Rekord prędkości na torze Boneville

Tor wytyczony na dnie słonego jeziora Bonneville od wielu dziesięcioleci jest świątynią maniaków prędkości. Czy Guy Martin za sterami Triumpha Steamlinera jako pierwszy motocyklista w historii pokona barierę 650 km/h?

Triumph przez 15 lat (w latach 1955–1970 z 33-dniową przerwą) chlubił się posiadaniem tytułu „najszybszego motocykla świata”. Bonneville, nazwa chyba najpopularniejszego modelu w historii angielskiej marki, był następstwem rekordu prędkości ustanowionego przez Johnny’ego Allena we wrześniu 1956 roku. Rozpędził on Triumpha do 311,76 km/h! 

Rekordy uzyskane na słonym jeziorze były i są doskonałym chwytem marketingowym, nic więc dziwnego, że w 1959 roku do salonów trafił pierwszy seryjny motocykl o nazwie (T120) Bonneville, który do dzisiaj jest uznawany za ikonę. Powiedzmy uczciwie – większość ludzi nazwę Bonneville kojarzy z Triumphem, a nie ze słonym jeziorem...

Prędkość jak narkotyk

Wyobraź sobie tor wyścigowy, na którym twoim jedynym przeciwnikiem jest zegar odmierzający czas. Uzależnieni od prędkości ludzie jak ćmy do światła świecy ściągają na legendarne słone jezioro Bonneville leżące na granicy stanów Utah i Nevada. To magiczne miejsce jest totalnie nieprzewidywalne! Na oddalonej o 1,5 godziny jazdy samochodem od Salt Lake City jałowej ziemi późną jesienią mocno wieje, ale swoje dokładają niska temperatura i deszcz. Te warunki wcale nie ułatwiają ustanowienia rekordu prędkości, mimo to śmiałków nie brakuje.

Już na początku lat 50. tłumnie pojawiali się tu ludzie zakręceni na punkcie prędkości. Aż do lat 70. ubiegłego wieku tłum zawodników używał w swoich bolidach silników Triumpha. W tym czasie praktycznie co tydzień zmieniały się wyniki – zawodnicy wyciskali maksimum z silników. W połowie lat 50. padła granica 200 mil na godzinę (321,8 km/h).

Gdy wszystko się udawało, zawodnicy trafiali do elitarnego „200 mph Club”. W 1956 roku szaleńcy rozpędzali się już do 345 km/h! Mieli wówczas do dyspozycji maksymalnie stuningowane silniki, a aerodynamiczne owiewki były wykonane z precyzyjnie uformowanego aluminium. W pewnym momencie konstruktorzy przebudowali wycofany z użycia zbiornik paliwa z myśliwca i tak powstał pierwszy Streamliner.
Jest jesień 2016 r. W ekipie Triumpha trwają gorączkowe przygotowania. Kapryśna pogoda może w każdej chwili spowodować, że sól przestanie być dostatecznie sucha, by próba złamania granicy prędkości miała jakiekolwiek szanse. Rekord można zaatakować tylko przy minimalnym wietrze, suchej nawierzchni i w perfekcyjnie pracującym bolidzie. Teraz wybiła godzina próby!

Zaprzęg na tysiąc koni

Ekipa przygotowująca trasę pracuje w pocie czoła. Tor ma być tak równy i gładki, jak to tylko możliwe. Rekord prędkości w tej kategorii wynosi aż 605,697 km/h. Najechanie na wybój przy tej prędkości oznacza katastrofę. Rocky Robinson jako pierwszy motocyklista na świecie złamał barierę 600 km/h. Dokonał tego bolidem Top Oil-Ack Attack napędzanym dwoma silnikami Suzuki o łącznej pojemności 2600 cm3. Było to w 2010 roku. Z tym rekordem zmierzy się Guy Martin. Tego gościa chyba nie trzeba szczegółowo przedstawiać – jest jedną z legend Tourist Trophy na wyspie Man (15 razy na podium) i wyścigów drogowych.

Pozycja za sterami Triumpha Streamlinera nie rozpieszcza – wyciągnięty do przodu zawodnik pół leży, pół siedzi kilka centymetrów nad nawierzchnią i steruje bolidem jak samolotem. Może się poczuć jakby grał na konsoli, bo do sterowania Trumphem ma joysticki i przyciski (lewy joystick do kierowania, prawy od gazu, pod prawą stopą hamulec). Na twarzy pełne skupienie. Mark Markstaller, konstruktor Streamlinera, tak opisuje próbę: „Guy ma do dyspozycji ok. 1000 KM. Jego zadanie polega na maksymalnym rozpędzeniu bolidu, tak żeby w punkcie pomiarowym po 5 milach od startu pobić rekord. Następnie węglowe hamulce (takie jak w samolotach) i spadochrony na dystansie 3 mil zatrzymają pojazd”.

Oficjalna próba pobicia rekordu prędkości to ostatni etap. Przedtem każdy team musi zaliczyć mnóstwo prób z zakresu bezpieczeństwa. Żeby daleko nie szukać: zawodnik najdłużej w 30 sekund ma się samodzielnie wydostać z pojazdu, drobiazgowo testowany jest system przeciwpożarowy itp. Kto chce ustanowić oficjalny rekord uznany przez FIM (Międzynarodowa Federacja Motocyklowa), musi przebrnąć przez całą tę procedurę. Mimo to ryzyko przy tak dużych prędkościach jest ogromne. Także w 2016 roku śmierć zebrała na torze Bonneville swoje żniwo – zginął legendarny Ian Wheeler, który również próbował pobić rekord motocyklowy.

Będzie ciąg dalszy

W końcu pogoda umożliwiła pierwsze dopuszczone przez przepisy FIM jazdy próbne! Zaraz po nich atak na rekord! Niestety, zabrakło szczęścia – bolid dwa razy wypadł z toru. Na szczęście zawodnik wyszedł bez szwanku, ale gorzej skończyło się to dla karbonowo-teflonowego monocoque’a.

 

 

Guy Martin (urodzony 4 listopada 1981 r.) – brytyjski zawodnik, mechanik i prezenter telewizyjny – w wyścigach ulicznych zadebiutował w 1998 roku, sześć lat później po raz pierwszy wystartował w Tourist Trophy na wyspie Man. To pokazuje, że nie boi się trudnych wyzwań. Dowód? Proszę bardzo! Do niego należy rekord prędkości na ścianie śmierci z 2016 roku. A na co dzień naprawia ciężarówki, bo lubi tę robotę!

 

Napęd Triumpha Streamlinera to dwa turbodoładowane, połączone silniki z Rocketa III. Z tym że pojemność skokową tego zestawu zredukowano do maksymalnej dozwolonej przepisami wartości 3000 cm3. Jego paliwem jest metanol. Oczywiście trzycylindrowce zostały kompletnie zmodernizowane. Zajmujący się ich tuningiem Bob Carpenter zwraca uwagę na doładowane turbosprężarką 1000 KM przy 9000 obr/min. Mocarna jednostka napędowa musi poradzić sobie z raptem 907 kg (gotowy do bicia rekordu bolid wraz z paliwem i zawodnikiem), z czego karbonowo-kevlarowy monocoque waży 180 kg. Pojazd ma 8 metrów długości, 60 cm szerokości i 90 cm wysokości. A teraz wyobraź sobie pozycję za kierownicą... Strach wsiadać.

 

 

Zobacz również:
REKLAMA