Zimowanie motocykla - kilka praktycznych wskazówek

Podpowiadamy co zrobić żeby przezimować motocykl, a przy okazji zaoszczędzić sobie nieco kasy i problemów na wiosnę. To proste!

Motocykl w śniegu

Jest zima,

więc postanawiasz: po całym sezonie trudów motocykl wreszcie musi odpocząć - należy mu się to jak psu zupa. W takim razie nie odkładaj wszystkiego na później (czyli na wiosnę). Jeśli teraz poświęcisz trochę czasu na wyszykowanie sprzęta, to na początku przyszłego sezonu bez problemu wyjedziesz pierwszego ciepłego dnia. Nie będziesz wtedy nerwowo wydzwaniał do mechanika, ani szukał części. A przy okazji parę złotych zostanie ci w kieszeni.

Przede wszystkim zimowanie pod chmurką traktuj jako ostateczność. Woda i mróz to morderczy duet, szybko przeradzający się w trio - rdza lubi takie towarzystwo.

Lepiej postaraj się o jakiś dach. Garaż nie musi być ogrzewany, ważniejsze żeby był suchy. Internet twoim przyjacielem - pod hasłem „zimowanie motocykli” za niecałe 100 zł miesięcznie masz szansę znaleźć miejsce swojej maszynie. Wiele serwisów motocyklowych proponuje taką usługę, często oferując rabaty na robociznę przy wiosennym serwisie. Warto spisać umowę i sprawdzić, czy miejscówka jest ubezpieczona od kradzieży.

Zimowanie pod chmurką to ostateczność

Nie daj się mitom! Wlewanie oleju do zbiornika paliwa, czy do cylindrów - to już nie te czasy. Z kolei przykrywanie motocykla folią czy zakładanie jej na wydech jest totalnie bez sensu. Co najwyżej, ruda zadomowi się pod spodem.

Podobnie nie ma sensu odpalanie silnika co jakiś czas na 10 minut, żeby akumulator się podładował. Więcej prądu zużyjesz do uruchomienia silnika, niż doładujesz do akumulatora. Lepiej podłącz go do bezobsługowej ładowarki (ich test znajdziesz w styczniowym wydaniu Motocykla - 1/2019).

Mycie skraca życie

Nie wierz w to. Zanim odstawisz motocykl na zimę, porządnie go umyj. Dzięki temu brud nie zmiesza się z kurzem i na dobre nie wrośnie w owiewki, czy silnik. Na świeżo brud puści łatwiej, niż na wiosnę.

Nie bój się broni chemicznej – na rynku nie brakuje preparatów dedykowanych myciu motocykla - za litr musisz wydać kilka dyszek (np. Fuchs Wash-off, czy Muc-off ). Od biedy użyj wody z płynem do mycia naczyń. Przydadzą się szczotki i ściereczki.

Po wszystkim wytrzyj maszynę i przy okazji sprawdź, czy coś się nie poluzowało (dokręć) lub nie pękło. Na koniec przykryj ją czymś przewiewnym (np. prześcieradłem z gumką np. z Ikei). Dzięki temu się nie zakurzy.

Olej leje się z miskiarchiwum mpp

Wymiany i regulacje w zimie? To się opłaca!

Producenci radzą, żeby olej wymieniać co najmniej raz w roku, a na pewno przed zimową przerwą, bo razem ze starym pozbywasz się z silnika zanieczyszczeń, które mogą doprowadzić do korozji od wewnątrz.

Nie wszyscy w to wierzą, ale prawda jest taka, że jeśli kupisz olej zimą, to bardzo często wymianę, a nawet filtr dostaniesz gratis. Zawsze to kilka dyszek w kieszeni, a i sumienie spokojniejsze.

Mało tego – zimą w serwisach próba negocjacji ceny ma większe szanse na sukces, a mechanicy mają więcej czasu, więc będą dokładniejsi. Przemyśl temat regulacji zaworów, czy poważniejszych remontów - to dobry moment.

Tylko tyle i aż tyle wystarczy, żeby zaoszczędzić zarówno kasę jak i czas. Nie wszyscy zapadają w sen zimowy – część dozbraja sprzęty (np. w mufki, motokoce, grzane manetki, gmole itp.) oraz siebie (np. kilka warstw bielizny termoaktywnej, kominiarki lub też grzane elektrycznie ciuchy itp.) i jeździ dalej, nie przejmując się ani śniegiem, ani zimnem, ani ubieraniem się, które nieraz trwa 20 minut... I dla tych szacun! Do zobaczenia na trasie!

Pozytywna energia

Żaden akumulator nie lubi bezczynności, więc jeśli zamierzasz dać odpocząć motocyklowi przez najbliższe 2-3 miesiące, zajmij się też baterią. Pamiętaj, że następuje samoistne rozładowywanie aku, a każde dodatkowe urządzenie pobiera niewielką ilość prądu (np. immobiliser czy alarm).

Gdy napięcie spadnie poniżej 8 V (w przypadku bezobsługowego kwasowo- ołowiowego), w większości przypadków nadaje się on na śmietnik (czyt. do recyclingu). Mało tego, próba odpalenia silnika na wiosnę z rozładowanym akumulatorem może się skończyć zalaniem świec. To z kolei oznacza dodatkowe wydatki (nowy akumulator ok. 100 zł, świeca kilkadziesiąt zł/szt. + wymiana w serwisie), zszargane nerwy i stratę czasu.

