Początek grudnia 2010 r., Włochy, miasteczko Riva del Garda. Patrząc na niemieckiego sprzęta, jestem skłonny uwierzyć producentowi, że G 650 GS jest o 4 kg lżejszy od starego F 650 GS. Mniejsze owiewki, zmieniony dziób, asymetryczna lampa i smuklejsza talia od razu rzucają się w oczy. Ulokowany z tyłu zbiornik paliwa zmniejszył się z 16,5 do 14 litrów. Zabieg ten ma zapewnić pasażerowi więcej miejsca na nogi. Węższa talia to z kolei ukłon w stronę chcących pokonywać wertepy, jadąc na stojąco. Obrazu dopełniają lżejsze felgi odlewane z aluminium.
By wskoczyć na siodło
...trzeba się trochę postarać, inaczej noga zaczepi o dość wysoko sterczące uchwyty dla pasażera. Start. Produkowany od trzech lat na licencji w chińskich zakładach Loncin singiel klekoce tak samo, jak jego poprzednicy powstający w austriackich zakładach Rotax. Silnik ma bowiem sterowany ciśnieniem oleju napinacz łańcucha rozrządu. Po dwóch sekundach odgłosy normalnieją. Silnik trzęsie się mocno, ale czuć, że jest mocowany w gumowych tulejach gumach. Odpalony na zimno wkręca się na 2000 obr/min, spadając po chwili do 1200 obr/min.
Zapinam jedynkę i chwilę krążę po ulicach Riva del Garda, od czasu do czasu zatrzymując się na światłach. Wystarczyło przejechać parę skrzyżowań, abym wiedział, że trzeba pogratulować BMW: zaskakuje minimalna siła, której trzeba, aby uruchomić sprzęgło. Szkoda, że producent nie pomyślał o regulacji klamki hamulca (klamka sprzęgła ją ma), mimo że deklaruje, iż nowy GS jest przyjazny także dla bikerów drobniejszej postury. W ofercie występuje nawet, oprócz standardowej, obniżona do 750 mm kanapa. Niscy ludzie często mają drobne dłonie, a więc klamka hamulca, którą dałoby się do takiej łapki dopasować, byłaby jak najbardziej na miejscu.
![]() |
Nowy kokpit: przejrzysty i wyposażony w shiftlight przypominający o zmianie biegu.
Klamkę sprzęgła można regulować.
|
![]() |
Pada hasło: kierunek – jezioro Garda
Jest tylko +2°, więc odpalam podgrzewane manetki z dwustopniową regulacją. W przeciwieństwie do zwykle spotykanych w BMW rozwiązań, ich przewody poprowadzono nie wewnątrz kierownicy, lecz na zewnątrz. To do wybaczenia, ważne, że grzanie spełnia zadanie.
G 650 GS swobodnie pokonuje zakręty, nie kładę się jednak głęboko na winklach, bo śnieg zniknął dopiero dwadni temu i na szosie jest sporo piasku i żwiru. Fajnie więc, że testowana maszyna ma ABS. Działa on tak, że z tyłu interweniuje trochę za często, natomiast z przodu pracuje z nie najgorszym wyczuciem. Powodem do krytyki jest przedni hamulec: jego obsługa wymaga sporej siły. Czyli wracamy do jeźdźców o małych dłoniach i niezbyt rozbudowanej muskulaturze. Niemniej trzeba podkreślić, że heble są absolutnie niezawodne.
Wjeżdżam na drogę ekspresową
Biegi wskakują cicho i precyzyjnie, silnik doskonale reaguje na komendy prawej dłoni, wyśmienicie pracując we wszystkich zakresach obrotów. Wedle producenta, moc maksymalna wynosi 48 KM przy 6500 obr/min, a maksymalny moment obrotowy 60 Nm jest generowany przy 5000 obr/min (tak samo było w F 650 GS). Setka na zegarze pokazuje się niemal natychmiast, a silnik kręci się wtedy na ostatnim biegu 4000 obr/min. Szkoda, że wibruje przy tym irytująco.
Nikt nie patrzy? To odkręcam na maksa! Przy 150 km/h niewielka szyba wywołuje wyczuwalne turbulencje w okolicach kasku, chroni jednak przez podmuchami górną część tułowia. Zgodnie z danymi producenta, maksymalna prędkość tej maszyny to 170 km/h. Nie zdecydowałem się sprawdzić, czy to prawda.
Oho, skrzyżowanie! Mimo że na hamowanie awaryjne sprzęt reaguje dość topornie, heblom nie można zarzucić braku skuteczności. Po chwili wjeżdżam w podrzędną drogę. Zawieszenia ze spokojem przyjmują zmianę nawierzchni, chroniąc jeźdźca przez kontaktem z największymi nierównościami. Zastosowanie szerszej niż w poprzednim modelu tylnej opony 140/80 miało poprawić stabilność jazdy. Maszyna stała się nie tyle stabilniejsza, ile sprawia wrażenie lepiej wyważonej i, dzięki szerokiej kierownicy, łatwiejszej w prowadzeniu.