Witajcie w naszej bajce
Tytuł, będący cytatem z piosenki użytej w filmie „Akademia Pana Kleksa”, to pierwsze, co przyszło mi do głowy, kiedy odkryłem ten niezwykły region, leżący tak blisko Wrocławia. Czasem dziwię się, że motocykliści z tego miasta wolą jeździć po jego obwodnicy, zamiast wybrać się niedaleko i cieszyć atrakcyjnymi trasami. Tymczasem Pogórze Kaczawskie, choć piękne i nieodległe, do pewnego czasu umykało nawet takiemu miłośnikowi turystyki, jak ja.
WAŻNE INFORMACJE |
![]() |
TRASA. Sto kilkadziesiąt kilometrów wydaje się odległością niewielką, ale po pierwsze będziesz jeździł wolno, po drugie po drodze trafisz na mnóstwo miejsc wartych odwiedzenia. Proponowana trasa to plan na gęsto wypełniony jeden dzień. Jeśli połączysz to z innymi trasami Dolnego Śląska, może nie starczyć weekendu. |
DOBRA RADA. Jedź ostrożnie, nie ścinaj zakrętów i uważnie wypatruj pojazdów. Kierowcy nie są tam przyzwyczajeni do obecności motocyklistów, bo rzadko który tutaj zagląda. Sporo jest za to rowerzystów, którzy dość swobodnie traktują drogę. |
WARTO zobaczyć przykłady architektury sakralnej – Kościół Pokoju w Jaworze, Perłę Żeliszowa, zamki w Grodźcu i Lwówku Śl., pałace w Sokołowcu i Sichowie, Szwajcarię Lwówecką, ruiny radiostacji Rudiger 2, skąd rozciąga się piękny widok, skansen górniczo-hutniczy w Leszczynie. Warto również spróbować bardzo dobrego piwa ,,Lwóweckiego”. |
ruiny dawnej radiostacji, pałacu czy młyna – na takie atrakcje możesz natknąć się w całkiem nieoczywistych miejscach.
Jak to zwykle bywa w tym cyklu, opisywany region nie będzie spełnieniem marzeń amatorów szybkiej jazdy i krętych dróg. To raczej propozycja dla tych, którzy szukają inspiracji na niespieszny, ale równocześnie ciekawy weekend pełen nieoczywistych atrakcji. Umownym punktem startowym dla tej trasy niech będzie Jawor, który, choć formalnie nie należy do Pogórza Kaczawskiego, jest pewnego rodzaju bramą regionu. Miasto jest ciekawe, szczególnie ze względu na unikatowy Kościół Pokoju zbudowany w technologii szachulcowej, czyli drewnianego szkieletu wypełnionego gliną wymieszaną ze słomą, sieczką lub trocinami. Budynek wygląda niezwykle okazale, ale jeszcze większe wrażenie robi jego wnętrze. To obowiązkowy punkt zwiedzania!

W SKANSENIE GÓRNICZO-HUTNICZYM w Leszczynie funkcjonuje restauracja, ale czas przygotowania posiłków mierzy się tu kalendarzem...
UŚPIONE WSIE
Z Jawora jadę w stronę Chroślic, gdzie skręcam w lewo, prosto w środek wschodniej części Pogórza, czyli Parku Krajobrazowego Chełmy. To najbardziej wyniesiona część regionu, co oznacza, że droga tam na przemian wspina się i opada, kluczy na boki i co chwilę zaskakuje ślepym zakrętem. Jest przy tym bardzo wąska, co zmusza do ostrożnej jazdy. Chwila nieuwagi i spotkanie z nadjeżdżającym samochodem gotowe.
W miejscowości Pomocne odbijam w prawo i ostro pod górę jadę w kierunku Stanisławowa. Każda z tamtejszych miejscowości wydaje się uśpiona, zupełnie jakby czas biegł tam wolniej. Na każdym kroku spotkasz jakiś stary, piękny budynek z charakterystycznym drewnianym szkieletem czy tajemnicze ruiny. Tym, czego (na szczęście) brak, to tłumy letników, budki z hot-dogami i stragany z wyprodukowanymi w Chinach pamiątkami.

BLIŹNIACZE PIECE WAPIENNICZE w Leszczynie to efekt obfitości wapienia w okolicy. Wydobywano go na stokach Dużego Młynnika.

WIELE DRÓG NA POGÓRZU KACZAWSKIM wygląda właśnie tak – równiutki asfalt, cień drzew i niepowtarzalna, tajemnicza atmosfera.