Jak nasmarować linkę gazu i sprzęgła?

Chwytasz za klamkę sprzęgła i nie dajesz rady przyciągnąć jej do rączki kierownicy? Irytuje cię złośliwe skrzypienie linki gazu? Jeśli tak, nie unikniesz smarowania pancerzy.

Miłośnicy oldtimerów (ale nie tylko oni) nie mają lekkiego życia: zalane po jeździe w deszczu pancerze uwielbiają rdzewieć. A gdy już zardzewieją, pracujące w ich wnętrzu linki skrzypią, piszczą lub zaczynają ciężko pracować. Pół biedy, jeśli sprawa dotyczy linki sprzęgła, bo w tym przypadku silne sprężyny bez problemu cofną klamkę. Gorzej, gdy zacina się gaz. Wtedy pozostaje jedno: smarowanie.

Cięgna Bowdena

bo tak poprawnie nazywają się linki sprzęgła czy gazu, składają się ze stalowej linki pracującej w metalowym pancerzu zabezpieczonym od zewnątrz warstwą tworzywa sztucznego. W starych motocyklach linka najczęściej ślizga się w metalowym szkielecie pancerza. W nowszych dodatkowa warstwa tworzywa sztucznego zmniejsza tarcie i chroni linkę przed uszkodzeniem oraz upraszcza obsługę. Do typowych uszkodzeń linek należą urwana końcówka – w miejscu mocowania do klamki lub rolgazu – oraz przetarta osłona pancerza, co powoduje dostawanie się wody do środka i rdzewienie tego elementu.  

 

Smarowanie linek jest banalnie proste, szczególnie jeśli masz to, co wpadło nam w łapy – specjalny przyrząd, dzięki któremu operacja jest błyskawiczna, bo linki nie trzeba wymontowywać z motocykla. Odwiedzając strony Larssona, Polo, Hein Gericke albo wbijając w wyszukiwarkę internetową hasło „przyrząd do smarowania linek” znajdziesz proste, ale skuteczne rozwiązanie – bajer zakładany na końcówkę pancerza. Urządzenie kosztuje ok. 20 zł, czyli nie zrujnuje ci kieszeni. Na dodatek urządzenie jest uniwersalne i pasuje do średnic wszystkich linek, które znajdują się w twoim motocyklu.

Jak to działa?

Wystarczy założyć przyrząd najlepiej na górny koniec pancerza i zacisnąć go na pancerzu specjalną śrubą. Dlaczego górny? Bo część roboty załatwi grawitacja. Bądź precyzyjny podczas montażu, żebyś potem nie musiał wycierać z twarzy resztek oleju. Teraz w jedyny widoczny otwór wkładasz końcówkę aplikatora oleju w spreju – np. WD40 lub strzykawkę z olejem – i powoli przyciskasz guzik. Jeśli wszystko złożyłeś poprawnie, po około 2 sekundach linka jest nasmarowana, a olej wykapuje z jej dolnej części. Prawda, że proste? Teraz pozostaje tylko poprawnie założyć linkę w klamce sprzęgła albo rolgazu i tyle.

 

Jeśli zdecydowałeś się na klasyczną metodę smarowania linek, opisaną poniżej, albo wymieniasz linkę na nową, pamiętaj o kilku ważnych sprawach. Pancerze linek nie mogą mieć ostrych załamań i powinny być zginane z jak największym promieniem. Najlepiej nie wyważaj otwartych drzwi i poprowadź je dokładnie tak jak przewidział producent konkretnego motocykla. Przy odrobinie szczęścia znajdziesz w ramie specjalne uszy do ich mocowania. Końcówka linki powinna płynnie obracać się w swoim miejscu w klamce. Jeśli jest inaczej, linka na bank zerwie się w miejscu łączenia z metalowym nyplem.

W starym stylu

Jednym z najstarszych sposobów smarowania linek był patent z wykorzystaniem lejka. Linkę wkładasz od spodu lejka, a połączenie uszczelniasz np. miękkim wężykiem lub taśmą izolacyjną. Do lejka wlewasz trochę oleju (2-3 cm3) i tę misterną konstrukcję zostawiasz na noc podwieszoną za lejek. Olej będzie powolutku przesączał się między linką i pancerzem. Tę metodę najlepiej stosuj do pancerzy starego typu – bez plastikowej wkładki między linką a szkieletem pancerza. Nie zapomnij podłożyć czegoś pod drugi koniec pancerza, żeby następnego dnia nie zaczynać od zmywania podłogi.

Zobacz również:
REKLAMA