Dirt Zone - Yamaha YFZ 450 R

Po pięciu latach walki na arenach sportowych Yamaha 450 wreszcie doczekała się literki R w nazwie. Firma miała na myśli pewnie race albo racing, a wyszło to nawet lepiej bo ready to race.

Jak to u europejskiej Yamahy, każda kolejna prezentacja odbywa się w innym kraju. Jako miejsce premiery Yamahy YFZ 450 R wybrano Bordeaux we Francji. Nie miałem okazji choć pobieżnie zwiedzić miasta, bo prosto z lotniska zabrano mnie do dzielnicy portowej, gdzie stała 100-letnia hala magazynów olejowych. Zanim z pompą otwarto jej wrota, był czas rozejrzeć się, kogo zaproszono. Rozpoznałem Gregory’ego Lassaigne, który przerwał passę zwycięstw słynnego Douga Eichnera w 12-godzinnym wyścigu Pont de Vaux. Wśród czekających pojawili się też tegoroczni zwycięzcy PDV Roman Couprie i Clement Jay. Rozpoznałem również starego znajomego Alexa Brusselersa, który w 1996 r. wprowadzał mnie w tajniki motocrossu.

DUNLOP DLA YFZ 450 R OPONY O BIEŻNIKU, KTÓRY POZWALA WYDOBYĆ ZALETY.

Wreszcie drzwi hali otwarto i okazało się, że na co dzień mieści ona klub miłośników starych samochodów, którzy w zamian za wysoką składkę członkowską mogą tu przywracać blask swoim zabytkowym pojazdom. Ale przecież nie przyjechaliśmy tu oglądać zabytkowe samochody! Przy ogłuszającej muzyce zza kotary wyjechały dwie nowiutkie sportowe maszynki. Sylwetka niby podobna do YFZ 450, ale jednak ma trochę inne proporcje długości do szerokości. Pierwsze wrażenie było takie, że pojazd jest bardziej rozpłaszczony na boki. Jego szerokość tak dobrano, aby po zmianie felg pojazd zmieścił się w szerokości 1300 mm, jakie narzucają przepisy techniczne FIM. Opony zostały przez firmę Dunlop opracowane specjalnie dla tego pojazdu. Bieżnik pozwala wydobyć wszystkie zalety quada. Tym, co zwracało uwagę, były nakładki z czarnego i matowego tworzywa w miejscach, gdzie zwykłe plastiki są masakrowane przez kolana kierowcy, tak że po pierwszych zawodach wyglądają jak stare.

 


SILNIK WRESZCIE DOSTAŁ ELEKTRONICZNIE STEROWANY WTRYSK.

Rama składa się z trzech elementów: dolna pod silnikiem to tradycyjna kratownica ze stalowych rurek, pozostałe zaś elementy to stopy aluminiowe. Wszystko to połączono śrubami. Przednie zawieszenie o wydłużonym skoku wyposażono w amortyzatory z pełną regulacją tłumienia. Konstrukcja amortyzatorów umożliwia dłuższy kontakt kół z podłożem w chwili najazdu na skok.

Jednostkę napędową wreszcie wyposażono w elektronicznie sterowany układ wtryskowy. Jej moc maksymalna jest taka sama, jak poprzedniego modelu, jednak przebieg krzywej mocy pozwalał przewidywać większą dynamikę.

Oglądanie sportowej maszyny nawet w tak doborowym towarzystwie to jednak nie to samo, co jazda testowa. Toteż rano następnego dnia z dziką ochotą jechałem na tor położony godzinę drogi od Bordeaux. Niestety, pogoda zapomniała o naszych jazdach i akurat podczas mojej sesji testowej lało jak z hydrantu. Ale nawet tak trudne warunki pozwoliły przekonać się, że mała zmiana w nazwie, w postaci dodania literki R, może oznaczać ogromne zmiany w charakterze.

Moim zdaniem rewelacja: świetne, precyzyjne prowadzenie w zakrętach, nawet po najbardziej śliskim błocie, doskonałe tłumienie zawieszeń w skokach, no i nawet na dziurawych odcinkach okazało się, że konstrukcja przedniego zawieszenia jest tak dobra, że tłumik drgań skrętnych jest właściwie zbędny.

JEDNA LITERA W NAZWIE WIĘCEJ OZNACZA MNÓSTWO ZMIAN.

Niestety, po kilkudziesięciu minutach moje oczy miały dość błota, więc przyszło mi obserwować poczynania innych. A było na co popatrzeć, bo mistrzowie dawali świetny pokaz swoich ogromnych możliwości. Moją uwagę szczególnie przykuł starszy jegomość z brzuszkiem, który wyglądał na quadzie jak na zabawce. Jednak mimo że jego sprzęt nie skakał na hopkach, bo masa kierowcy dociskała go do ziemi, cały czas poganiał mistrzów na zakrętach. Jak się później dowiedziałem, był to słynny Richard Cole, Anglik, który ostro walczył jeszcze kilka lat temu z amerykańskimi rajderami i swego czasu wygrał też Pont de Vaux. Gdy ja startowałem tam pierwszy raz, on właśnie kończył karierę. Obecnie szkoli kandydatów na quadowych mistrzów.

Cole bardzo pozytywnie wypowiadał się o nowej maszynie Yamahy, szczególnie podkreślał dobre prowadzenie pojazdu. No cóż, konkurencja znowu nie będzie zachwycona, a w tej klasie jest z kim powalczyć, bo KTM i Bombardier to poważni rywale.

TEN ATV NA BANK WYDŁUŻY SERIĘ ZWYCIĘSTW, KTÓRE ODNIÓSŁ YFZ 450.

Zawody w Pont de Vaux są czymś w rodzaju quadowej olimpiady. Yamaha wygrała 10 ostatnich edycji tej imprezy. YFZ 450 R ma papiery, aby przedłużyć tę serię.


Zobacz również:
REKLAMA