Dlatego, jeśli masz ładowarkę z funkcją podtrzymywania (np. Ctek), podłącz ją do aku i zapomnij (w wielu przypadkach możesz tego dokonać przez gniazdo zapalniczki). Jeśli nie – wyjmij akumulator, naładuj i przechowaj w suchym i w miarę ciepłym pomieszczeniu (np. piwnica) czy schowaj gdzieś w domu.

Co jakiś czas użyj woltomierza – rozładowany akumulator ma napięcie mierzone bez obciążenia poniżej 12,5 V, a zdrowy 13,8-14,4 V. Przy okazji rzuć okiem na klemy – brud czy luźno przykręcone przewody są wytłumaczeniem problemów z prądem. Zabrudzone lub/i zaśniedziałe klemy i końcówki przewodów wyczyść papierem ściernym, możesz je także potraktować sprayem do styków elektrycznych. Jeśli zadbasz o baterię, nie zabraknie jej energii do startu na wiosnę.

Zardzewiały łańcuch

Konserwacja łańcucha

Wymiana zestawu napędowego to wydatek kilkuset złotych, a to przecież boli. Dlatego warto o niego dbać.

Po zakończeniu sezonu umyj łańcuch i zębatki, używając specjalnego, rozpuszczającego stary smar preparatu (np. Ipone Chain Clean – 53,50 zł/750 ml czy Castrol Chain Cleaner 24 zł/400 ml). Dzięki temu nie zniszczysz O- czy X-ringowych uszczelek.

Następnie ustaw luz łańcucha i przesmaruj go sprayem (np. Silkolene Chain Lube – 38 zł/500 ml, Motul Chain Lube Road+ – 39 zł/400 ml czy Ipone Spray Chain – 56 zł/750 ml).

Zadbaj o hamulce

Przynajmniej te w motocyklu. Po sezonie rzuć okiem zarówno na grubość okładzin klocków, jak i na stan zacisków. Narastająca warstwa pyłu z okładzin zmieszana z brudem i utrwalona wysoką temperaturą z czasem może przyblokować tłoczki w zacisku.

Dlatego w wolnej chwili warto je odkręcić i wyczyścić, używając do tego np. Silkolene Brake & Chain Clean– 38 zł/500 ml czy Motul Brake Clean – 32 zł/400 ml i przesmarować albo pastą miedziową, albo smarem przewodzącym temperaturę, np. Rivolta G.W.F. (37 zł/100 g).

Zrób rachunek sumienia i przypomnij sobie, kiedy ostatni raz wymieniłeś płyn hamulcowy. Jest on higroskopijny, tzn. wchłania wodę z otoczenia, przez co z czasem traci swoje właściwości (zmniejsza dozowalność i skuteczność hebli). Wymiana co najmniej raz na dwa lata będzie w dobrym tonie.

Smarowanie WD-40

 

Warto smarować!

Smarowanie linek to może i banał, ale zdecydowanie przedłuża im życie. A to oznacza, że kolejne kilka dyszek zostaje ci w portfelu. Jednak zanim dorwiesz się do puszki WD40 czy Fuchs Silkolene Silkopen, sprawdź, czy linki w twoim sprzęcie nie mają tefl onowej powłoki pod pancerzem. Jeśli tak, odpuść.

Jeśli nie, zamiast się męczyć ze strzykawką, zaopatrz się w przyrząd do smarowania linek. Jeśli wbijesz to hasło w przeglądarkę, na bank znajdziesz. Kosztuje on 20-30 zł, ale znakomicie usprawnia proces (przy okazji trudniej się pobrudzić). Wkładasz spray i ognia – czekasz, aż smarowidło wypłynie po drugiej stronie linki.

Przed smarowaniem pozbądź się starego smaru i brudu – do mycia możesz użyć sprayu do łańcucha (np. S100 Ketten Reniger 39 zł/300 ml) czy hamulców (np. Ipone Spray Brake Cealaner – 48 zł/750 ml).

Z dala od grzejnika!

Opony. Zestaw tani nie jest, więc na zimę nie stawiaj sprzęta obok grzejnika, uważaj też i nie zabrudź kapci smarem, olejem czy benzyną (bardzo tego nie lubią).

Idealne by było postawienie sprzęta na stojakach, tak żeby koła nie dotykały ziemi. Przy okazji łatwo wtedy sprawdzić luz w łożyskach kół. Jeśli nie masz stojaków, nic się nie stało – po prostu co jakiś czas przetocz maszynę do przodu lub do tyłu (żeby zmienić punkt nacisku na oponę).

No to ognia!

Benzyna, która wyparuje z gaźników, ma brzydki zwyczaj pozostawiania osadu. Dlatego przed zimą spuść paliwo z komór pływakowych (śruby spustowe) lub po prostu zakręć kranik, odpal silnik i zaczekaj, aż paliwo się wypali. Na wiosnę sprzęt zagada od strzału.

Zobacz również:
REKLAMA