Hiszpania, Włochy i Niemcy. Zgadłem?” – właściciel przydrożnej kawiarni na zjeździe z przełęczy de la Made-leine uśmiecha się szeroko, dumny, że rozpoznał wszystkie języki, którymi się posługujemy. Fredrik Lundgren ze szwedzkiej mutacji „Motorradu” odpowiada: „Zgadza się. A także Chorwacja, Holandia oraz Szwecja” i uśmiecha się szeroko. Właściciel milknie jak aktor, który zapomniał roli. Żeby osłodzić mu niepowodzenie, Fredrik wyjaśnia, że ma przed sobą sześciu redaktorów z sześciu czasopism motocyklowych z sześciu krajów, którzy są w trakcie rundy finałowej Alpen Masters 2008 i testują pięć motocykli oraz obrońcę zeszłorocznego tytułu – BMW R 1200 R. Nasza ekipa przejechała dzisiaj prawie 300 km, przekraczając po drodze trzy przełęcze, a teraz zatrzymała się, aby przeprowadzić końcowe głosowanie.
Zmysły i uczucia
W finale Alpen Masters obowiązują inne zasady niż podczas rund eliminacyjnych. Najważniejsza z nich jest taka, że o ile w pierwszym etapie decydowały fakty, dane pomiarowe i punkty, o tyle teraz najważniejsze są subiektywne oceny danej maszyny. Czyli decyduje to, co jeźdźcy, którzy dosiadają finałowej szóstki, lubią bardziej, a co mniej. Ponieważ trzeba się głęboko zastanowić, uśmiechy ustąpiły miejsca pełnej napięcia ciszy. Kilka minut później kartki z głosami są już oddane. Powracają wspomnienia pracowitego dnia, powoli porządkujemy myśli i emocje. Roselend, Madeleine – ta mieszanka setek zakrętów i imponujących widoków oszałamia i uwalnia wiadra adrenaliny. To jest jak oszołomienie, którego kulminacja ma miejsce na jednej z najwyższych przełęczy, liczącej 2770 m Col de l’Iseran (patrz mapka obok). Kimkolwiek jest ten, który stworzył Alpy – dzięki mu za to!
Na wysokości prawie 2800 m powietrze staje się rzadkie, testowane maszyny zaczynają porządnie sapać. Po drodze w dół do znanego chyba na całym świecie Val d’Isere 3 mijamy Tignes i kierujemy się ku Bourg-St. Maurice 4. Na koniec zjazdu temperatura rośnie o 20O C w stosunku do najwyższych przełęczy, aby znów wyraźnie spaść, gdy jeźdźcy wjeżdżają do leżącego wysoko Cormet de Rodelend 5. |
Na wąskich i krętych drogach wiodących przez przełęcze w dół do Albertville 6 , gdzie rozgrywano konkurencje zimowej olimpiady w 1992 roku, szczęście mają ci, którzy dosiadają wtedy zwrotnych motocykli.
Później kolejny malowniczy podjazd. Na Col de la Madeleine 7, gdzie prawie co roku przebiega jeden z etapów Tour de France, znowu trzeba dać z siebie wszystko. Współczujemy kolarzom. Zwłaszcza wyboista północna krawędź wystawia na ciężką próbę niektóre podwozia. Z St- -Jean-de Maurienne ostatni podjazd wiedzie przez Col du Télégraphe z powrotem do Les Verneys.
![]() |