Ducati made in Tailand?!

Potworny i nikczemny kryzys zmusza producentów motocykli do różnych dziwnych posunięć. Niektórzy atakują rynek nowościami próbując odbić się od dna, inni zaciskają pasa i próbują przeczekać całe zamieszanie. Co robi Ducati? Chyba już nikt tego nie wie.

Kryzys sieje postrach również w szeregach Ducati. Najpierw firma z Bolonii wytoczyła ciężkie działa i rozpoczęła ofensywę z nowym Diavelem. Póki co ofensywa średnio udana bo mimo ogromnych nakładów na promocję odbiór w Europie nie jest chyba tak entuzjastyczny jak się spodziewano. Diavel ma zarówno tylu zwolenników ilu przeciwników. Tak wynika z odzewu na forach internetowych i listach dyskusyjnych, gdzie został poruszony temat nowego Power Cruisera.

Teraz Ducati przeszło samo siebie i ogłosiło, że otwiera fabrykę w Tajlandii. Nas ogarnęła czarna rozpacz chociaż tłumaczenie, że głównym powodem jest wysokość cła na dalekim wschodzie trochę ostudziło nasze obawy. Ducati tłumaczy się, że motocykle produkowane w Tajlandii będą kierowane na rynek azjatycki, a przeniesienie ich produkcji właśnie tam powodowane jest bardzo wysokim (czasem nawet 40%) cłem , co sprawia że oferowane tam motocykle są koszmarnie drogie. Dzięki otwarciu fabryki w Azji ceny spadną drastycznie, a taki zabieg może dać sporego kopa poziomom sprzedaży. Mimo wszystko istnieje obawa o jakość wykonanych w Tajlandii motocykli. Ducati już teraz nie ma renomy superbezawaryjnych, a co będzie jeśli produkcja w Tajlandii przyniesie jeszcze gorsze rezultaty? Ja wiem na pewno, że jeśli kiedykolwiek zdecyduję się na zakup Dukata najpierw sprawdzę tabliczkę. Made in Thailand chyba jednak skutecznie mnie odstraszy.

multistrada 1200 60.jpg

Zobacz również:
REKLAMA