Aprilia RS 660 ma kosztować w granicach 50 000 zł. Czy znajdzie wielu nabywców w Polsce?
Zacznijmy od założeń. Według ludzi z Aprilii RS 660 to maszyna łącząca cechy uniwersalnego motocykla na co dzień, sportowego na torze oraz sprzęta dynamicznego i poręcznego, który nie boi się weekendowych pojeżdżawek na krętych drogach. Czyżby idealny kompromis? Była okazja sprawdzić, czy Włochom z Noale rzeczywiście udał się taki szpagat. Grzechem byłoby z niej nie skorzystać.
Najpierw rzucam się w wir miejskich arterii. Całkowicie od nowa skonstruowany rzędowy dwucylindrowiec mruczy przyjemnie i nawet na czwartym biegu przy obrotach nieznacznie powyżej 2000/min dostojnie płynie w kolumnie samochodów i superłagodnie reaguje na gaz. Wydaje się, że z maksymalnego momentu obrotowego, wynoszącego 67 Nm, sporo przypada na dolny zakres. Ten silnik ma charakterek! Dzięki przesunięciu czopów korbowodowych o 270° skojarzenie z DNA Aprilii RSV4 nasuwa się samo. Silnik brzmi dojrzale i donośnie, ale nienatarczywie. Choć jego koncepcja konstrukcyjna nie jest nowa, w tym motocyklu sprawia wrażenie wyjątkowej.
![]() |
Połączone z górną półką mocowania połówek kierownicy, mimo sportowych ambicji, oferują dostateczny komfort w codziennej eksploatacji. |
![]() |
Amortyzator Kayaba działa bez zastrzeżeń i ma optymalne ustawienie podstawowe. Regulować można w nim tylko napięcie wstępne sprężyny. |
![]() |
Niezbyt wielki wyświetlacz TFT zapewnia dość informacji potrzebnych w codziennej eksploatacji, ale pokazuje też czasy okrążeń. |
![]() |
Przełączniki na lewej połówce kierownicy służą do ustawiania elektroniki pod własne potrzeby. Działa to dość intuicyjnie. |
Zobacz również: Suzuki pokazało nową odsłonę modelu GSX-S 1000. Oj będzie się działo!