Turystyka na weekend: Splątane drogi pogranicza

Kiedy cena paliwa niebezpiecznie zbliża się do kasy za szampana Dom Perignon, warto poszukać celu motocyklowej podróży bliżej domu. Może to być na przykład pogranicze Czech i Niemiec.

Saksońska i czeska Szwajcaria shutterstock.com

Wraz z moim serdecznym przyjacielem Konradem od lat nie do końca świadomie opracowywaliśmy plan B na wypadek, gdyby cena benzyny wystrzeliła w okolice gwałcące rozum i godność człowieka. Dzięki temu do cna zjechaliśmy Słowację, Czechy i Słowenię. Miejsca to nieodległe, a jednocześnie zapewniające zachwyty mogące zmiękczyć nawet tak zatwardziałe serca, jak nasze. Tym sposobem, kiedy Orlen przygotowuje dziś pylony do dwucyfrowych cen wachy, my wiemy już, jak zmieścić się w przyciasnym budżecie, bez konieczności rezygnowania ze wszystkiego tego, co dla motocyklowego podróżnika ważne – krętych dróg, pięknych widoków, niezwykłych zabytków i doskonałej kuchni.
Tym razem nasz wybór pada na region chętnie odwiedzany, ale niezbyt dobrze poznany z perspektywy motocyklisty – Saksońską Szwajcarię.

Saksońska i czeska Szwajcaria rafał betnarski

SZUKASZ PUSTYCH I RÓWNYCH JAK STÓŁ DRÓG? Pogranicze Czech i Niemiec zachwyci cię niezliczonymi świetnie utrzymanymi trasami.

 

PO WĄSKIM TORZE

„Ale hotel U Kaple musi być!” – oświadcza Konrad tonem nieznoszącym sprzeciwu. Ani mu się nie dziwię, ani nie zamierzam protestować. Kiedy byliśmy w Děčínie rok wcześniej, przypadkiem trafiliśmy do U Kaple i miejsce to zachwyciło nas atmosferą dawnej zakrystii stojącej tuż obok strzelistej gotyckiej wieży, zapewne pozostałości kościoła. Miejsce jest niezwykłe, szczególnie w oparach porannej mgły. Kiedy dodać do tego doskonałą kuchnię, upór mojego towarzysza podróży staje się jasny.

Saksońska i czeska Szwajcaria shutterstock.com

MOST BASTEI­BRÜCKE to jedna z ikon Saksonii i bardzo licznie odwiedzana atrakcja turystyczna. Tuż obok stoją ruiny XII-wiecznego zamku Neurathen.

 

Cel na ten dzień mamy zatem ustalony, a to w naszych wyjazdach rzadkość. Zwykle po prostu jedziemy przed siebie, z grubsza tylko ustalając kierunek. Kiedy zaś popołudniem nad jazdę wolimy przedłożyć rozkosze stołu, po prostu miejsca do spania szukamy w okolicy.

Z Wrocławia ruszamy nie­spiesznie, wychodząc z założenia, że pośpiech jest wskazany raczej w sytuacji zagrożenia życia, zaś dla dwóch przyjaciół, którzy powzięli zamiar odpoczynku, gonienie nie wiadomo za czym jest niestosowne. Z trudem i poświęceniem przebijamy się przez A4, następnie DK5, DK3 i po kilku godzinach wjeżdżamy do Czech w Harrachovie, by przejechać naszą ulubioną drogą przez Izery – czeską „290”. Pierwszym przystankiem jest Frýdlant, gdzie za obowiązek uznaję zrobienie sobie zdjęcia na tle jednego z największych zam­ków w Czechach. Niestety, ponieważ zdjęcie robi Konrad, to ja wyglądam na dużego, nie zamek. Ruszamy dalej.

Saksońska i czeska Szwajcaria rafał betnarski

CZESKI TATAR, choć podawany zupełnie inaczej niż w Polsce, smakuje nie mniej wybornie. Towarzyszący mu ciemny chleb z czosnkiem rozwala system!

Saksońska i czeska Szwajcaria rafał betnarski

ZBIORNIK WODNY RAUSCHENBACH oraz charakterystyczny przebieg drogi przywodzą na myśl słynną miejscowość Halstatt w Austrii.

 

Czeska kuchnia, ze swą niechęcią do surówek i umiłowaniem zakąsek do piwa, należy do kategorii „guilty pleasure”. Czasem można...

