Nie ma się co oszukiwać: przez wiele lat produkty z metką „Made in China” były synonimem towarów tanich, ale kiepskich. Także dzisiaj wielu z nas, motocyklistów, szerokim łukiem omija chińskie produkty. Bo nie spełniają żadnych norm, bo kiepsko wyglądają lub po prostu śmierdzą. Z drugiej strony wielu z nas na co dzień korzysta ze smartfonów, tabletów czy aparatów fotograficznych wyprodukowanych za Wielkim Murem.
Chińskie wcale nie znaczy złe
Pamiętasz jednocylindrowe silniki BMW F 650 GS? W ostatnich latach powstawały one w chińskiej fabryce Loncin. Nie były wcale złe. Dowód? Rozebraliśmy i pomierzyliśmy elementy silnika beemki F 650 GS, która nawinęła ponad 120 000 km. I co? Po złożeniu, zalaniu świeżym olejem i profilaktycznej wymianie kilku elementów ten motocykl nadal jeździ!
![]() |
![]() |