Mad Max to prawdziwy klasyk kina akcji. Młody Mel Gibson i kilku mniej znanych australijskich aktorów na przemian mieszają senną, sielankową atmosferę z napakowanymi suspensem i adrenaliną scenami pościgowymi, a wszystko w pustynno-księżycowej, endemicznej scenerii australijskich autostrad. Bardzo możliwe że miłość do motocykli zaszczepił we mnie właśnie ten film z 1979 roku, a konkretnie pościgowe Kawasaki Z 1000 (oraz Z 900, które było użyte jako drugi, bliźniaczy motocykl), na którym jeździł Jim Goose – filmowy partner Mela Gibsona, czyli Maxa Rockatansky’ego. Piekielnie szybkie jak na tamte czasy Kawasaki, mrożące krew w żyłach sceny pościgu i nagrania z pokładu motocykla przy ponad 200 km/h i niewiele efektów specjalnych powodowało, że na dłużej wstrzymywałem oddech.
Film miał swoją premierę ponad 40 lat temu, nakręcono jeszcze kilka części o bardziej dystopijnym charakterze, ale do dziś cała seria ma swoich zagorzałych fanów, którzy regularnie wracają do tej kultowej produkcji. Do takich fanów na pewno należą customowcy z lizbońskiego warsztatu Unik Motorcycles Customs, a skoro udało im się kupić bliźniacze do Mad Maxowego Kawasaki Z 1000 nie zastanawiali się długo i zbudowali najprawdziwszą replikę „Kwaka Z 1000” należącego do Jima Goose’a. Obudowana w owiewkę La Parisienne Kawa została wyposażona, we wszystkie akcesoria, które widoczne były w filmie – szczekaczkę, światła, lusterko pomocnicze na owiewce a nawet policyjne radio Tokai z epoki (choć trochę inne niż użyte w firmie). Zaprawdę trudno odróżnić ją od motocykla użytego w filmie!

Motocykl wygląda wręcz perfekcyjnie, a ludzie z Unik - Tiago Gonçalves and Luis Costa dopracowali go w najmniejszych szczegółach. Było z tym trochę pracy bowiem maszyna, którą kupili - Z 1000 z 1981 roku różniła się minimalnie od użytej w Mad Maxie Kawy z 1977 roku. Wymagała ona drobnych przeróbek, aby upodobnić ją do modelu z filmu, ale udało się to znakomicie.
Zobacz również: Kawasaki GPZ 900 "Top Gun" w porównaniu z Z 1000 SX
Cała przebudowa trwała około roku, a jej efekty możemy podziwiać na klimatycznych fotkach. Przez krótki czas maszyna była na sprzedaż, ale bardzo szybko znalazł się klient i motocykl trafił do nowego, zapewne najszczęśliwszego pod słońcem właściciela. Sam chciałbym mieć taki motocykl u siebie w garażu, choć obawiam się, że szybko wylądowałby w salonie, by cieszyć oko.





