Pomysł konfiskaty pojazdu kierowcy przyłapanemu na jeździe pod wpływem alkoholu został już zaakceptowany przez rząd, teraz zajmują się nim posłowie. Projekt zakłada przepadek pojazdu jeśli u kierującego zostanie stwierdzona obecność alkoholu w ilości większej niż 1,5 promila. Zgodnie z założeniami projektu nowelizacji, nie będzie przy tym miał znaczenia fakt, czy kierujący spowodował wypadek drogowy.
W ubiegłym tygodniu nowelizacja została przegłosowana przez sejmową podkomisję ds. nowelizacji prawa karnego. Posłowie wprowadzili kilka drobnych zmian. Jedna z ważniejszych dotyczyła tego jakie pojazdy miałyby podlegać konfiskacie. Sejmowe Biuro Legislacyjne zaproponowało, by doprecyzować definicję pojazdów do „pojazdów mechanicznych”.
Oznacza to, że konfiskata nie obejmie rowerów, które, w myśl prawa, nie są uznawane za pojazdy mechaniczne. Pijani kierowcy będą tracić zatem wyłącznie samochody, motocykle, motorowery i maszyny rolnicze. Spokojnie mogą spać także użytkownicy UTO – hulajnóg i deskorolek elektrycznych, którzy lubią sobie pojeździć po kielichu.
Pomysł posłów wydaje się dziwny z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze wiele rowerów, w tym rowery elektryczne, które też nie są pojazdami mechanicznymi, kosztuje więcej od niejednego samochodu i motocykla. Po drugie, według policyjnych statystyk, w 2021 r. pijani rowerzyści spowodowali 11,2 procent wypadków drogowych, ponad dwukrotnie więcej niż pijani motocykliści i trzykrotnie więcej niż kierowcy samochodów ciężarowych.
Rowerzyści wciąż nie są także objęci obowiązkowym ubezpieczeniem OC, a jednoślady obowiązkową rejestracją. Wielu rowerzystów wykorzystuje ten fakt i oddala się z miejsca zdarzenia, pozostając bez żadnej kary.
Przeczytaj także: konfiskata pojazdu pijanym kierowcom.