BMW GS Challenge 2018 - relacja z imprezy

Fani jazdy po bezdrożach na motocyklach BMW już się przyzwyczaili do wrześniowych spotkań i wspólnej jazdy. W tym roku BMW GS Challenge po raz drugi z rzędu odbyło się w Sudetach.

BMW GS Challenge 2018 Kamil Łowicki/www.proenduro.pl
BMW GS Challenge 2018 - relacja

Podobnie jak rok temu bazą imprezy BMW GS Challenge 2018 była osada "Śnieżka" malowniczo położona w Łomnicy u podnóża Sudetów. Impreza zaczęła się rozkręcać już w piątek po południu, kiedy tłumy fanów BMW (nie tylko turystycznych enduro z serii GS) ściągały z całej Polski. Udział w imprezie wzięło 223 osób.
Nie można pominąć faktu, że dzięki zapleczu osady również rodziny uczestników nie mogły narzekać na nudę. Obiekt oferuje sporo atrakcji (m.in. basen, SPA).

Po południu odbyło się oficjalne otwarcie, a po kolacji uczestnicy spotkali się na odprawie. Generalnie uczestnicy mogli wybrać jedną z trzech grup: nie przepadający za taplaniem się w błocie wybrali grupę turystyczną. Z kolei fani jazdy po bezdrożach mieli większy wybór - bardziej turystyczną trasę Adventure oraz grupę Challenge, która dodatkowo rywalizowała o cenne nagrody.

W bazie nie zabrakło serwisu, również opon (BMW Dobrzański), ekipy ze szkoły California Superbike School, czy sklepu z akcesoriami BMW Inchcape Motor. Można było również przybić piątkę z ekipą Akademii Enduro, ADV Poland oraz BMW Klub Polska. Spragnieni obsiedli wodopój i grilla. Jednak piątkowe imprezowanie nie trwało zbyt długo, bo na sobotni poranek zaplanowano start imprezy.

Grupa turystyczna

Nawet tutaj wprowadzono element "adventure" - uczestnicy otrzymali koordynaty punktów, które należało odwiedzić i wykonać tam zaplanowane zadania. Nie było mowy o jeździe w grupie za przewodnikiem, dzięki czemu każdy mógł zwiedzać Dolny Śląsk (zarówno po polskiej, jak i po czeskiej stronie) w swoim ulubionym tempie. Wśród motocykli przeważały GS-y, ale nie brakowało S 1000 XR, czy ciężkich turystyków z serii K 1600.

Grupa Adventure

Poprowadzona bezdrożami trasa liczyła ok. 60 km z czego 80 procent biegło po szutrach, a 20 procent po asfaltach. Grupę podzielono na trzy mniejsze, a na czele każdej jechał przewodnik. Największą atrakcją był przejazd nieczynnym tunelem kolejowym o imponującej długości.

Grupa Challenge

O ile w poprzednich grupach rywalizacja schodziła na dalszy plan, to tutaj była jednym z ważniejszych elementów. Na odprawie każdy uczestnik otrzymał roadbook, który dla utrudnienia był opisany po francusku. Dzięki temu każdy z 41 uczestników mógł się poczuć jak na Dakarze. Na całe szczęście jeden obraz wart tysiąca słów - uniwersalne schematy ułatwiały nawigację. Mało tego do roadbooka dołączono również wykaz zastosowanych skrótów wraz z tłumaczeniem na język polski.

Uczestników podzielono na rywalizujące ze sobą zespoły. Na trasie przygotowano szereg konkurencji wymagających sprawności oraz umiejętności jazdy motocyklem. Najsprawniejsi z nich mieli rozstrzygnąć rywalizację na torze sprawnościowym wytyczonym przez ekipę Akademii Enduro na terenie bazy. Jazda ciężkimi motocyklami w takich warunkach nie należy do najłatwiejszych, ale za to jest widowiskowa. Na brak dobrej zabawy chyba nikt nie mógł narzekać.

Najbardziej wyczekiwanym momentem sobotniego wieczoru było oczywiście rozdanie nagród. Przypadły one nie tylko uczestnikom z grupy Challenge. Pula obejmowała również pozostałe grupy. Wyznaczono również nagrodę specjalną dla największego pechowca, który skutecznie zatopił swojego GS-a w czasie pokonywania brodu.

Imprezę zaliczamy do udanych i już nie możemy doczekać się kolejnej edycji. Fajne w BMW GS Challenge jest to, że może tu przyjechać absolutnie każdy - nieważne czy dopiero co zacząłeś przygodę z motocyklami, czy jeździsz od lat, czy też jesteś off-roadowym wyjadaczem. Raczej nie będziesz narzekał na nudę. Ważne jest również to, że nie musisz posiadać beemki, żeby poczuć panujący tu klimat. 

Do zobaczenia w przyszłym roku! 

Zobacz również: