Harley-Davidson FLHRC Road King CL 2009 cz. 1

„Kiedy siedzę na maszynie, totalny czuję luz, włączam silnik, daję kopa, za mną tylko kurz…” – tak śpiewał Rysiek Riedel i choć pewnie nie miał na myśli Road Kinga, ten kawałek mógłby być waśnie o nim.

Nie da się ukryć – Harley-Davidson FLHRC Road King Classic to solidny kawał żelaza: ponad 370 kg masy i niemal 240 cm długości. Jednak masa i gabaryty doskwierają jedynie do chwili, gdy maszyna ruszy. Gdy człowiek do niej przywyknie, bez stresu będzie śmigał między stojącymi w korku autami.

Niemało kłopotów
Nowiuteńki Road King, skazany na 25 tys. km w naszym towarzystwie, zawitał do nas w październiku. Do dziś nawinął ponad 12 tys. km i jak dotąd nie sprawił większych kłopotów. Ot, trochę pokapał olejem, urwał kabelek od klaksonu i wymusił dociągnięcie odkręcających się pod wpływem wibracji tylnych kierunkowskazów.


harley-davidson-flhrc-road-king-cl-2009-1024-04.jpg

Po 11,5 tys. km z piasty przedniego koła zaczęły dobiegać niepokojące piski. Skończyło się wymianą obu łożysk w przednim kole. Była to trzecia wizyta w warsztacie. Poprzednie dotyczyły przeglądów. W lutym, po przejechaniu 1600 km, wymieniono filtry powietrza i oleju oraz oleje w silniku, sprzęgle i skrzyni biegów – koszt 1071 zł. Przegląd po 8000 km wyszedł taniej – 869 zł. Ostatnia wizyta była gratis: łożyska wymieniono w ramach gwarancji.

Road King to prawdziwy król szosy. Wielkie, dobrze tapicerowane siodło i szerokie podłogi pozwalają zająć wygodną pozycję, szeroka, gruba kierownica dobrze leży w łapskach, natomiast niewielkie lusterka zapewniają co najwyżej przyzwoity widok do tyłu. Szyba dobrze chroni klatę i twarz przed pędem powietrza i robalami. Podczas szybkich przelotów można jedynie narzekać na wiatr uderzający w kolana i próbujący oderwać stopy od podłóg. Recepta jest prosta: zwolnienie do przepisowej prędkości.

Skoro o prędkości mowa, warto wspomnieć, że ulokowany na zbiorniku pokaźny prędkościomierz zaopatrzono w niewielki wyświetlacz, na którym można odczytać przebieg całkowity, dwa przebiegi dzienne, godzinę i orientacyjny zasięg. Przydaje się zwłaszcza ta ostatnia funkcja, bo umieszczony w atrapie lewego wlewu wskaźnik paliwa jest niedokładny.

harley-davidson-flhrc-road-king-cl-2009-1024-10.jpg

Road Kingiem najlepiej cieszyć się na równych nawierzchniach z dala od miejskiego zgiełku.
 
harley-davidson-flhrc-road-king-cl-2009-1024-09.jpg
 
harley-davidson-flhrc-road-king-cl-2009-1024-06.jpg
Kto nie smaruje, ten nie jedzie. Na szczęście amerykański koleżka nie ma apetytu na olej. Wewnątrz seryjnych kominów zamieszkała ruda. Czyżby to była sugestia, że trzeba wymienić je na akcesoryjne?

Elastyczne serducho
Road King to maszyna na dobre drogi. Komfortowo zestrojone zawieszenia źle znoszą wyboje. Zarówno tył, jak i przód potrafi ą nieprzyjemnie dobić, więc los Zwłaszcza że ma do dyspozycji o wiele mniej miejsca niż biker i nie przewidziano uchwytów (tylne gmole są za nisko). Dwucylindrowe serducho o pojemności prawie 1,6 litra jest niesamowicie elastyczne. Niezłego kopniaka na pierwszym i drugim biegu szybko pacyfikuje jednak odcięcie zapłonu. Skrzynia ma sześć przełożeń, przy czym szóstka jest nadbiegiem, który przydaje się zwłaszcza na autostradzie.

harley-davidson-flhrc-road-king-cl-2009-1024-02.jpg

harley-davidson-flhrc-road-king-cl-2009-1024-03.jpg

Da się lubić
Na zużycie paliwa spory wpływ ma styl jazdy. Z naszych obliczeń wynika, że Harry spala średnio 7 l/100 km. Bardzo spokojna jazda pozwala zejść do nieco ponad 5,5 litra. Ale jeśli przyjdzie ochota porumakować, spalanie powyżej 8,5 l na stówkę dziwić nie powinno.

Przez kilka wspólnych miesięcy polubiliśmy sprzęta, co jednak nie przeszkadza nam traktować go jak roboczego muła. Jak da sobie z tym radę, pokaże ciąg dalszy naszego testu długodystansowego.

harley-davidson-flhrc-road-king-cl-2009-01.jpg

Przeczytaj drugą część testu - link

Zobacz również:
REKLAMA