Po dniu wypełnionym ciężką pracą, nerwami i stresem nawet cyborg musi podładować baterie. Nie ma przy tym znaczenia, czy machasz młotem, czy twoimi narzędziami są laptop i telefon. Gdy masz wszystkiego dosyć, nie tylko zasługujesz na odsapkę, ale wręcz musisz złapać nieco wytchnienia. Każdy na swój sposób szuka wówczas ukojenia. Ci, którzy wsiadają na motocykle, albo szorują kolanami asfaltowe winkle, albo gnają na złamanie karku po błocie czy krzakach, albo leniwie suną w stronę zachodzącego słońca, delektując się rytmem dwucylindrowych silników. Każdy sposób jest właściwy, najważniejsze, by trafił w twój gust. Trzy bobbery, które wzięliśmy do tego testu, to sprzęty dla trzeciej grupy motocyklistów.
Fajny wygląd, wygodna pozycja za sterami i kapitalny gang dwucylindrowców. Czy trzeba czegoś więcej?
Na redakcyjnym parkingu
stoją Harley-Davidson Sportster 1200 Custom, Moto Guzzi V9 Bobber oraz Triumph Bonneville Bobber. Złośliwi twierdzą, że te maszyny łączy – oprócz mięsistych opon i dwucylindrowych silników – wdzięk i poręczność godne drogowego walca, a o ich przydatności do jazdy świadczy to, że trą podnóżkami o asfalt już na samą myśl jeźdźca o zakręcie. Dobra, niech im będzie, ale prawda jest taka, że naszym bobberom nie sposób odmówić wyglądu oraz muzyki ich silników, które sprawiają, że czas zaczyna płynąć inaczej, a człowiek czuje ukłucie pod sercem.
Sportster kusi
Za każdym razem, gdy patrzę na Harleya, jestem pod wrażeniem tego, w jak fajny sposób Amerykanie potrafią wykorzystać chromy. Sportster 1200 Custom lśni wydechami, żeberkami cylindrów i stylową osłoną klaksonu, z czym smakowicie kontrastują matowy lakier i podkreślający linię maszyny szeroki pasek na zbiorniku paliwa. Wzrok przyciągają ponadto lśniące piasty kół, masywne, a zarazem piękne mocowanie kierownicy oraz wygodna dwuosobowa kanapa. Krępy Sportster kusi eleganckim wyglądem oraz klasyczną zwartą sylwetką. Dopełnieniem są masywne klamki, puszka filtra powietrza i analogowy zegar z niewielkim wyświetlaczem LCD.