Harleyem do kamieniołomu – bez sensu? No to potrzymaj mi piwo i patrz na to.
Oto rewolucja, i to podwójna! Przede wszystkim Pan America to pierwsze w historii podróżne enduro Harleya (jeśli nie liczyć Buella Ulysessa z czasów, gdy ta marka była własnością H-D; ale czy ktoś jeszcze pamięta ten motocykl?). Po drugie sercem podróżnika został silnik Revolution Max.
Nazwa brzmi znajomo? Nic dziwnego – w 2001 roku Harley zszokował świat i swoich fanów modelem V-Rod, którego jednostkę napędową, nazwaną Revolution Engine, opracowano wspólnie z Porsche. 3,5 sekundy do setki i chłodzony cieczą silnik z cylindrami rozchylonymi pod kątem 60O – takie było wejście Harleya w XXI wiek.

MIMO KOLOROWEGO WYŚWIETLACZA nawigacja po menu nie jest najprostsza – był problem z wyłączeniem ABS-u. Konkurencja robi to lepiej.
Dzisiejszy Revolution Max ma identyczne średnicę cylindra i skok tłoka (105,0 x 72,0 mm). Czyżby więc rozwinięcie konstrukcji? Nie do końca. Mimo że Harley-Davidson wykorzystał doświadczenia z V-Roda do udoskonalenia silnika Revolution Max, obie jednostki napędowe bardzo wiele dzieli – zaczynając od kolejności zapłonu, na zmiennych fazach rozrządu kończąc. Ponadto współczesny Revolution Max ma najwyższy poziom obrotów maksymalnych w historii produkcyjnych Harleyów: odcięcie zapłonu następuje przy 9400 obr/min. Pracy silnika towarzyszy niezbyt głośny i raczej niezwracający na siebie uwagi dźwięk z wydechu.

NAJWIĘKSZY ATUT PAN AMERICY? Silnik V2. Ma wysoką kulturę pracy, jest przewidywalny i nie przeszkadza w jeździe z niewielkimi prędkościami.

POD WYGODNĄ KANAPĄ JEST MNIEJ MIEJSCA niż można by się spodziewać, ale zmieścisz tu więcej niż tylko narzędzia.
SILNIK HARLEY-DAVIDSON PANAMERICA 1250 - OBROTY, DAJ MI OBROTY!
Z pojemności 1252 cm3 wyciśnięto 152 KM przy 8750 obr/min i 128 Nm osiągane o 2000 obr/min niżej. To określa charakter silnika, który lubi obroty, ale najlepsze jest to, że ich nie wymaga. Pracuje przewidywalnie i całkiem kulturalnie. Niestety, pomimo aż trzech wałków wyrównoważających odczuwalnie wibruje od 4500 obr/min wzwyż. Objawia się to mrowieniem na palcach rąk i nóg. Jeśli chcesz używać telefonu jako np. nawigacji, zaopatrz się w uchwyt z tłumikiem drgań, w przeciwnym razie urządzenie długo nie wytrzyma.
Mimo wyraźnych good vibrations uważam, że silnik jest jednym z lepszych argumentów przemawiających na korzyść Pan Americy. Trzeba się przyzwyczaić, że odpaleniu na zimno towarzyszą (za) wysokie obroty, które spadają do przyjemnie niskiego poziomu, gdy tylko temperatura płynu chłodzącego przekroczy 40O. Zmienne fazy rozrządu mają zapewnić maksymalną moc i wydajność montowanemu na sztywno w ramie silnikowi. Fajnym patentem są hydraulicznie kasowane luzy zaworowe. To upraszcza serwis, a przy okazji można liczyć na niższe koszty przeglądów.

JAK PRZYGODA, TO PRZYGODA – Pan America chętnie zabierze cię w ciekawe i/lub odludne miejsca.
Na tym nie koniec ciekawych patentów. Można do nich zaliczyć myk polegający na tym, że zawory wydechowe są wypełnione sodem. Po co? Bo po przekroczeniu temperatury 97O sód skrapla się, a następnie krąży wewnątrz trzpienia zaworu, pomagając w ten sposób odprowadzić nadmiar ciepła. Jak widać, Harley nie skąpił technicznych osiągnięć. Magnezowe pokrywy silnika i głowic to na tym tle nic specjalnego...

MAŁA RZECZ, A UŁATWIA ŻYCIE – zagięte wentyle to pomysł genialny w swojej prostocie. Konkurencja może się uczyć.
Revolution Max w zaledwie 3,6 sekundy katapultuje od 0 do 100 km/h ważącą 265 kg Pan Americę. To wynik zaledwie o 0,3 sekundy gorszy od Yamahy R1 poprzedniej generacji. Co więcej, pod względem elastyczności ciężkie enduro dogania sporta – ze 100 do 140 km/h przyspiesza w ciągu 3,7 sekundy.