Na skróty przecinamy Worek Turoszowski. Mój towarzysz chciałby, żeby było inaczej – marzy, by zobaczyć wyrobisko kopalni Turów. Niestety, legalne podejście jest praktycznie niemożliwe, a użeranie się z ochroną to nie jest coś, na co jesteśmy gotowi w tej chwili. Po szybkim rzucie oka na trójstyk granic, przekraczamy niemiecką granicę i, starając się trzymać jak najbliżej niej, kierujemy się w stronę Děčína.

Ten niezbyt popularny wśród polskich turystów region Niemiec jest dosłownie upstrzony pięknie odrestaurowanymi stacjami kolei wąskotorowej. Jedną z nich jest Bertsdorf, skąd kursują turystyczne pociągi, które ciągną parowozy. Wprawdzie nie jestem zdeklarowanym miłośnikiem kolei, ale bez trudu mogę wyobrazić sobie, jakie musi to być przeżycie dla dzieci.

 

SZWAJCARIA W PIGUŁCE

Tuż za miastem Chřibská, otuleni złotymi promieniami zachodzącego słońca, wjeżdżamy do Parku Narodowego Czeskiej Szwajcarii. Ta Szwajcaria w nazwie nie ma nic wspólnego ani z zegarkami, ani z czekoladą, ani z pilnie strzegącymi tajemnic bankami. Łagodne pagórki porośnięte soczyście zieloną trawą, niewielkie klimatyczne osady z małymi domkami i zwiewne wstęgi dróg, które zdają się opakowywać to wszystko na podobieństwo ozdobnej wstążki – ten obrazek zwykle kojarzy się z przedgórzem Alp. Tymczasem my mamy to wszystko na wyciągnięcie ręki, znacznie taniej niż w Szwajcarii i w rozsądnym rozmiarze, rozciągnięte między Chřibską i Děčínem.

WARTO WIEDZIEĆ
DROGI w tym regionie, zarówno czeskie, jak i niemieckie, w ogromnej większości mają doskonałą nawierzchnię. Nieco dziur może trafić się na fragmentach dróg bez numeru, ale to rzadkość. Zdecydowanie polecam wybieranie dróg jak najbardziej bocznych.
NOCLEGI. Aplikacja booking.com nie zawodzi. Bez żadnego problemu znajdziesz tani nocleg, choć dużo łatwiej o to w miastach niż na prowincji. Nie ma żadnej potrzeby rezerwowania noclegów z wyprzedzeniem – kiedy coś pójdzie nie tak, będziesz mieć tylko kłopot. Zamiast tego polecam rezerwować nocleg w porze obiadowej lub nawet przy popołudniowej kawie.
KUCHNIA. Czeska kuchnia to koszmar dietetyka – surówkę uznaje się tutaj niemal za obrazę, a z wegańskich przysmaków możesz zjeść... frytki. Dla nas taka dieta przez tydzień była spełnieniem marzeń. Oprócz nieśmiertelnego smażonego sera, spróbuj koniecznie czeskiego tatara, kaczki (kachna), która jest czeską specjalnością, i oczywiście piwnych przekąsek. Utopence, nákladaný hermelín i topinky – to parę możliwości. Niemal każde miast w Czechach ma własny browar – to także element kultury, który warto poznać.
CO ZOBACZYĆ. Z całą pewnością Bastei­brücke wraz z ruinami zamku Neurathen. Warto również zwiedzić twierdzę Königsberg i unikatową formację skalną – Pravčicka brána. Jeśli lubisz kolejowe tematy, znajdziesz ich mnóstwo w okolicach Bertsdorfu. Koniecznie objedź parki Sächsische Schweiz, České Švýcarsko i Kokořínsko–Máchův. W całych Czechach niemal zamek goni zamek, przy czym ten we Frýdlancie jest jednym z największych.

 

 

W Hřensku jesteśmy tak zachwyceni jazdą, że postanawiamy odpuścić sobie prostą, lecz nudną drogę do miejsca docelowego. Zamiast tego wybieramy krętą, wąską trasę przez Janov i Kámen. To strzał w dziesiątkę! Jest tutaj pusto, a widoki szczelnie zalepiają nam oczy zachwytem.

Dzień powoli kończy swoją zmianę, gdy w restauracji hotelu U Kaple rozpoczynamy degustację czeskiej wspaniałości – tatara. Jest on podawany zupełnie inaczej niż w Polsce. Zamiast ogórka kiszonego i marynowanych grzybków, mięsu towarzyszy kilka sosów, w tym sojowy i ketchup. Do tego obowiązkowo czarny, smażony na chrupko chleb z kilkoma ząbkami czosnku, którymi naciera się kromki.

Saksońska i czeska Szwajcaria rafał betnarski

ZAMEK FRÝDLANT to jeden z największych czeskich obiektów tego typu. Można go zwiedzać już od 1801 roku!

Zobacz także: Zwiedzamy Dolny Śląsk w siodle Triumpha Tigera 1200 Rally Pro

MOST CELEBRYTA I ŻÓŁTY TRAMWAJ

Kokořínsko – biegnące wśród gęstej zieleni drogi przeplatają się tu i kluczą, prowadząc w nieznane. Trudno stamtąd pojechać dalej.

Plan na kolejny dzień: słynny Basteibrücke – most zbudowany w XIX wieku na formacji skalnej Bastei. Początkowo drewniany, później kamienny, miał ułatwić przybywającym tutaj coraz liczniej turystom dotarcie do ruin XII-wiecznego zamku Neurathen. Dziś ten most to prawdziwy celebryta i jedna z ikon Saksonii. Jego wizerunek pojawia się w dosłownie każdej publikacji poświęconej turystyce po tym regionie.

Droga do tej atrakcji ma być w założeniu kręta i wyboista. Na pierwszy ogień idzie Kirnitzschtalstrasse – szlak łączący uzdrowisko Bad Schandau z wodospadem Lichtenhainer, zaliczająca po drodze wodospad Beuthenfall, i kilka innych uzdrowisk. Wzdłuż drogi od końca XIX wieku kursuje charakterystyczny żółty tramwaj Kirnitzschtalbahn. Bez wielkiej przesady mogę powiedzieć, że jest to najbardziej spektakularna linia tramwajowa, jaką w życiu widziałem. Oczywiście musimy uwiecznić tę kolejkę na zdjęciach. Wygląda tak bajkowo, że aż nierealnie.

Saksońska i czeska Szwajcaria rafał betnarski

MIEJSCOWOŚĆ HŘENSKO jest położona w ciasnym kanionie, dzięki czemu da się tam wyczuć specyficzną kameralną atmosferę.

 

Jedziemy dalej drogą wzdłuż północnej strony Parku Narodowego Szwajcarii Saksońskiej aż do Sebnitz, gdzie zawracamy, by skierować się w stronę Basteibrücke. W miasteczku naszą uwagę przyciąga dziwny budynek – nietypowo dla tutejszej architektury jego elewacja bije po oczach kolorowymi wzorami, przedstawiającymi abstrakcyjne postacie (p. zdjęcie na str. obok). Autorem tych malunków jest pochodzący z Lipska artysta Michael Fischer-Art, którego charakterystyczny styl można spotkać na elewacjach domów w różnych miejscach Niemiec.

Basteibrücke postanawiamy zaatakować od południa, od strony Rathen. Jednak na miejscu okazuje się, że po pierwsze piękne miasteczko, będące niegdyś podzamczem zamku Neurathen, jest zamknięte dla ruchu kołowego, po drugie leży ono u stóp Bastei. Dość wyczerpujący spacer w górę w motocyklowych ciuchach nie jest naszym priorytetem, więc szybko znajdujemy na mapie drogę do górnego parkingu, z którego krótkie dojście na most prowadzi mniej więcej w poziomie. W dodatku, po krótkich negocjacjach, możemy zaparkować tam za free.

Nawet jeśli ten most faktycznie jest oklepaną atrakcją, z całą pewnością warto mimo to pojawić się tutaj. Zarówno widoki, jak i konstrukcja przeprawy robią gigantycznie wrażenie. Na nas największe robi widok górującej na przeciwległym brzegu Łaby twierdzy Königstein, której nie udaje nam się zobaczyć z bliska, a szkoda.

Saksońska i czeska Szwajcaria rafał betnarski

TRAMWAJ KIRNITZ-SCHTAL jest dla Saksońskiej Szwajcarii jak czarna taksówka dla Londynu – to ikona i turystyczna atrakcja.

