ODIHR podkreśliło także, że zmiany proponowane przez Prawo i Sprawiedliwość prowadzą do przeniesienia ciężaru dowodu w postępowaniu mandatowym w sprawach o wykroczenia na oskarżonego, nie zaś oskarżyciela, co jest sprzeczne z zasadą domniemania niewinności. Dodatkowo, absurdalnie krótki, 7-dniowy termin na przygotowanie odwołania i brak możliwości przedkładania dodatkowych dowodów po tym terminie, stawia oskarżonego w położeniu znacznie gorszym w porównaniu z oskarżycielem, co jest sprzeczne z zasadą równości stron procesowych zawartą w art. 6 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i art. 14 Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych.
ODIHR zasugerowało także, że być może prawdziwym celem projektowanych zmian jest „efekt mrożący”, czyli wywołanie u obywateli lęku przed podejmowaniem działań w obronie swoich praw i korzystaniem z podstawowych wolności, takich jak wolność słowa i pokojowych zgromadzeń. Opinia ODIHR jest jednoznaczna – projektu w tym kształcie nie należy przyjmować.
Bardzo możliwe, że tak właśnie się stanie i to nawet nie ze względu na opinię OBWE. Pomysł odebrania prawa do odmowy przyjęcia mandatu nie podoba się nawet części posłów koalicji. Choć oficjalnie wiceministrowie Marcin Warchoł i Michał Woś zapewniają, że prace nad nowelizacją trwają, w kuluarach sejmowych można usłyszeć coś zupełnie innego. Parlamentarzyści Solidarnej Polski, cytowani przez wp.pl, twierdzą, że projekt nie ma wielkich szans, ponieważ "temat wkurza ludzi", pojawiają się także bardziej dosadne określenia: "to zamordyzm".
Komentarze