dane techniczne |
H-D Electra-Glide Ultra Limited |
Indian Roadmaster |
silnik |
|
|
Budowa |
V2 45°, 4-suwowy, |
V2 49°, 4-suwowy |
Śr. gardzieli wtrysku |
2 x 46 mm |
2 x 54 mm |
Sprzęgło |
wielotarczowe, mokre |
wielotarczowe, mokre |
Śr. cylindra x skok tłoka |
98,4 x 111,1 mm |
101 x 113 mm |
Pojemność skokowa |
1690 cm3 |
1811 cm3 |
Stopień sprężania |
10:01 |
9,5:1 |
Moc maksymalna |
87 KM (64 kW) przy 5010 obr/min |
84 KM (62 kW) przy 4500 obr/min |
Maks. moment obrotowy |
138 Nm przy 3750 obr/min |
139 Nm przy 2600 obr/min |
podwozie |
|
|
Rama |
podwójna, kołyskowa, ze stali |
grzbietowa, z aluminium |
Widelec |
teleskopowy, śr. goleni 49 mm |
teleskopowy, śr. goleni 46 mm |
Tłumik drgań kierownicy |
– |
– |
Śr. tarcz hamulcowych p/t |
300/300 mm |
300/300 mm |
Systemy wspomagające |
ABS |
ABS |
Rozmiary felg p/t |
3,00 x 17/5,00 x 16 |
3,50 x 16/5,00 x 16 |
Rozmiary opon p/t |
130/80 B 17 / 180/65 B 16 |
130/90 B 16 / 180/60 R 16 |
Rodzaj opon |
Dunlop przód D408, tył 407 T |
Dunlop Elite 3 |
wymiary i masy |
|
|
Rozstaw osi |
1625 mm |
1668 mm |
Kąt główki ramy |
64° |
61° |
Wyprzedzenie |
170 mm |
155 mm |
Skoki zawieszeń p/t |
117/76 mm |
119/114 mm |
Wysokość kanapy1 |
750 mm |
730 mm |
Masa z paliwem1 |
416 kg |
426 kg |
Ładowność1 |
201 kg |
204 kg |
Poj. zb. paliwa/rezerwa |
22,7/3,8 l |
20,8 l |
Przeglądy co |
8000 km |
8000 km |
CENA |
137 670 zł (2016) |
121 880 zł (2016) |
wyniki pomiarów |
|
|
Prędkość maksymalna3 |
175 km/h |
193 km/h |
Przyspieszenia |
|
|
0-100 km/h |
6,2 s |
5,4 s |
0-140 km/h |
12,1 s |
11,3 s |
Elastyczność |
|
|
60-100 km/h |
8,3 s |
6,5 s |
100-140 km/h |
11,2 s |
8,5 s |
Zużycie paliwa |
|
|
Szosa |
5,6 l/100 km |
5,2 l/100 km |
Teoretyczny zasięg (szosa) |
405 km |
400 km |
Nie oznacza to jednak, że ten motocykl góruje nad Harleyem. Nie są tego w stanie zmienić ani ciut większy prześwit w złożeniu, ani lepsze hamulce (elektroniczny rozdzielacz siły hamowania), ani lepszy kop w górnym zakresie obrotów, ani świetny system audio i nawigacja, ani nawet radio, które samo szuka rozgłośni.
Cruiserowy zawrót głowy
W sumie oba motocykle są kapitalne, jeśli chodzi o to, jak odgrywają role, które dla nich napisano. Jeśli więc miałbyś na to ochotę, na obu możesz w komfortowy sposób przemierzać kontynenty, i to z pasażerem. Decyzja, którą z tych maszyn wybierzesz, to tylko kwestia gustu.
Najbardziej fascynuje w tych bike’ach to, co mają wspólnego: zdolność spowodowania, że bez reszty poddasz się ich urokowi. Wystarczy, że wygodnie rozsiądziesz się za sterem, na miejscu pasażera posadzisz ukochaną, zapuścisz odpowiednią na tę okazję muzę (MP-trójkę i Bluetootha mają oba sprzęty) i zapniesz jedynkę. Potem po prostu będziesz cieszył się jazdą. Zgadza się, obie maszyny zawróciły mi w głowie. Do diabła z wielkomiejskim ruchem, z ceną, z prześwitem w złożeniach i z twardą rzeczywistością! Świat może sobie kpić z mocy i kiwać ze współczuciem głową nad masą i gabarytami. Wcale mnie to nie rusza. Chciałbym, aby każdy mój dzień zaczynał się od pieczonego na ogniu steku, fasoli, kawy w blaszanym kubku i odpalania jednej z tych maszyn.
Hasta la vista!
Niestety, szybko ta fascynacja pękła jak mydlana bańka. Być może była to sprawka Indiana, którego radyjko wycięło mi numer, samo z siebie zapodając, gdy byłem pod knajpą, na cały regulator „Cztery osiemnastki w moim samochodzie”. Albo może chodziło o to, że gdy dosiadałem Harleya naszła mnie myśl, że trzeba zapiąć pasy? Najprawdopodobniej jednak po chwili uniesienia wróciłem do swojego świata i nabrałem ochoty na ostrzejszą jazdę. Było miło, lecz się skończyło. Hasta la vista, baby!
Naszym zdaniem
|
Nie ma chyba nikogo, kto przeszedłby obojętnie obok tych dwóch wielkich amerykańskich krążowników. Nawet jeśli na rynku jest wiele maszyn lepszych pod względem technicznym i za o wiele mniejszą kasę. Bo przecież nie o to tu chodzi. Te sprzęty są zdecydowanie przesadzone i zupełnie nierozsądne, oczywiście jeśli zastosować europejskie standardy. Ale jest im to zupełnie obojętne, bo na tym właśnie polega ich siła. Oprócz tego są to czystej krwi motocykle podróżne, dysponujące dobrym wyposażeniem, idącą z duchem czasu techniką i przyzwoitymi własnościami prowadzenia. Harley-Davidson to owiany legendą sprzęt, który bazuje na doświadczeniach swojej półwiecznej historii i ma pięknie grającą V-dwójkę, dostarczającą mnóstwa good vibrations. Indian zaś jest jak spokojny Apacz. Imponują wielki widlak tego sprzęta i dbałość o detale. Oba niezbyt nadają się do jazdy na co dzień, mimo to można je szczerze pokochać.
|