Dakar jest nazywany najniebezpieczniejszym rajdem świata - nie bez powodu. Wczorajszy etap okazał się ostatnim dla Adama Tomiczka z ORLEN Team.
Nasz zawodnik zaczął znakomicie. Na najtrudniejszym jak dotąd odcinku rajdu czuł się jak ryba w wodzie. Unikał błędów nawigacyjnych i nie odpuszczał gazu. Dzięki temu na początkowych way pointach pukał do pierwszej dziesiątki. Ostatnia część trasy 4 etapu była najtrudniejsza. Adam powiedział, że nie był w stanie zauważyć sporego głazu. Niestety mniej więcej 100 km przed metą wysadziło go z motocykla i zaliczył twarde lądowanie na plecach.
Mimo to nie zamierzał się poddawać - powoli się pozbierał i pojechał dalej. Mocno poobijany dotarł do mety na 37. pozycji!
Przeczytaj pełną relację z 4. etapu
W środę wieczorem zapowiadał, że jego dalszy start stoi pod znakiem zapytania. Badania i konsultacje medyczne pozwoliły ustalić, że oprócz tego, że jest mocno poobijany nic gorszego mu się nie stało. Jednak ogromny krwiak w połączeniu z bólem zmusiły go do rezygnacji z dalszego udziału w rajdzie.
Adam - dziękujemy i trzymamy kciuki za szybki powrót do zdrowia! Jeszcze niejeden Dakar przed Tobą!
Przypomnijmy dokonania Adama Tomiczka w tegorocznej edycji rajdu Dakar. Zawodnik ORLEN Team pierwszy etap ukończył na 33. pozycji. A potem zaczął się rozkręcać - był 26 drugiego dnia, a swój najlepszy wynik w tegorocznym rajdzie osiągnął na 3 etapie - był 16. Dzięki czemu awansował na 24. miejsce w klasyfikacji generalnej i wydawało się, że teraz będzie tylko lepiej. Feralny czwarty etap ukończył na 37. pozycji. Jak widać Dakar jest bezlitosny.
Z rajdu odpadli również obaj fabryczni zawodnicy Yamahy - Adrien Van Beveren i Xavier de Soultrait oraz zwycięzca rajdu sprzed trzech lat Sam Sunderland z fabrycznego teamu KTM.
Komentarze