 

Przeplatając śladami opon granicę czesko-niemiecką, jedziemy na zachód, odkrywając przy tym jeden po drugim odcinki dróg, za które dałby się pokroić niejeden motocyklista. Polsko-niemiecko-czeskie po­gra­nicze obfituje zarówno w łagodne łuki, jak i serpentyny, a wszystko to okraszone wyjątkowo skromną liczbą ludzkich osad. Oczywiście jeśli masz w planie dawanie w palnik i schodzenie na kolano, to tej części świata nie polecam. Jeśli jednak drzemie w tobie duch podróżnika-odkrywcy, będziesz zdumiony bogactwem wspaniałości, które na ciebie tam czekają. Pod wieczór zdajemy sobie sprawę, że piękne drogi się nie kończą, za to dobra pogoda owszem. Zamiast walczyć z deszczem, kapitulujemy i zjeżdżamy do Teplic, gdzie kończymy dzień w znakomitej restauracji-browarze Monopol.

ATRAKCJE BLISKO NAS
Saksońska i czeska Szwajcaria motor-presee polska

 

STOLICA CHMIELU

Rano ustalamy, że punktem zwrotnym naszej wyprawy będą Karlovy Vary. Wspinamy się więc z Teplic krętą drogą do Českiego Jiřetína, gdzie przekraczamy granicę i niemal natychmiast zatrzymujemy się zachwyceni piękną drogą poprowadzoną mostem nad zalewem Rau­schenbach utworzonym przez pobliską tamę. Miejsce to momentalnie przywodzi mi na myśl słynną austriacką miejscowość Halstatt.
Pogoda się psuje, a tym samym spada tempo naszej podróży. Przy tej aurze realizacja planu spada na liście naszych priorytetów. Postanawiamy więc w miarę ciekawą drogą pojechać w kierunku stolicy czeskiego chmielu – Žateca. Wdrażamy plan, ale jazda idzie nam opornie. Gwoździem do trumny z naszą przyjemnością z jazdy jest gleba, jaką zaliczam na jednej z serpentyn. Plastikowe opony Bajaja Dominara na mokrym asfalcie dają mniej więcej taką samą przyczepność, jak worek po nawozie na świeżym śniegu. Na szczęście prędkość jest minimalna, straty zatem też głównie w morale. Ostrożnie zjeżdżamy z trasy, mając nadzieję na odrobienie frajdy kolejnego dnia w parku Kokořínsko-Máchův. W Žatecu kwaterujemy się w dość dziwnym hotelu zlokalizowanym w centrum miasta. Aby odebrać klucze, muszę pojechać do... innego hotelu.

Saksońska i czeska Szwajcaria rafał betnarski

FASADA BUDYNKU, która mocno wyróżnia się na tle innych w Sebnitz, jest dziełem artysty Michaela Fischer-Arta.

 

Rano na szczęście pogoda poprawia się na tyle, że możemy z optymizmem patrzeć na dalszy ciąg wyjazdu. Plan jest taki, by omijając większe miasta, dotrzeć do parku krajobrazowego Kokořínsko. Czeskie parki kryją w sobie wiele tajemnic. Rok wcześniej zachwycił nas inny – Krivoklatsko, położony dalej na zachód. Byliśmy ciekawi, czy w Kokořínsku także odnajdziemy labirynt wąskich dróżek, z mnóstwem zakrętów i trawersów zawieszonych nad wąwozami. Nasze przeczucia okazują się trafne – niewielki obszar wciśnięty między Mielnik i Česką Lípę obfituje w takie właśnie atrakcje. Jako bonus dostajemy widok na przepiękny zamek Kokořín, który podziwiamy z jednej z kilku serpentyn drogi prowadzącej do niego.

Saksońska i czeska Szwajcaria rafał betnarski

KOKOŘÍNSKO to otoczony polami zachwycający kawałek czeskiej dżungli. Na tamtejszych drogach łatwo zapomnieć o bożym świecie.

 

MOTOCYKLOWA BIAŁA PLAMA

Pogranicze Polski, Czech i Niemiec to biała plama na motocyklowej mapie okolic naszego kraju. Może to i dobrze, bo atrakcji tu co niemiara, a o tłumach nie ma mowy. Jeśli zatem planujesz odwiedzić nieśmiertelne Piekielne Kopalnie (Pekelné Doly), dobrze radzę – pomyśl o Szwajcarii Saksońskiej.

Zobacz również:
REKLAMA