Piękna zima tej wiosny
Może się wydawać, że mróz, śnieg i lód są w stanie pokrzyżować motocyklistom plany. Nic bardziej mylnego. Będąc w środku Hali Stulecia we Wrocławiu całkowicie zapomniałem, że na zewnątrz leży kilkucentymetrowa warstwa śniegu.
Chociaż Wrocławskie targi nie mogą równać się z Warszawskimi i Poznańskimi, to mają one swój niepowtarzalny klimat. Choć mniejsze, to na stoiskach nie zabrakło najważniejszych w tym sezonie nowości. Targi były świetną okazją, żeby zobaczyć je na własne oczy i mało tego - na większości z nich usiąść. Oto najciekawsze z nich:
Trzecie koło u wozu?
Największe zamieszanie zrobiła wokół siebie Yamaha Niken, czyli pierwszy na świecie trójkołowy sport (z silnikiem od MT-09). Niken oznacza po japońsku „dwa miecze” co nawiązuje do dwóch przednich kół. Niken zostawia za sobą trzy ślady, ma trzy koła, a silnik napędzają trzy cylindry. To jeden z najbardziej kontrowersyjnych projektów ostatnich lat. Głosy są podzielone. Będzie hit albo kit. Z jednej strony Niken zapewnia większą przyczepność, ale z drugiej jest mega skomplikowany. Pewnie odbije się to na jego cenie, którą poznamy dopiero w kwietniu. Motocykl waży 263 kg na mokro i pozwala złożyć się w zakręcie pod kątem 45o. Silnik Nikena osiąga 115 KM i 87,5 Nm momentu obrotowego, czyli dokładnie tyle samo co MT-09. W zawieszeniu zastosowano system kompensacji Ackermana (ten sam co w samochodach) dbający o odpowiedni kąt skrętu kół, względem łuku na zakrętach. O co w tym chodzi chodzi? Ten film rozwieje twoje wątpliwości.
Niedobór GS-ów
Podczas prezentacji BMW, ucieszyłem się, że mogę wreszcie zobaczyć nową wersję K 1600 B, czyli model Grand America. Dołożono mu kufry, przez co stał się konkurentem dla Goldasa. Na stoiskach nie pojawiły się jednak nowe GS-y na które wszyscy czekali. GS 750 i 850 to następcy GS-ów 700 i 800, czyli najlepiej sprzedających się modeli tej marki. Pozostał lekki niedosyt, ale na szczęście dealerzy BMW przywieźli ze sobą HP4 Race. Motocykl ten stworzono w większości z karbonu! Są z niego zrobione owiewki, rama a nawet obręcze kół. Dzięki temu udało się obniżyć wagę do 171 kg (gotowy do jazdy). 215 KM daje bajeczny stosunek mocy do masy – 0,8 kg/KM. Niemcy wyprodukowali tych motocykli zaledwie 750 sztuk. Cena (uwaga, trzymajcie się krzesła): 358 000zł.
Mamut z epoki lodowcowej
Teraz już wiem, skąd się wzięła nazwa Muncha Mammuta 2000. Jest ogromny, niczym mamut. Liczba 2000 też nie wzięła się znikąd. Silnik ma pojemność 1998 cm3 i został zaprojektowany w 2000 roku. Mimo, że Munch to marka niemiecka, to sam Mammut powstał w Ostrowie Wielkopolskim. Ten pokazany na wystawie to jeden z piętnastu egzemplarzy, wyprodukowanych w Polsce. Ta maszyna osiąga moc 260 KM co jest możliwe dzięki zastosowaniu turbosprężarki Jeśli masz wolne 360 000 zł, może uda Ci się dorwać Muncha na aukcji.