W świecie reklamy pojawiło się niedawno określenie X-Trafi t. W wolnym tłumaczeniu to coś jak „szczególnie pasujące”. Jedna z firm reklamuje swoje rękawice z X-Trafi tem jako zapewniające wyjątkową chwytność oraz trwałą wodoszczelność, wiatroszczelność i superoddychalność. Wynik testu nie powinien być więc zaskoczeniem: cztery najlepsze pary są X-Trafit.
Z czym się je X-Trafit
Ponieważ tego typu wskazówki – czy to w formie naszywek, czy etykiet – zwykle są sprzedawcom w sklepach tak obce, jak umiejętność czytania hieroglifów, wyjaśnijmy, o co chodzi w X-Traficie. Jest to technika rodem z WL Gore – firmy specjalizującej się w ubraniach i membranach. Polega ona na tym, że za pomocą ogrzewanych metalowych form w kształcie dłoni skleja się materiał wierzchni, To w celu zapewnienia przede wszystkim lepszego chwytu. Tak twierdzą ludzie z WL Gore i trzeba się z nimi zgodzić.
Sportowy styl jazdy – z mocnymi przyhamowaniami i ostrą pracą klamką sprzęgła – wypada znacznie lepiej niż w tradycyjnych, często bufiastych rękawicach turystycznych, których trzy warstwy przy intensywnym użyciu mogą się przesuwać względem siebie. W przypadku X-Trafitu, połączone na stałe warstwy dają podobnie dobry chwyt, jak rękawice jednowarstwowe. Z czynnościami wymagającymi precyzji, np. z obsługą nawigacji, radzą sobie bez najmniejszego problemu. Bardziej do jazdy turystycznej przystosowane rękawice z X-Trafitem oferują dodatkowo ochronę przed niesprzyjającymi warunkami atmosferycznymi (wodoodporna membrana oddychająca). Grzeją skutecznie nawet w temperaturach wczesnowiosennych.
Nie tylko X-Trafit
Oczywiście nie oznacza to, że rękawice bez X-Trafi tu to kicha. Niektóre egzemplarze mają podobnie dobry chwyt i zapewniają komfort (Rev’it, Büse, Bikers).
Typowe dla tego rodzaju rękawic jest połączenie odpornej na ścieranie skóry z szybko wysychającą tkaniną tekstylną. Ponieważ z reguły sprzyja ona komfortowi, szkodzi natomiast bezpieczeństwu, dlatego niektóre modele wykonano prawie w całości ze skóry. Rękawice, przynajmniej w newralgicznych miejscach, powinny mieć porządne zabezpieczenia – podwójne warstwy materiału, podszewkę czy protektory.
Nie sposób zrozumieć producentów, którzy oszczędności szukają właśnie w tych strefach. Można zrozumieć to, że w przypadku tańszych rękawic Büse (180 zł) stosuje się nieco gorsze materiały i widać wpadki jakościowe, jednak rękawice, które kosztują w granicach 300-400 zł, powinny oferować coś więcej niż co prawda wygodne, ale mniej bezpieczne Bikersy czy Dainese.
Postęp bez końca
Nie ulega wątpliwości, że kupno rękawic uniwersalnych, nawet jeśli swoje kosztują, ma sens. Choćby dlatego, że dobre produkty – czy to z X-Trafi tem, czy dysponujące innymi sprytnymi patentami – wypełniają lukę między rękawicami sportowymi i turystycznymi. Niemniej i tu jest miejsce dla kolejnych lepszych rozwiązań.