Rama superbike’a i niesamowity silnik V2 tworzą mieszankę wybuchową. Nowe oblicze Monstera robi robotę!
Ducati Monster jest dowodem na to, że w prostocie siła. Miguel Angel Galuzzi – projektant pierwszego Monstera M900 z 1993 r. – do budowy tego motocykla wykorzystał chyba wszystko, co miał pod ręką: rama pochodziła z rodziny superbike’ów 851/888, a silnik ze sportowego 900 SS. Galuzzi był protoplastą dzisiejszych rozwiązań (modułowa budowa, ten sam silnik w różnych motocyklach itp.), tyle że z konieczności. Otóż na początku lat 90. źle zarządzane Ducati dopadł poważny kryzys. Dzięki Monsterowi producent wydobył się z niego.
Założę się, że Galuzzi w najśmielszych oczekiwaniach nie przypuszczał, iż po 28 latach na widok M900 niektórzy nadal będą dostawać ślinotoku, a sprzedaż modeli z rodziny Monster złamie granicę 250 000 sztuk...
Ducati Monster - legenda po nowemu
Ikona to jedno, ale Ducati dowodzi, że w biznesie nie ma świętości.
Ducati wystawia przywiązanych do tradycji miłośników marki na trudną próbę. Najpierw pokazało Multistradę V4 – motocykl bez desmo i bez kratownicowej ramy, potem przyszedł czas na Monstera z aluminiową ramą i tylnym stelażem ramy z kompozytu... To wszystko boli zatwardziałych tradycjonalistów.
Prawdę mówiąc, z Monsterem 821 nie do końca było mi po drodze – jak na mój gust był trochę przyciężki, nieco słabawy i ogólnie brakowało chemii... Pozycja na nowym Monsterze bardzo mi przypomina Streetfightera V4, z tym że nieco łagodniejszą jego wersję. Nawet jeśli masz około 190 cm wzrostu docenisz całkiem wygodną kanapę, to, że wystarczy miejsca dla kolan oraz to, że siedząc na bike’u nie wyglądasz karykaturalnie (przynajmniej nie aż tak bardzo).
![]() |
Kolorowy wyświetlacz w kokpicie bombarduje informacjami, ale całość jest całkiem czytelna, a obsługa intuicyjna. |
![]() |
Kanapa zapewnia dużą swobodę ruchu i niezły komfort – po przejechaniu 200 kilometrów w jednym kawałku obyło się bez bólu tyłka. |