, a i pogoda nie dała nam w kość, ale już wtedy poczuliśmy żal, że musieliśmy tak szybko opuścić tę pełną spokoju i życzliwych ludzi wyspę. I chyba właśnie tym spokojnym tempem życia i życzliwym podejściem wszystkich, których napotkaliśmy, Bornholm zaskarbił sobie nasze motocyklowe serducha.

 

IM WIĘCEJ WIESZ, TYM LEPIEJ
PIENIĄDZE. Dania jest poza strefą euro, więc duńskie korony są przydatne tylko tam. Na szczęście praktycznie wszędzie można płacić kartą. Korzystaliśmy z karty prepaid Revolut: wpłacasz środki w złotych, a karta połączona z aplikacją przelicza wszystko po świetnym kursie i bez dodatkowych opłat (sprawdź limity płatności).
INTERNET. W praktycznie każdym pensjonacie jest darmowe wi-fi. Limity internetu i opłaty za transmisję danych są takie jak wszędzie w UE, bo Dania należy do niej.
PALIWO jest o 15–20% droższe niż w Polsce. Pytanie tylko, czy w ogóle będziesz tankował, bo zbiornik na 360 km pozwoli ci na dłużej zapomnieć o stacjach paliw.
ZAKUPY. Sklepy europejskich sieci są w każdej większej miejscowości, a i w mniejszych się trafiają. Ceny w nich są o około 50% wyższe od tych w Polsce. Tylko alkohol – jak to w krajach skandynawskich – jest bardzo drogi.
PROM. Port pod Sassnitz przyjmuje głównie duże jednostki, dzięki temu jest 3 razy taniej niż np. w Kołobrzegu. Ważne jest i to, że duże jednostki są bardzo stabilne, dlatego nie boją się złej pogody, nie musisz się więc martwić, że twój rejs zostanie odwołany albo że kołysanie promu na wysokich falach przewróci motocykl.

 

Cisza i spokój mariny Hasle, łagodne podmuchy wiatru, gdy słońce opalało nam twarze w kamieniołomie Vang, czy zapach morskiej bryzy połączony z łoskotem fal rozbijających się o skalne wybrzeże Gudhjem – takich przeżyć nie kupisz za żadne pieniądze, a warto ich doświadczyć.

 

 

 

Zobacz również:
REKLAMA