Wraz z nowym kolegą Mariuszem rozpoczynam tę trasę w Hrubieszowie. Odwiedzamy tam piękną trzynastokopułową cerkiew Wniebowzięcia NMP – otoczoną starymi drzewami – oraz Muzeum Regionalne im. Stanisława Staszica. Następnie, kierując się ku granicy z Ukrainą, w Zosinie skręcamy na drogę nr 816, którą miejscowi zwą „Nadbużanką”. Przez Horodło, Dorohusk i Wolę Uhruską docieramy do Sobiboru, gdzie zwiedzamy muzeum byłego obozu zagłady.
Kolejne miejsce jest zupełnie inne od poprzedniego: miejscowość Okuninka, leżąca nad Jeziorem Białym. Jest to zbiornik krasowy, bezodpływowy i bezdopływowy, a mimo to bardzo czysty, obfitujący w różne gatunki ryb. Ciekawostka: pod koniec lipca może się tam pojawić... krokodyl.
Następny postój mamy w pobliskiej Włodawie, zwanej Miastem Trzech Kultur: do II wojny światowej żyli tam obok siebie Żydzi, Polacy, Białorusini i Ukraińcy. Pamiątką po tych czasach jest coroczny Festiwal Trzech Kultur. We Włodawie koniecznie trzeba zobaczyć klasycystyczną cerkiew Narodzenia NMP, późnobarokową synagogę oraz zespół klasztoru paulinów wraz z kościołem św. Ludwika. Jadąc dalej na północ, na chwilę zatrzymujemy się w Sławatyczach, aby zobaczyć ładną, choć nieco zaniedbaną cerkiew Wniebowzięcia NMP oraz pobliski neorenesansowy kościół MB Różańcowej.
Kolejnym etapem jest Jabłeczna, do której zajeżdżamy, aby zobaczyć monaster św. Onufrego. Następnie idziemy do kaplic położonych poza głównym zespołem zabudowań. Pierwsza z nich, pw. Zaśnięcia NMP, jest całkiem niedaleko, do j , j drugiej, pw. Świętego Ducha, trzeba przejść kawałek. Idąc, zbliżamy się do granicy z Białorusią. W pobliżu słupka granicznego nr 1198 jesteśmy czujni, bo być może na drugim brzegu jakiś białoruski snajper ma nas na muszce.
Na szczęście nie powodujemy incydentu na granicy, więc jedziemy do Kodnia. Wśród jego atrakcji należy wymienić późnorenesansowo- -barokowy kościół św. Anny, w którym znajduje się słynący cudami obraz Matki Boskiej z Guadalupe, cerkiew św. Ducha, cerkiew św. Michała Archanioła, Brama Unicka oraz filialny kościół św. Ducha.
Po posiłku mamy jeszcze dość sił, aby zwiedzić znajdującą się w Kostomłotach cerkiew św. Nikity. Jest to jedyna w Polsce świątynia neounicka, powstała w XVII wieku. Uwagę zwracają w niej cenny ikonostas oraz piękna, stylowa polichromia. Po dotarciu do Terespola na chwilę zatrzymujemy się przy pomniku poświęconym pamięci żołnierzy Armii Czerwonej, po czym rozpoczynamy poszukiwania okolicznych umocnień i fortów. Jest ich tak dużo, że poprzestajemy na niektórych.
Zachowały się one niekiedy w lepszym, częściej w gorszym stanie, ale jest wśród nich perełka – tzw. Stara Prochownia Twierdzy Brzeskiej, która została jakiś czas temu odrestaurowana i oddana do użytku, tym razem do celów cywilnych.
Po Terespolu wzdłuż drogi nr 698 docieramy do Janowa Podlaskiego, gdzie obowiązkowo do odwiedzenia jest stadnina koni. Na cały świat słynie ona z hodowli koni arabskich, które na aukcjach osiągają niekiedy astronomiczne ceny.
Na wybiegu można podziwiać polskie araby, poruszające się z niezwykłą lekkością i gracją. My na stalowych rumakach nie możemy się z nimi równać, więc rozpoczynamy ostatni odcinek naszej wycieczki, który wiedzie do góry Grabarki, zwanej Jasną Górą polskiego prawosławia.
Docieramy tam po południu, więc musimy się trochę spieszyć. Na szczęście w cerkwi Przemienienia Pańskiego nie trafiamy na nabożeństwo, więc możemy wejść. Wnętrze cerkwi robi na nas ogromne wrażenie, nie mniejsze niż pobliskie krzyże wotywne, których jest tak wiele, że nie sposób ich wszystkich zobaczyć ani tym bardziej policzyć.
Jesteśmy zmęczeni, ale też na tyle zadowoleni, że podejmujemy decyzję, aby w przyszłym roku ruszyć jeszcze bardziej w górę mapy.