Przebijając się pod czujnym okiem gości z drogówki przez skomplikowane menu bike’a byłem gotów dowalić każdemu, kto przyłożył się do zaprogramowania elektroniki Multistrady. Czy wiecie, że do włączenia grzania manetek trzeba wcisnąć przycisk rozrusznika, i to przy pracującym silniku? W Multistradzie spece od oprogramowania dostali wolną rękę. Rozbudowali elektronikę do poziomu niespotykanego do tej pory w motocyklach (dorównuje mu tylko inny Dukat – Diavel).
Żeby nie zwiększać w nieskończoność liczby przełączników, sporo z nich pełni dwie funkcje. Np. pstrykam przełącznikiem kierunkowskazów i system na małym wyświetlaczu potwierdza wybór trybu Enduro. Widzę, jak rozpoczyna się błyskawiczne przezbrajanie Multistrady: elektryczne silniczki zmieniają tłumienie w centralnym amortyzatorze i widelcu, kontrola trakcji daje tylnemu kołu więcej luzu, czyli możliwość większego poślizgu. Moc maksymalna spada ze 150 do 105 KM. Zmienia się też charakterystyka pracy elektrycznie sterowanej przepustnicy.
W czterech charakterystykach bike’a – Sport, Touring, Urban i Enduro – bity i bajty sterują pracą silnika i zawieszeń. A co trzeba zrobić, gdy bike’a dosiądzie pasażer z klamotami? Usztywnić zawieszenia w jednej z czterech pozycji. Imponujące, mimo że dobrze znane. Tego rodzaju skrojenie motocykla na miarę nie jest niczym nowym, lecz dopiero Ducati odważyło się na sklejenie wszystkich tych patentów w jednym motocyklu. Już podczas projektowania bike’a w głowach konstruktorów dzwoniło tylko jedno – wszechstronność. Za naciśnięciem guzika maszyna drogowa miała zamienić się w enduro albo z funbike’a w motocykl miejski. Czy to jest w ogóle możliwe?
Czerwień zwiększa moc?
Silnik Multistrady został wyjęty z superbike’a 1198 i lekko dłubnięty. Większe masy bezwładności mają za zadanie delikatnie uspokoić charakterystykę. Kratownicowa rama, przepiękny, masywny jednostronny wahacz i kute felgi to już tradycja. No i ten kolor… Masz wrażenie, że strażacka czerwień zwiększa moc o co najmniej 10 KM...
Zamiast kluczyka, schowana w kieszeni karta. Przyciskam guzik i rozrusznik bez pośpiechu przeciąga obatłoki przez cylindry. Odpali, nie odpali? Odpalił! Już wiem, że gang silnika pozostał typowy dla Ducati, a nie jest dziełem speca od efektów dźwiękowych w grach komputerowych. Ekstra!
Na Multistradzie siedzi się wygodnie. Płaska kanapa, kolana ugięte pod przyjemnym kątem i szeroka kierownica łączą dwa światy – ergonomię maszyny turystycznej z funbike’em. Wbrew pozorom, kanapa pasażera wygodnie podpiera górną część tyłka. Przydaje się to przy wyprzedzaniu, szczególnie tym szybkim.
Silnik, mimo że skastrowany w porównaniu do 1198, po prostu eksploduje mocą. Chłodzony cieczą V-twin z czterema zaworami na cylinder błyskawicznie podświetla ciekłokrystaliczne prostokąty obrotomierza od 3000 obr/min aż do maksymalnych. To nie dziwi, jeśli się wie, że hamownia wykazała prawie 149 KM. Takiej mocy nie miało do tej pory żadne podróżne enduro, a mogą się nią pochwalić tylko nieliczne funbike’i. Jeśli szukacie argumentów przemawiających za wszechstronnością Multistrady, to na bank jest nim silnik.
Tryb Touring wcale nie jest taki turystyczny: oferuje tylko odrobinę delikatniejszą reakcję przy ostrym odkręceniu. Gwałtowniejszy, ale wcale nie mocniejszy tryb Sport nie jest dużo bardziej hardkorowy. Drastyczną zmianę pracy widać dopiero po włączeniu trybu Enduro, ograniczającego moc silnika do 105 KM. Praktycznie charakterystyka momentu jest płaska już od 4500 obr/min, a maksymalna wartość 107 Nm wypada w chwilę później – przy 5540 obr/min.
Piękne wyjście z zakrętu
Wąskie zakręty, asfalt popękany po zimie to w Polsce norma. Mimo to dysponujący Pirelkami Scorpion Trail włoski bike składa się w winkle jak najprawdziwszy przecinak. Przednie zawieszenie precyzyjnie przekazuje, co dzieje się na styku asfaltu z oponą. Podczas hamowania w zakręcie niemal nie czuć momentu prostującego. Serię naprzemiennych winkli Multistrada – mimo szerokiej tylnej opony (190/55 ZR 17) – łyka na zawołanie. Odpowiednie dobranie gum i geometrii zawiasów sprawia, że jazda nią jest przyjemnością, i to wielką. Prawda, może się zdarzyć, że piękne wyjście z zakrętu będzie ciut za szybkie, jednak bike jest wtedy cały czas pod pełną kontrolą.