Każdy pojedynek bokserski poprzedza ważenie zawodników. I tym razem nie mogło być inaczej. Moim zdaniem zarówno Honda Gold Wing, jak i najnowsze BMW R 18 Transcontinental osiągnęły już górną granicę gwarantującą łatwe ich opanowanie. W stanie gotowym do jazdy, czyli zatankowana pod korek, Honda waży 394 kg. BMW przesuwa wskazówkę na wadze do wartości 440 kg. Czyli obie maszyny to motocyklowa waga ciężka i nikt chyba nie może mieć co do tego żadnych wątpliwości.

ŁADNY I STYLOWY. Olbrzymi wyświetlacz TFT błyszczy w słońcu, ale także pod względem czytelności.

LUKSUSOWY SCHOWEK z chłodzeniem telefonu mieści się na zbiorniku paliwa.
O ile Gold Winga da się postawić z bocznej podstawki do pionu jedną ręką, o tyle w przypadku BMW graniczy to z cudem. Gdy Honda ruszy, uczucie nadwagi znika i motocykl pozwala zaskakująco lekko manewrować sobą. Mówiąc „lekko”, cały czas mam w głowie, że chodzi o jednośladowe kolosy. Także jazda w spacerowym tempie oraz zawracanie z kierownicą skręconą niemal do oporu po krótkim oswojeniu się przychodzą bez problemu.
Na BMW podobne manewry nie wychodzą tak łatwo. Ciągle towarzyszyło mi wrażenie, że monstrualny bokser najchętniej położyłby się na boku i oparł na jednym z cylindrów. Dlatego nawet doświadczeni motocykliści podczas zawracania i powolnego toczenia się się po parkingu muszą być skoncentrowani na manewrach i często podpierają się stopami. Na szczęście w najtrudniejszych sytuacjach, takich jak parkowanie na podjeździe albo gdzieś w górach, w obu motocyklach pomocą posłużą montowane seryjnie biegi wsteczne.

BMW R 18 TRANSCONTINENTAL
HOND GOLD WING - JAK WZORZEC METRA
Od momentu debiutu w 2018 roku szósta degeracja Hondy (model GL 1800 zadebiutował w 2011 r.) Gold Wing przeszła drobny lifting. Topcase jest teraz większy o 11 litrów – ma pojemność 61 litrów. W każdym z bocznych kufrów zmieścisz po 30 litrów bagażu i wszystkie są zamykane na zamek sterowany centralnie guzikiem na kierownicy. Dla jeszcze wygodniejszej pozycji zmieniono kąt podparcia pleców, szyba jest nieco większa. Ponadto bateria LED-owych reflektorów oraz system audio zostały delikatnie zmodyfikowane. Pozostałe elementy motocykla są niezmienione. I dobrze, bo przez lata Gold Wing stał się niemal wzorcem metra i trudno się do czegoś przyczepić.

DŹWIGNIA PALCE – PIĘTA i podłogi to ukłon w stronę miłośników klasyki.

TOPCASE pomieści dwa płytkie kaski i niewiele więcej.
Dobra, moim zdaniem przydałaby się jedna zmiana, mianowicie uczynienie menu bardziej intuicyjnym. Obsługuje się je, wykorzystując podświetlony zespół przełączników w kształcie krzyża, umieszczony pod lewym kciukiem albo za pomocą joysticka na konsoli środkowej. Jednak sposób myślenia inżynierów w Hondzie bywa pokrętny i nie zawsze wydaje się logiczny. A może za tym wszystkim stoją kwestie bezpieczeństwa? Tego nie wiem, dam jednak prosty przykład.
Podczas jazdy nawigacji nie obsłużysz nawet z kierownicy. Ale gdybyś chciał wtedy włączyć podgrzewanie kanapy albo manetek kierownicy musisz sięgnąć ręką do konsoli środkowej, rzucić na nią okiem i przycisnąć odpowiedni guzik. Tę operację wykonasz bez najmniejszego problemu, ale moim zdaniem o wiele bardziej rozprasza to uwagę niż naciśnięcie przycisku znajdującego się pod kciukiem na kierownicy.
Nie koniec na tym nietypowych konfiguracji. Po wbiciu w nawigację celu podróży będziesz mógł ruszyć dopiero wtedy, gdy wytyczanie trasy zostanie zakończone w 100%. W przypadku falstartu w kokpicie pojawi się informacja o błędzie. O co w tym wszystkim chodzi? Nie mam bladego pojęcia.

KOKPIT JAKBY ŻYWCEM PRZEJĘTY Z SAMOCHODU. Obsługuje się go mnóstwem guzików na kierownicy i pokrętłem na konsoli.

I JAK TU SIĘ NIE POGUBIĆ? Fajnym rozwiązaniem jest delikatne podświetlenie przycisków.

HONDA GL 1800 GOLD WING TOUR
Zobacz rownież: Jakie są najpiękniejsze drogi motocyklowe w Alpach? Oto 32 alpejskie trasy, zapierające dech w piersiach!