Stuart Garner wysadził Nortona?
Jak już pisaliśmy, brytyjska legendarna marka Norton, która została reaktywowana w 2008 roku ma poważne kłopoty finansowe, za sprawą działań właściciela i prezesa firmy Stuarta Garnera. Garner okazał się oszustem, który wypompowywał pieniądze z firmy na różne sposoby, dodatkowo zadłużając ją w bankach i wyłudzając pieniądze od inwestorów, funduszy i państwa. Jak donosi nasze źródło z Wielkiej Brytanii kwota ta sięga nawet blisko 30 milionów funtów brytyjskich, czyli około 150 000 milionów złotych. Część inwestorów położyła pieniądze na rozwój Nortona niemal zupełnie bez zabezpieczenia, inni zabezpieczali się umowami, jeszcze inni byli po prostu pracownikami firmy, którzy nie otrzymali należnych im wypłat. Byli też tacy, którzy zamówili motocykle wpłacając nawet 100% zadatku za motocykle kosztujące nawet 20 000 funtów, czyli 100 i więcej tysięcy zł, które nigdy nie powstaną.
W tej chwili zadłużenie marki, a raczej grupy firm: Norton Motorcycles UK i Donnington Hall Estates (firma założona przez Garnera) należących do Stuarta Garnera to gigantyczne pieniądze.
Samemu bankowi Metro Bank obie firmy winne są ponad 7 100 000 Funtów, czyli około 35 000 000 milionów złotych bez odsetek i naliczeń, które na pewno zostaną naliczone w trakcie długotrwałej rozprawy. Metro Bank jest inwestorem zabezpieczonym, czyli jednym, a właściwie de facto jedynym, który dłużne mu pieniądze dostanie w pierwszej kolejności.
W drugiej kolejności są pracownicy, którym Garner również winien jest pieniądze. W ostatnim stadium działalności Nortona, przed interwencją Brytyjskiego Urzędu Skarbowego BDO na pokładzie było ich 64. To zadłużenie jest szacowane na około 50 000 funtów – tu nie jest tak źle, choć ta kwota najprawdopodobniej jest niedoszacowana i mocno ogólnikowa – liczona po minimalnej stawce wynagrodzenia dla każdego (na pokładzie byli przecież managerowie, kierownicy zmian, mechanicy, spawacze, operatorzy maszyn specjalistycznych). To dlatego że 800 Funtów to maksymalna kwota, której mogą zażądać byli pracownicy upadającej firmy.

Fundusze emerytalne przepadły
Wszystko zaczęło się od niezapłaconego podatku do HMRC, w wysokości 300 000 funtów.
Na liście pozostają jeszcze inwestorzy niezabezpieczeni tacy jak, uwaga, Urząd Podatkowy Wielkiej Brytanii – HMRC (HM Revenue & Customs), klienci, którzy wpłacili przedpłatę na motocyke, oraz osoby, które powierzyły Garnerowi swoje fundusze inwestycyjne i emerytalne. HMRC Norton i firmy towarzyszące winien jest około 700 000 funtów. 466 klientów, którzy zamówili motocykle wpłaciło łącznie prawie 3 400 000 funtów depozytów, które przepadły (nie trafiły na osobne konto depozytowe). I tu zaczyna się najlepsze. Do całej stawki inwestorów niezabezpieczonych, czyli tych którzy dostaną swoje pieniądze powrotem jako ostatnie, lub nie dostaną ich wcale dołączyło 228 posiadaczy funduszy emerytalnych, którzy zainwestowali łącznie około 14 000 000 funtów! Tym funduszem inwestycyjnym zarządzało dwóch skazanych wcześniej wyrokiem sądu oszustów: Andrew Meeson i Peter Bradley, którzy pobierali wypłatę za każdy dzień obsługi funduszu. Jak początkowo twierdził Garner, on sam padł ofiarą tego oszustwa, ale jak doniosły wiarygodne źródła takie jak gazeta The Guardian, posiadają informacje o tym, że sam prezes Nortona też jest zamieszany w te machlojki. Na domiar złego Garner nie pojawił się na przesłuchaniu w związku z funduszem, przy udziale ofiar tego oszustwa – osób które zainwestowały i straciły swoje emerytury.
Do całej imprezy niedoliczone zostało dofinansowanie od państwa, które kilka lat temu pomogło Nortonowi stanąć na nogi, oraz zadłużenie względem zawodnika wyścigowego - Johna McGuinnessa, który startował w barwach Norotona w wyścigach Isle of Man TT.

Długi Nortona
Na ten moment kwota zadłużenia podana przez brytyjski urząd skarbowy opiewa na 28 352 089 funtów. Kolejne rozliczenia, zaległe faktury i nowe fakty mogą przynieść kolejne rewelacje i dowody na oszustwa jakich dopuszczał się Stuart Garner, tak jak ostatnie doniesienia o tym że w styczniu, w ostatniej chwili przed wkroczeniem urzędu skarbowego Garner sprzedał prawa do produkcji silnika 961 Nortona chińskiej firmie Jinlang. Zaledwie kilka lat wcześniej sprzedał też prawa do dwucylindrowego silnika klasy 650 również chińskiemu Zongshen. Ten silnik miał trafić między innymi do dwóch nowych modeli, które ostatecznie nie powstały – Atlas Nomad i Atlas Ranger.
Do całej afery można dołożyć fakt, że Garner planował budowę nowej, większej fabryki, obiecywał nowości klientom i zyski inwestorom. Kolejne fakty wychodzące na jaw dowodzą, że właściciel Nortona doprowadził do upadku firmy Spondon Industries – dobrze prosperującej firmy produkującej akcesoria do motocykli wyścigowych – na której gruzach odrodził się Norton.
Sprawa zatacza coraz większe kręgi i dotyczy coraz większej ilości osób, ale wszystkich łączy jedna osoba Stuarta Garnera. 52-letni Garner jest, lub był właścicielem lub udziałowcem 11 firm, z których tylko trzy są w trakcie likwidacji/bankructwa. Jest to Priest House Hotel, Donnington Hall Estates i Norton Motorcycles UK.
Zobacz jak Norton powstawał z martwych
Komentarze