Beta Alp 200 - Dwie twarze wampira

Alp, jak każdy wampir, potrafi zmieniać swoją postać. Przetestowaliśmy oba jego wcielenia – trialowe i enduro.

W niemieckiej kulturze Alpy to złośliwe wampiry. Uzbrojony w amulet (wziąłem cytrynę, bo podobno działa lepiej niż czosnek) postanowiłem ujarzmić zmorę o nazwie Beta Alp. To chyba jedyny bike, który wygląda jak małe enduro, ale w kilka minut potrafi zamienić się w turystyczną trialówkę.

Pierwsze wrażenie na Becie jest takie, jak gdybym dosiadł pocket bike’a. Alp wydaje się maluteńki, choć kanapa jest na sporej wysokości 850 mm, a podnóżki na 340 mm. Siodło jest wąskie jak żyletka, a dziwne wrażenie potęguje niewielka masa bike’a: 101 kg bez płynów. Z wyczynowymi trialówkami nie ma porównania – tamte walczą w klasie do 70 kg.

beta-alp-200-2009-01.jpg


Wciskam lekko działające sprzęgło

...i wrzucam jedynkę, która kończy się już po kilkunastu metrach. Podobnie jest z dwójką, z której ruszenie również idzie jak po maśle. Dopiero ostatnie trzy biegi pozwalają wyjechać Betą na asfalt. To nie jest jednak miejsce, gdzie czuje się ona najlepiej. Po przekroczeniu 40 km/h prowadzi się coraz bardziej nerwowo, co wynika z geometrii bike’a, charakterystycznej dla motocykli trialowych. Widelec jest ustawiony prawie pionowo, a jego golenie o grubości ołówka (38 mm) do najsztywniejszych nie należą. Miękkie zawiasy o skoku 170 (przód) i 180 mm (tył), opony z trialowym bieżnikiem i niskim ciśnieniem powietrza gwarantują, że jazda z maksymalną prędkością 105 km/h zapewni sporo adrenaliny.

Po zdjęciu kanapy i atrapy zbiornika paliwa Alp pokazuje swoją drugą naturę: rasową trialówkę, tyle że sprzed kilku lat. Zrzucenie ponad 1 kg balastu, zwiększenie miejsca na wysokości kolan ułatwia jazdę w terenie trudnym technicznie.

Znaczenie traci nawet niewielka moc silnika (około 15 KM), który włoskiemu producentowi dostarcza Suzuki. Nie jest on mistrzem wchodzenia na obroty, a charakterystyka została tak podkręcona, żeby uzyskać jak największy moment przy niskich obrotach. W połączeniu z krótkimi pierwszymi biegami Alp bez kłopotów pokonuje strome podjazdy i inne przeszkody, które wydają się barierami nie do pokonania.

A wszystko to przy aptekarskim wręcz zużyciu paliwa. Podczas męczenia w terenie nie przekroczyło ono 3,5 l/100 km, co pozwala wybrać się na 200-kilometrowy wyjazd w teren.

beta-alp-200-2009-1024-07.jpg

beta-alp-200-2009-1024-05.jpg

 
beta-alp-200-2009-1024-04.jpg
 
beta-alp-200-2009-1024-02.jpg
Włosi są przywiązani do swoich produktów. Dlatego widelec pochodzi ze stajni Paioli, a opony to trialowe Pirelki MT 43. Najbardziej agresywnym stylistycznie elementem Bety jest zaskakująco skuteczna przednia lampa. 
Prosty singielek – przejęty ze stajni Suzuki – nie poraża mocą. Jego najważniejsze zalety: prosta konstrukcja i łatwa obsługa. 

Miało być strasznie

...skończyło się miło. Pomysł połączenia dwóch typów motocykli w jednym jest na pewno bajerancki, choć w żadnej z konkurencji Beta nie jest prymusem. I gdyby jeszcze cena była niższa...
REKLAMA