Zanim posadzisz małolata na miejscu dla pasażera, musisz wiedzieć o paru sprawach. To nietypowe, ale w tym przypadku przepisy nie są zbyt restrykcyjne. Właściwie narzucają tylko dwa ograniczenia. Po pierwsze, jeśli jedziesz z dzieckiem mającym mniej niż 7 lat, nie wolno ci przekraczać prędkości 40 km/h. Po drugie, maluch musi mieć na głowie kask. Jeśli spełnisz oba warunki, możesz legalnie cieszyć się jazdą.
Co rok nowy garnek?
Paradoksalnie ten drugi warunek może ci sprawić sporo problemów. Dlaczego? Bo nie może to być na przykład kask rowerowy albo ten od rolek. Policja jest cięta na tego typu zagrania. Kask dziecięcy musi być, tak jak twój, dopasowany do głowy. Licz się więc z tym, że prawdopodobnie co rok będziesz musiał fundować dziecku nowy. Znalazłeś na giełdzie tani kask? Co prawda jest to garnek dla dorosłych, ale w małym rozmiarze? No to prawie ci się udało. Pamiętaj jednak, że kaski dla dorosłych są dość ciężkie, a mięśnie szyi dziecka dość słabe. Jeśli maluch mający kask na głowie już po 30 sekundach ma problem z utrzymaniem prosto głowy, to znaczy, że musisz poszukać czegoś lżejszego i/lub odłożyć wyjazd na później.
Według obowiązujących przepisów pozostałe elementy ubioru nie są wymagane, choć nie wyobrażam sobie wyjazdu z dzieckiem bez ubrania go w mocne buty za kostkę, ciepłą i wytrzymałą kurtkę czy rękawice.
Dlaczego jazda z dzieckiem na motocyklu jest tak dużym wyzwaniem? O pomoc w znalezieniu odpowiedzi poprosiłem prof. Marię Linburg, specjalistkę z Uniwersytetu w Essen. Badania dowiodły, że dla dziecka wyjazd jest bardzo stresujący. Znajduje się ono w nowej sytuacji, w całkiem nowym otoczeniu. Zewsząd dobiegają różne dzwięki, a do mózgu docierają nowe informacje, które wymagają przetworzenia. Nie każde dziecko potrafi sobie z nimi szybko poradzić.
Dużo informacji do przetworzenia
Jazdę na motocyklu można porównać do jazdy na nartach. W obu przypadkach dzieci mają do czynienia z prędkością i są narażone na kontuzje. Oba rodzaje aktywności dzieli jednak sposób postrzegania. Gdy dziecko jedzie na nartach, jest skupione wyłącznie na tym, co robi. Musi tak balansować ciałem, by zachować równowagę. Natomiast podczas jazdy motocyklem dziecko łatwo dekoncentruje się. Pyłek łaskoczący w nos, wielka koparka na poboczu potrafią do tego stopnia rozproszyć jego uwagę, że jest w stanie puścić się rodzica. Dlatego jazda na pocket bike’u na zamkniętym torze może być bezpieczniejsza niż gdy dziecko jest pasażerem na motocyklu.
Dopiero 14-latek jest w stanie na tyle skoncentrować się, by właściwie ocenić sytuację i zapanować nad odruchami. Dopiero w tym wieku mózg osiąga taki stopień rozwoju, że rozumie sytuacje abstrakcyjne i właściwie interpretuje pojęcie ryzyka. Dlatego jazda z nastolatkiem w roli pasażera jest przyjemnością. Ale tylko do momentu, gdy nie strzeli focha, co często zdarza się ludziom w tym wieku (burza hormonów).
Problemator wiecznie żywy
Wielki skok w rozwoju mózgu dziecka zaczyna się około 8. roku życia. Wzrasta wtedy zdolność koncentracji, znacznie poprawia się ocena ryzyka. Nie zdziw się, gdy w kilka miesięcy maluch niewykazujący dotychczas najmniejszej nawet ochoty na motocyklowy wyjazd, zmieni się w natręta, który będzie bez przerwy prosił o przejażdżkę. Pamiętaj jednak, że ciągle jest to dziecko, więc długa jazda, głód czy zmęczenie nie wyłączą u niego problematora, który da znak uporczywym pytaniem: „Tato, daleko jeszcze?”.
Komentarze