MotoGP nie zwalnia tempa, a zawodnicy nie mogą liczyć jeszcze na odpoczynek. Po Grand Prix Walencji mogli liczyć tylko na jeden dzień wolnego, a już we wtorek ruszyli na pierwsze testy przed kolejnym sezonem. Dla kilku np. Franco Morbidellego, Takaakiego Nakagamiego, czy Xaviera Simeona był to debiut na motocyklu klasy MotoGP. Dla innych czas na przyzwyczajenie się do nowych motocykli lub próba wyznaczenia kierunku na przyszły rok.
Yamaha
Zawodnicy fabrycznego zespołu Yamahy mieli okazję sprawdzić zeszłoroczne motocykle, a także przyszłoroczny, nowy silnik, który ma rozwiązać sporo problemów, które pojawiły się w tym roku. Zawodnicy dysponowali maszynami w zestawieniu ramy 2016, ramy 2017 i silników 2016, 2017 i 2018. Valentino Rossi zaczął te testy nie najlepiej - gleba w 10 zakręcie na szczęście skończyła się dla niego dobrze, ale tego samego nie można powiedzieć o jego maszynie. M-jedynka z przyszłorocznym silnikiem rozpadła się na kawałki. Mimo to Rossi na koniec dnia zameldował się na 4 pozycji czasówki z czasem 1:30.519. Lepiej poradził sobie Vinales, który mimo ogromnych kłopotów w końcówce sezonu wykręcił najszybszy czas (1:30.189) i to na tegorocznym motocyklu. Zdążył też przetestować nowe owiewki wyposażone w coś co bardzo mocno przypomina zeszłoroczne, a zakazane w tym roku skrzydełka.
Trzeci zawodnik Yamahy - Johann Zarco jeżdżący dla Tech3 testował tegoroczny motocykl (choć w sezonie jeździł na zeszłorocznym) i wykręcił drugi najszybszy czas. Jak sam przyznał nie zamierza rozgrzebywać tematu słabych stron tegorocznego motocykla. Im mniej wie tym mniej się na tym skupia i może skoncentrować się na jeździe. Jak widać takie podejście mu służy.