Od pojawienia się plotki o złotym pociągu, Dolny Śląsk prze-
żywa prawdziwy najazd turystów. Większość z niech jedzie do Wałbrzycha, zapomniając (lub nie wiedząc), że kilka kilometrów dalej, w Górach Sowich, jest ukryty ogromny kompleks wojskowy z czasów II wojny światowej – Riese (Olbrzym). Jego okolice są tym bardziej warte odwiedzenia, że tamtejsze drogi są równe, wąskie i pełne winkli.
Moim pierwszym przystankiem jest zamek Grodno. Z Wrocławia dojeżdżam do niego nie najkrótszą, główną drogą, lecz objeżdżając Jezioro Lubachowskie. O zamku krąży wiele legend: o rycerzach rabusiach, o białej damie i historii nieszczęśliwej miłości kasztelanki Małgorzaty. Jej szkielet do dziś jest przykuty kajdanami do ściany jednej z sal w zamku. Dla mnie o wiele bardziej interesujące są historie z czasów końca II wojny o przewiezionych tu skarbach i ukrytych dokumentach.
Schodząc z zamku drogą w kierunku miasta, zobaczysz stojącą na uboczu niepozorną willę. To właśnie na jej strychu tuż po wojnie odkryto płótna Jana Matejki (w tym słynnego „Stańczyka”), Aleksandra Gierymskiego, Wojciecha Gersona i wielu innych polskich malarzy. Dzisiaj dom, będący kiedyś składnicą zagrabionych dzieł sztuki, powoli popada w zapomnienie i coraz słabiej widać go spod zieleni.
Wyjeżdżając z Zagórza Śląskiego, pojedź w kierunku Jedliny-Zdroju. Kompleks Włodarz jest pierwszym zespołem należącym do Riese. Jego prawdziwego przeznaczenia nie odgadnięto do dzisiaj. Legenda głosi, że to tu miała powstać tajna fabryka broni (samoloty odrzutowe Me-262 lub pociski V2), zakłady badawcze i produkcyjne tajnej broni – pojazdów pionowego startu. Krążą też plotki o tym, że miał być to najwięszy bunkier pozwalający 40 000 ludzi przeżyć globalną zagładę. Ile w tym prawdy – nie wiadomo. Pewne jest, że sztolnie wykute w skale robią wrażenie, tak jak liczba osób, które zginęły podczas ich budowy.
Jeśli wyjazd podzieliłeś na dwa dni, koniecznie bocznymi drogami pojedź do podziemnego miasta Osówka. Jedną z jego atrakcji jest pływanie pontonem lub łódką wewnątrz częściowo zatopionych sztolni. Stąd masz tylko kilka kilometrów do Ludwikowic Kłodzkich, w których warte zobaczenia są ruiny dawnej fabryki dynamitu Alfreda Nobla oraz stojąca tuż obok słynna „Muchołapka”, czyli betonowa podstawa chłodni kominowej lub – jak głosi legenda – miejsce startów pojazdów przypominających latające talerze, testowanych przez nazistów.
Gdy będziesz krążył po okolicy, nie bój się wybierać tych najwęższych zaznaczonych na mapie dróg. Legenda podziemnego miasta ciągle czeka na odkrycie.
Długość trasy: ok. 250 km. Jeśli zdecydujesz się na zwiedzanie sztolni, warto zostać w okolicy na 2 dni.
Trasa: w przeważającej części prowadzi bocznymi asfaltami. Jeśli masz turystyczne enduro, możesz zaliczyć kilka szutrowych skrótów.
Złoty pociąg - turystyka Dolny Śląsk
Nakręcony opowieściami o złotym pociągu, pojechałem w okolice Walimia, miasta ukrytego w głębi Gór Sowich, poszukać skarbów.