Opinie użytkowników
• Krzysztof Andrzejewski, Wrocław:
Trampkami jeżdżę od 14 lat. Najpierw był to XL 600 V, a od 2006 r. mam ostatnią wersję XL 650 V. Przejechałem nimi w sumie około 150 tys. km i nigdy mnie nie zawiodły. Jest to motocykl prawie do wszystkiego – na dalekie wypady, na dojazdy do pracy, na weekendowe wycieczki, a nawet na endurowanie. XL 650 V rozpędza się przyzwoicie, a prędkość powyżej 160 km/h z kuframi jest już zbyt duża (tył zaczyna ostro wężykować). Do latania po autostradzie brakuje 6. biegu. Po załadowaniu bambetli w kufry, torbę na bak i duży wór na tylny stelaż motocykl waży 420-440 kg, czyli więcej niż dopuszczalna ładowność. Daje sobie z tym radę, choć na krętych górskich drogach mocowanie kierownicy w silent blockach okazało się zbyt miękkie (specjalnie toczone tuleje i montaż na sztywno zdecydowanie poprawiły prowadzenie w ciasnych zakrętach przy dużym obciążeniu oraz na hopkach zakrętowych). Do jeżdżenia po lasach przydaje się wymiana sprężyn na progresy.
Hamulce w XL 600 V były takie sobie, w XL 650 V są OK. Przy długich jazdach obciążonym motocyklem po bezdrożach szybko zużywa się łożysko główki ramy; przy jeździe solo problem nie istnieje. W XL 600 V musiałem kontrolować stan oleju (na wyprawach dolewałem nawet 1 l co 2-3 tys. km); w XL 650 V nie mam tego problemu. Pozycja w XL 600 V była lepsza do jazdy na stojąco, ale XL 650 V, mimo że szerszy, po przyzwyczajeniu się też daje radę. Z zalet XL 650 V wymienię: lepiej zestrojone silnik i skrzynię biegów, wygodniejszą kanapę, schowki, zegarek, skuteczne światło i hamulce.
• Waldek:
Swojego Transalpa z 1999 roku używam od 4 lat. Po sprowadzeniu z Włoch jestem jego pierwszym użytkownikiem w kraju i jak dotąd nie przydarzyła mi się żadna przykra niespodzianka. Najczęściej jeżdżę na trasy po jakieś 200-400 km o różnej jakości asfaltu, czasami też po szutrze. Wszędzie sprzęt spisuje się znakomicie. Choć dysponuje mocą tylko 50 KM, na serpentynach nierzadko odstawia ścigacze.
• Przemysław Suchoń, Kraków:
Jestem użytkownikiem Hondy XL 650 V Transalp z roku 2001 i jest to mój pierwszy motocykl (mam 19 lat). Bardzo go chwalę. Zdecydowałem się na niego głównie z powodu mojego wzrostu (190 cm): szukałem maszyny wysokiej, komfortowej i w miarę ekonomicznej. Moc silnika może nie powala (szczególnie jak na taką pojemność), ale motocykl nadrabia to elastycznością: już od 3000 obr/min jest w stanie przyzwoicie przyspieszać. O tym silniku słychać wiele legend na temat jego długowieczności, i tak jest naprawdę. Mimo 50 000 km, wszystko jest na swoim miejscu. Jedyne, na co można narzekać, to tępo działająca skrzynia biegów, czasem lubi także wpaść międzybieg. Na szczęście dozowalność sprzęgła oraz lekkość działania klamki pozwalają na jazdę w korku. Ceny części zamiennych są przyzwoite, a i pragnienie na paliwo nie jest duże (w trasie przy spokojnej jeździe spalanie potrafi spaść poniżej 5 l/100 km, w mieście, jak szaleję, skacze do ponad 6 l).
Jeżeli chodzi o wygodę, bardzo chwalę szeroką, wysoko umieszczoną kanapę (szczególnie pomaga przy jeździe w mieście). Handbary także są bardzo przydatne. Zamontowałem akcesoryjny kufer centralny. Pasażerka też ma bardzo wygodnie (odpowiednia kanapa i uchwyty).
Sprzęt świetnie daje sobie radę nie tylko na ulicach, ale także w lekkim terenie, a po zamontowaniu bardziej off-roadowych opon można by próbować czegoś więcej.
• Ryszard Kozak, Luboń:
Po latach jeżdżenia (już 41) sprzętami przed- i powojennymi (DKW, NSU, Royalem Enfieldem, potem SHL i WSK) postanowiłem spróbować motocykla współczesnego. Ponieważ lubię teren i turystykę, a budżet był ograniczony, wybrałem Transalpa XL 600 z 1992 r., z przebiegiem 46 tys. km, znalezionego u handlarza. Właściwie to Transalp wybrał mnie: stał biedak z mocno okaleczonym i chorym ciałem, ale z cudownie zdrowym sercem. Po próbnej jeździe byłem urzeczony. Za to, co dostałem od Trampka, ma u mnie dożywocie. Akceptuję jego moc silnika, elastyczność i brzmienie, własności nadwozia, komfort, bezawaryjność. Wysiadł tylko jeden moduł – wybaczalny, mały grzech.
Przeszkadza mi wysokość siedzenia (mam 178 cm wzrostu): dobrze się wsiada w krótkich spodniach, gorzej w stroju motocyklowym. Zużycie paliwa 4,5-5 litrów nie szarpie portfela, polecam XL-a wszystkim, nie trze ba bać go się, bo jest łatwy w samodzielnej obsłudze.
Usłyszałem od młodych, że jeżdżę lajcikiem, ale chciałbym, by w moim wieku (57) mogli oni jeszcze jeździć chociaż sześćsetką. Tym bardziej że jeżdżę cały rok, oczywiście zimą bez wygłupów, w dni z suchą jezdnią.
• Mirosław Jamróz, Kraków:
Transalpa XL 650 V z 2001 r. mam od 2009 r. Bez poważniejszych przygód przejechałem nim trochę ponad 16 000 km po asfalcie, po łąkach, piachach, szutrach i schodach... Jedynie prędkościomierz odmówił pracy, ale przecież w sprzęcie mającym 10 lat i 70 000 km na liczniku to niewiele.
Wady? Np. nie najlepsze hamulce i nie za duża moc, ale dzięki temu jest łatwy do opanowania w terenie i nie skłania do ulicznych szaleństw. Mimo niemałej wagi, mogę go polecić osobom zaczynającym przygodę z dwoma kołami, bo jest to sprzęt odporny na błędy popełniane w trakcie jego użytkowania przez właścicieli i serwis. Kto szuka motocykla do jazdy, a nie do lansu na mieście, temu Trampka polecam bez wahania.
zobacz galerię
Komentarze