Gdy milknie ryk silników i przepędzona wiatrem chmura kurzu odpływa w stronę pobliskiej autostrady, z czeluści kasków wyłaniają się dwie umorusane, ale i rozradowane twarze. Bartosz to zakręcony na punkcie motocykli doświadczony instruktor techniki jazdy, z solidną historią wyścigową i doświadczeniem w prowadzeniu zajęć. Magda ma nieco mniejsze doświadczenie, ale pasją z całą pewnością nie ustępuje Bartkowi. Oboje prowadzą jedną z pierwszych, o ile nie pierwszą, szkołę flat tracku w Polsce.

NA MOKRYM SZYBCIEJ. Mokra nawierzchnia pozwala osiągać większe prędkości, a nawet schodzić na kolano!
TOR DO FLAT TRACKA - TOR NA ŚMIECIACH
– Zaczęło się, jak to często bywa, od przypadku – opowiada Bartosz. – Zawsze byłem człowiekiem asfaltu, choć flat track znałem i byłem pewien, że to dyscyplina z potencjałem. Skoro na torze ziemnym trenowały lub trenują takie gwiazdy, jak Valentino Rossi czy Marc Márquez i dosłownie każdy amerykański zawodnik MotoGP zaczynał od tej dyscypliny, nie może ona być żużlem dla ubogich, jak niektórzy uważają. Do poważniejszego zainteresowania się torem ziemnym zachęcił mnie mój nastoletni kursant, wicemistrz Polski pitbike off-road. Na początku był ogromny problem ze znalezieniem odpowiedniego miejsca do treningów, ale kiedy Magda poradziła mi, żeby podejść do tematu profesjonalnie, wreszcie się udało. Teraz trenujemy w Trzebnicy – dzięki przychylności burmistrza miasta udało się zamienić dawne składowisko śmieci w profesjonalny plac treningowy.

TANKOWANIE odbywa się dosłownie w locie – w czasie treningu na torze. Kilka litrów z kanistra i można wracać do ślizgania!