Na czwartym biegu gaz do odcięcia, przejazd przez wzniesienie, przyhamowanie przed ostrym zakrętem, złożenie i dzida na wyjściu. Teraz przez kilometr cisnę, ile fabryka dała. Licznik pokazuje 290, 291, 292 – podnoszę wzrok, dochodzę do zakrętu i znów rzucam kotwicę. Pełne szaleństwo! Część winy za nie spada na Circuit of the America (COTA) w mieście Austin w stanie Teksas – tor, na którym od tego roku jest rozgrywane MotoGP. Tutaj Panigale R może zaprezentować wszystkie swoje zalety.
Bardzo nowoczesny tor o długości 5500 m jest szeroki, ma idealną nawierzchnię, różnica wzniesień wynosi 40 m, na dodatek jest szybki. Ostre winkle wymagają mocnych hamowań, a sprytnie zaprojektowane szykany sporej precyzji: jeden błąd i momentalnie tracisz tempo. Panigale R radzi sobie tutaj świetnie.
Chudy, coraz chudszy
Jeszcze nigdy seryjny superbike nie był tak lekki: Ducati obiecuje 165 kg na sucho. Żadna V-dwójka nigdy nie wkręcała się na takie obroty: 12 000/min to o 500 obr/ /min więcej niż w Panigale S. Tytanowe korbowody obniżają masę o 630 g i to przede wszystkim one umożliwiają uzyskanie tak dużej prędkości obrotowej. Dźwigienki zaworów otrzymały twardą powłokę DLC (Diamond-like Carbon), koło zamachowe jest lżejsze o całe 700 g – taka kuracja odchudzająca dobrze wpłynęła na sposób wchodzenia na obroty. A ponieważ erka kręci szybciej niż Panigale S, inżynierowie skrócili przełożenie o dwa zęby (15/41 zamiast 15/39). Ten zabieg dobrze zrobił elastyczności.
Odchudzania ciąg dalszy to kute felgi – tak jak w wersji S. Elektronika też pochodzi z eski: ABS, 8-stopniowa kontrola trakcji, trzy mapy zapłonu, regulowana siła hamowania silnikiem i oczywiście elektronicznie regulowane zawiechy Öhlinsa. Do tego wspomagany przez GPS rejestrator danych. Oprócz tego każda erka jest oferowana z wyścigowym wydechem Termignoni, wyposażonym w odpowiednie mapy zapłonu i w większą że testówki były wyposażone w te bajery.
Karbonowe osłony nad amortyzatorem i kolektorami ssącymi oszczędzają kilka kilogramów, ale także wyglądają elegancko. Możesz wyregulować też położenie wahacza. Niby wszystko fajnie, ale cena o 28 000 zł wyższa od dozbrojonego w ABS Panigale S i o 54 000 zł od wersji podstawowej to spora przesada.
Jeszcze bardziej w palnik
Wyjeżdżam na tor. Prosta start/meta, gdzie asfalt wznosi się piekielnie stromo, ostry winkiel i znowu ostry zjazd. Z wydechu Termignoni rozlega się piekielne wycie, a Dukat bardzo bezpośrednio reaguje na gaz. System ride-by-wire zapewnia teraz bardziej spontaniczne i energiczniejsze otwieranie gazu. Dzięki krótszemu przełożeniu, nowym mapom zapłonu i wyścigowemu wydechowi V2 Panigale R mocniej i swobodniej pracuje w środkowym zakresie obrotów. Poniżej 7000 obr/min jest nieco spokojniejszy, ale powyżej tej granicy zrywa się ze smyczy i na dwójce regularnie idzie na koło.
Niesamowite jest to, jak ta dwucylindrowa jednostka napędowa od środkowego zakresu obrotów wystrzeliwuje jak z armaty, a w drugiej połowie zakresu daje w palnik jeszcze bardziej. Nie opłaca się jednak kręcić do odciny, bo od 11 000 obr/min szczyt mocy jest już przekroczony. Mimo to silnik oferuje jeszcze rezerwy obrotów, żeby nie zmuszać do niepotrzebnego mieszania w skrzyni.
A gdy trzeba zmienić bieg, z pomocą przychodzi quickshifter, który nawet powyżej 11 000 obr/min pracuje gładko. Hamulce to też sprzęt z wyższej półki, ale to żadna niespodzianka. Zaciski monobloc pewnie wyhamowują Panigale nawet z prędkości powyżej 290 km/h. Takie dodatki, jak wysoka szyba czy przyczepne obicie kanapy zapobiegające ślizganiu się, to bardzo mile widziane smaczki.
Zjeżdżam na chwilę do boksu, mechanicy zmieniają położenie osi wahacza na najniższe i tłumienie widelca ustawiają na nieco mocniejsze. Znów wyjeżdżam. Zadziwiające, jaki wpływ mają te 4 mm w ustawieniu wahacza. Na szybkich szykanach Ducati wymaga nieco silniejszego dociskania w złożeniu, ale w zamian tylny kapeć jeszcze lepiej klei się wtedy do toru, a tył cały czas zachowuje spokój. Przede wszystkim na długich prostych motocykl jest znacznie stabilniejszy.
Bez smyczy i kagańca
Panigale R to bez wątpienia maszynka dla urodzonych sportowców, a tor to miejsce, gdzie możesz go spuścić ze smyczy. Trudno będzie cię wtedy złapać.