Z biegiem czasu nasze plany się rozeszły. Marcin z Łukaszem zdecydowali się na Alpy, ja tym razem z żoną na Chorwację i Czarnogórę. Ostatecznie po rezygnacji Łukasza (brak urlopu) połączyliśmy trasy i tak powstał MotoTrip2013- Alpy i Chorwacja!
DZIEŃ PIERWSZY- 16.06.2013
Wyruszamy zgodnie z planem o 6.00. Pogoda idealna ciepło na niebie słońce i brak prognoz o deszczu.
Jedziemy w składzie:
Marcin-RaDaR- Honda CB 1300
Lutas -ja:) i Marzena -Triumph Rocket III-Roadster
Założenie na dziś bardzo ambitne ok.1160km do Zell Am See w Austrii. Trasa zaplanowana autostradami począwszy od Gniezna- Poznań- Świecko- Leipzig- Monachium- Zell Am See.
Do tej pory najdłuższym przejechanym odcinkiem było dwukrotnie w zeszłym roku 660 km podczas wyprawy do Rumuni. Jazda autostradami o czym nie trzeba nikogo przekonywać to wyjątkowa nuda. Jedyne pocieszenie że kilometry szybko mijały. Przed wyjazdem byłem pewien że spokojnie damy radę, po ok 700km miałem wątpliwości a po dotarciu na miejsce mógłbym śmiało jechać dalej.

W Niemczech jedyne co było godne uwagi to stadion Bayernu Monachium- Alianz Arena.W Austrii po zjechaniu z autostrady już zupełnie inaczej. Spokojne wiejskie miejscowości, piękne góry i mnóstwo motocyklistów wracających z Grossglockner. Nie polecam nikomu wybierać się tam w niedzielę bo musi być naprawdę tłoczno. Miasteczko Zell Am See położne wokół sporego jeziora u samego startu trasy GG nastawione typowo na turystykę. Kwatery są praktycznie w każdym domu. My swoją znaleźliśmy w samym centrum tuż przy jeziorze za 25 E ze śniadaniem. Szybki prysznic i idziemy na miasto. I tu pełen szok- tylu muzułmanów w życiu nie widzieliśmy! Mają tu swoje restauracje sklepy, karty w barach są w ichniejszym języku podobnie jak reklamy restauracji. W "naszej" restauracji na ok.25 osób tylko nasza trójka była "normalna" !!! Samo miasto bardzo piękne, wszystko w ozdobnym kamieniu i drewnie. Sporo hoteli na najwyższym poziomie.
DZIEŃ DRUGI - 17.06.2013
Rano śniadanie w formie szwedzkiego stołu, szynki, sery, słodkości i dużo kawy. Jemy do syta i ruszamy na pierwszą atrakcję tego wyjazdu- Przełęcz Grossglockner. Pogoda piękna od samego rana świeci słońce. Na bramkach po uiszczeniu opłaty dostajemy mapę i pamiątkową naklejkę. Po kilku kilometrach pierwszy postój i od razu pamiątkowe foty i pierwsze zachwyty widokami a to dopiero początek. Łuki są łagodne, asfalt równy i szeroki- można się wyszaleć. Na samej górze rewelacja motocykliści i narciarze w jednym miejscu. Spotykamy sporo Polaków z różnych zakątków kraju. Wszyscy zadowoleni że nam się poszczęściło z pogodą bo jeszcze tydzień wcześniej padał tu śnieg! Później kierujemy się na Lienz i dalej już we Włoszech na Merano Meran.

Jeszcze w Lienz obiad w McDonald i szybkie zrzucenie tekstyli i zamiana na buzery. We Włoszech lecimy autostradami (niezwykle zatłoczonymi) z ogromną ilością tuneli. Nocleg znajdujemy kilka kilometrów za Merano Meran. Tuż obok nasi gospodarze mają pizzerię. Jemy do syta a na deser swojskie wino- wytrawne z sokiem jabłkowym. Smakuje nawet bardzo więc zamawiamy drugą karafkę. Jeszcze kilka piwek ze sklepu obok i można w spokoju na tarasie pooglądać fotki z dzisiejszej trasy.