Husaberg FE 390

Małe jest piękne. Husaberg popiera tę tezę, więc atakuje rynek enduro następcą FE 450 – modelem FE 390.

Jens Elmwall z pewnością ma zapewnione miejsce wśród ludzi najbardziej zasłużonych dla firmy Husaberg. Zaprojektował bowiem sprzęta, który zelektryzował świat off-roadu. Aby umieścić decydujący o poręczności motocykla, szybko obracający się wał korbowy jak najbliżej środka ciężkości maszyny, postanowił wyrzucić wszystkie dotychczasowe rozwiązania i wymyślił wysoko usytuowany silnik z cylindrem pochylonym o 70° do przodu. W ten sposób wygospodarował sporo miejsca na układ wydechowy, a dzięki cofnięciu podciągów ramy zyskał większy prześwit. Zastosował też obowiązkowy w tej klasie wtrysk paliwa i kolejny rodzynek – wykonany całkowicie z tworzywa sztucznego tylny stelaż ramy.

Na sukcesy nie trzeba było długo czekać. W ubiegłorocznym teście porównawczym (MOTOCYKL 6/2008) Husaberg FE 450 zajął drugie miejsce wśród dziewięciu półlitrowych sportowych enduro. Poręczność i dobra trakcja – te cechy były wtedy jego najsilniejszymi argumentami.


husaberg-fe-390-2009-1024-02.jpg
 
 
husaberg-fe-390-2009-1024-03.jpg
W Husabergu  wiedzą, o co chodzi w enduro – składana klamka sprzęgła toj eden z przydatnych bajerów.  Cylinder ustawiono pod kątem70°, co ułatwiło zaprojektowanie dolotu. Na samej górze znalazł się wałek wyrównoważający.

Jaki jest zatem sens budowania maszyny o mniejszej pojemności? FE 390 również może się pochwalić silnikiem pomysłu Elmwalla. Stabilność i wspaniała precyzja prowadzenia – te zalety ma też nowy sprzęt. Ciasny przejazd w teście crossowym, z dosłownie przyklejonym do ziemi przodem, to żaden problem. Wyjeżdżone, pełne luźnych kamieni koleiny – zmniejszona pojemność skokowa, a przede wszystkim dodatkowa masa zamachowa wału korbowego pomagają zwalczyć brutalne reakcje silnika i korzystać z doskonałej trakcji.

Dopiero w sytuacjach naprawdę dramatycznych, np. gdy trzeba katapultować motocykl z jednego kamiennego bloku na drugi, nieco łagodniejsza charakterystyka silnika zawodzi. Wtedy zamiast krótkich strzałów gazem, dzięki którym FE 450 stawał się alpinistą, w FE 390 trzeba stosować inną taktykę. Metoda pokonywania takich odcinków jest prosta: gaz w opór i do przodu.

W łatwiejszym terenie mały Husaberg nie ma powodów do wstydu. Pod względem dynamiki silnik „390” góruje nad FE 450, a i podwozie wykazuje większy spokój. Znaczy to, że w porównaniu z FE 450 zawiasy firmy WP Suspension, w które wyposażono FE 390, reagują czulej i lepiej wygładzają ostre kanty. Właśnie na tym polega największy zysk z obniżenia pojemności.

Koncepcja motocykla z nietypowo umieszczonym silnikiem, po raz pierwszy zastosowana w FE 450, tak wysoko ustawiła poprzeczkę, że konkurencja musi wytężać wszystkie siły, aby nie odpaść. FE 390 na pewno da sobie radę.

supermoto 2010
 
husaberg-fe-390-2009-1024-04.jpg
W ubiegłych latach ponad połowa Husabergów, które zjeżdżały z taśm produkcyjnych, były to sprzęty supermoto. W tym czasie trwały prace nad nowym enduro. Dlatego miłośnicy latania bokiem musieli poczekać, aż dostaną coś nowego dla siebie. Ale wreszcie doczekali się: na sezon 2010 zaplanowano premierę supermoto FS 570.
Austriacy (od 1995 roku firma Husaberg należy do grupy KTM-a) zaplanowali tego sprzęta jako okręt flagowy. Dlatego ma mieć bezdętkowe opony, przednią tarczę hamulcową o średnicy 320 mm wraz z radialnym zaciskiem, promieniową pompę hamulcową firmy Magura, widelec Closed Cartridge od WP Suspension – dostosowany do potrzeb supermoto dzięki nowym półkom.
Te zapowiedzi wskazują, że nowy Husaberg ma wszelkie szanse, aby znowu zdrowo namieszać na torach. 

husaberg-fe-390-2009-01.jpg

Zobacz również:
REKLAMA