W tym sezonie do komfortowego K 1600 GTL i nieco bardziej sportowego K 1600 GT dołączyła przeznaczona na amerykański rynek wersja K 1600 B. Mimo iż maszyna nie ma monstrualnie wielkiego przedniego koła oraz – tak jak GT i GTL – toczy się na 17-calowych felgach, niska szyba, boczzne kufry i spłaszczony tył pozwalają domyślić się, że B w nazwie oznacza baggera.
K 1600 B nie idzie jednak drogą wytyczoną przez podobne maszyny zza oceanu, tzn. nie stracił nic z użyteczności. Owszem, ma charakterystyczne dla baggerów muskularny przód i mocno opadający tył, zdobny w boczne kufry o opływowych, wydłużających sylwetkę kształtach, ale szybę można podnieść jednym naciśnięciem guzika, a na wkomponowanej w błotnik tylnej kanapie pasażer siedzi wygodnie i ma do dyspozycji solidne uchwyty. Ponadto niemiecki bagger jeździe o niebo lepiej niż maszyny zza oceanu, ale o tym za moment.
Wsteczny z rozrusznika
Futurystyczne kształty i metaliczny lakier Blackstorm sprawiają, że bagger BMW wygląda trochę jak pojazd batmana.
Zasiadłszy za osadzoną na długich mostkach, mocno wysuniętą w stronę jeźdźca stalową kierownicą, przez moment ogarniałem rozmiary motocykla. Beemka jest duża i swoje waży, nie nazwałbym jej jednak ciężkim klocem, bo kilogramy są rozmieszczone w taki sposób, że nie masz wrażenia, iż sprzęt tylko czeka, aby cię przytłuc. W manewrowaniu nim pomaga montowany seryjnie elektryczny „bieg wsteczny”. Działa to tak, że naciskasz guzik R na kierownicy i uruchamiasz rozrusznik, po czym maszyna zaczyna pomału pełzać do tyłu. Towarzyszy temu dźwięk lekko podwyższonych obrotów silnika. Reakcja przechodniów – bezcenna.