Zerwały się paski mocujące bagaż? To się zdarza. Ale dlaczego najczęściej podczas porannego pakowania, gdy reszta towarzystwa właśnie odpala sprzęty?! Wszyscy są wściekli. Nie, nie chodzi o dyskusję, czy lepsze są sakwy, torby na zbiornik, czy może bagaż zwinięty w rolkę. To kwestia gustu, potrzeb, a przede wszystkim stanu kasy. Tym razem powiemy o tym, jak zorganizować wyjazd i jak zająć się motocyklem oraz bagażami, aby nic nie zepsuło humoru na wakacjach.
Po pierwsze – ile kilometrów
Samotny jeździec ma łatwo – odpala i jedzie, gdzie oczy poniosą; tak długo, aż się zmęczy. Przejedzie 150 km – dobrze, nawinie 500 – też OK. Wyprawa grupowa oznacza konieczność ustalenia trasy, ale też – co nie mniej ważne – długość poszczególnych etapów. Najważniejsze – dzienny przebieg dostosowujemy do możliwości najsłabszego. Nie od dziś wiadomo bowiem, że system jest tyle wart, co jego najsłabsze ogniwo.
Dla mało wprawionego motocyklisty pokonanie 400 lub więcej kilometrów to problem, może też oznaczać niebezpieczeństwo. Dlatego należy tak zaplanować przejazd, aby wszystkim tego oszczędzić. Kiepska pogoda, awarie, przemęczenie – wszystko może się zdarzyć.
Ponieważ człowiek nie jest w stanie utrzymać koncentracji i odporności na zmęczenie stale na tym samym poziomie, war to dla własnego dobra to uwzględnić. Dlatego proponujemy wcześnie rano startować do kolejnego etapu. Pierwszy wyż umysłowy trwa bowiem mniej więcej od godziny 6 do 11. Potem z organizmem dzieje się coś, co można nazwać czarną dziurą – pogorszenie refleksu, senność, gorsza ocena sytuacji... To wystarczający powód do zrobienia godzinnej przerwy, którą można wykorzystać np. na posiłek. Byle nie za dużo i nie za tłusto. Wtedy bowiem energię potrzebną do jazdy organizm wykorzysta na trawienie. Po południu człowiek odzyskuje wigor. Dzieje się tak jednak tylko wtedy, gdy przerwa została wykorzystana na odpoczynek, a nie na gorączkową dyskusję czy ostre pływanie na basenie, które przeszkadzają w odbudowaniu sił.
W czasie upału nie wolno zapominać o piciu. Butelkę z wodą lub sokiem warto mieć zawsze pod ręką, np. w torbie na zbiorniku. Jeżeli dopuścisz do odwodnienia – będziesz osłabiony, dopadnie cię ból głowy. Możesz stać się groźny dla siebie i najbliższych oraz dla innych na drodze. Więc pamiętaj - pij często i po łyczku-dwóch.
Po drugie – urlop od pierwszego metra
Większość ludzi myśli tak – najpierw dojazd, a dopiero zaczyna się urlop. Błąd! Rozpocznij wypoczynek od pierwszego przejechanego metra. Wyjeżdżamy przecież po to, aby przez jakiś czas nie oglądać opatrzonej do znudzenia okolicy, po to, aby pooddychać innym powietrzem – to jasne.
Motocykl zapewnia pod tym względem zupełnie inne możliwości niż samochód. Warto z nich skorzystać i nie traktować dojazdu do celu jako zadania, które trzeba wykonać jak najszybciej. Przecież oprócz nudnej, pełnej kolein drogi jest wiele interesujących tras, które pozwolą dotrzeć do celu może nieco później, ale znacznie ciekawiej. Warto więc starannie przestudiować mapę. Po co? A choćby po to, aby np. w razie wyprawy z Warszawy na Mazury, powiedzmy do Giżycka, zamiast tłuc się zakorkowanymi głównymi drogami na Augustów lub Gdańsk, wybrać trasę znaną wielu polskim motocyklistom. Mowa o jeździe bocznymi szosami przez Przasnysz, Chorzele i Szczytno. Są one znacznie mniej zatłoczone i często – dzięki remontom ze środków Unii Europejskiej – mają o wiele lepsze nawierzchnie. Droga Mrągowo – Giżycko przez Ryn ma mnóstwo pięknych winkli. Ci, którzy znają tę trasę, wiedzą, że grzechem byłoby ominięcie tego odcinka.
Aby nie błądzić na każdym skrzyżowaniu, warto mieć nawigację GPS. Jeśli brzydzisz się nowoczesnością lub po prostu nie chcesz wydawać kasy użyj telefonu z Mapami Google lub posłuż się klasyczną mapą - wtedy warto wykonać roadbook i przykleić go w widocznym miejscu (zbiornik paliwa) lub schować w tankbagu. Zaznacz na nim wszystkie większe miejscowości i godne uwagi punkty, np. skrzyżowania czy rozjazdy. Przy planowaniu trasy warto omijać większe miasta - bardziej interesujące są mało ruchliwe, boczne drogi. A dla większości motocyklistów im bardziej kręte, tym lepiej.