Indian Rogue (ang. łobuz, łotr) to kolejna po Bobberze i Bobberze Twenty specjalna wersja modelu Scout. Charakterystyką jest najbardziej zbliżona do Bobbera Twenty – pochodzą stamtąd kierownica typu Mini Ape Hanger i umieszczone pod nią lusterka. Stylistycznie Rogue jest jednak motocyklem o wyraźnie innym charakterze – z przodu prezentuje się efektowna 19-calowa felga, reflektor ukrywa się w miniowiewce, w kolorystyce zaś wyraźnie widać inspirację zasadą stosowaną w produkowanym w pierwszym ćwierćwieczu XX wieku Fordzie T: klient mógł zażyczyć sobie ten samochód w każdym kolorze, byle był to czarny. Owszem, Indian Scout Rogue występuje w dwóch innych (ciemnych) kolorach, ale dominująca na silniku, ramie i wydechu czerń i tak je przytłoczy.

W EFEKCIARSKICH LUSTERKACH widać głównie rękawy. Na szczęście przełożenie ich z pozycji dolnej na górną trwa tylko chwilę.

PIĘKNA 19-CALOWA FELGA robi na drodze kolosalne wrażenie. Mimo tylko jednej przedniej tarczy motocykl hamuje bardzo skutecznie.
INDIAN SCOUT ROGUE - MOTOCYKL PLUG AND PLAY
Mimo efekciarskiego wyglądu, Indian Scout Rogue jest motocyklem typu plug and play – siadasz i jedziesz, bez marnowania czasu na ustawianie, przyzwyczajanie się i inne tego typu czynności. Duży plus za to. Jeśli chodzi o mnie, musiałem przestawić się na tylko jedno: używanie całej dłoni do operowania lewą klamką. Gdy używałem dwóch palców, sprzęgło nie łapało do końca, a regulacji klamki niestety brak.
Spora jak na niewielkiego cruisera masa – 250 kg – jest trochę zaskakująca, bo na żywo zupełnie jej nie czuć. To zapewne zasługa nisko osadzonego środka ciężkości i łatwości manewrowania. Te cechy sprawiają, że mimo rozstawu osi typowego dla dużych turystyków (1575 mm) Scoutem Rogue bez problemu zawrócisz na raz nawet na wąskiej drodze. To kolejny dowód, że tego sprzęta można spokojnie zaliczyć do pogromców miejskich przestrzeni.

PROSTY I CZYTELNY, ALE... Zegar w tym modelu jest fajny, ale bardzo brakuje obrotomierza.
V-twin, który napędza ten motocykl, mimo charakternego brzmienia nie jest typowym amerykańskim piecem. Chłodzona cieczą jednostka napędowa o pojemności 1133 cm3 owszem, dostarcza pokaźne 97 Nm, ale nad gulgotanie gdzieś w dole obrotomierza przedkłada dawanie w palnik. Pełną moc 100 KM oddaje dopiero przy 8100 obr/min, maksymalny moment obrotowy zaś też niezbyt nisko, bo przy 5900 obr/min. Na szczęście jeśli nie masz ochoty na agresywną jazdę, możesz liczyć na niezłą elastyczność także poniżej przedstawionych wartości. Byleś nie przesadził – poniżej 2000 obr/min silnik Scouta Rogue traci chęć do pracy.

CHCESZ POSMAKOWAĆ życia łobuza? Zamiast obrabiać Żabkę, zainwestuj w Scouta Rogue!
INDIAN SCOUT ROGUE TO GENERATOR ENDORFIN
Do żwawego i charakternego silnika świetnie pasują zawiasy, które jak po sznurku prowadzą motocykl nawet przez pamiętające XIX wiek nawierzchnie niektórych ulic wrocławskiej dzielnicy Nadodrze. Łaty asfaltu, zapadnięte fragmenty kostki i niezliczone przejazdy przez tory tramwajowe nie robią na torze jazdy motocykla żadnego wrażenia.
Gorzej z kierowcą, który każdą nierówność przyjmuje na własne pośladki i kręgosłup. Oznacza to, że jeśli dosiądziesz tego motocykla, akceptujesz pełne niewygód i poświęceń życia łobuza. Jeśli jednak zamarzy ci się weekendowa wyprawa poza miasto, Scout Rogue zaimponuje ci przyjemnym prowadzeniem i tym, jak bardzo lubi zakręty. Pokonywanie łuków, nawet ciasnych, jest bardzo intuicyjne i jedyne, czego wymaga, to użycia leniwego przeciwskrętu. Do prędkości 120 km/h ten sprzęt jest prawdziwym generatorem endorfin. Potem zaczyna się walka z wiatrem, bo silnik może dużo, dużo więcej.

TYLKO DLA EGOISTÓW. Owszem, jeśli się uprzesz, dokupisz siedzenie dla pasażerki. Pytanie tylko po co...