Żaden z tych kasków nie ma blendy przeciwsłonecznej. Przypadek? Oczywiście nie! Dlaczego? Bo jeśli wybierzesz się z tym kaskiem na tor, w twoim bagażu na bank znajdzie się dodatkowy przyciemniany wizjer. Zabawa z opuszczaniem i podnoszeniem blendy jest fajna, ale tylko podczas jazdy turystycznej, tzn. wtedy, gdy nie musisz dbać o ułamki sekund urywane na każdym zakręcie.
Dalej: w żadnym z testowanych kasków nie znajdziesz innego zapięcia niż DD. Wielu, w tym my, uważa je za najbezpieczniejsze. Może nie jest tak szybkie w obsłudze, jak microlock, ale przecież nie o to biega. Jednym z wymogów, które musiały spełnić wszystkie testowane kaski, była norma ECE-R 22.05. W praktyce nie miały one z tym kłopotów. I jeszcze ważna sprawa: warto wiedzieć, że kask sportowy przy prędkościach powyżej 240 km/h nie będzie już taki komfortowy.
Co to jest zapięcie DD / podwójne D? DD, czy też podwójne D to zapięcie stosowane od wielu lat w kaskach motocyklowych. Ze względu na bardzo szybką możliwość zapinania, a także prostotę, i skuteczność stosowane w większości kasków sportowych. Zapięcie składa się oczywiście z dwóch pasków - jednego zakończonego dwoma metalowymi szlufkami w kształcie litery D, przez które przeplata się drugi pasek, zakończony zwykle napem lub specjalnym zaczepem, tak by nie furkotał na wietrze. Po przepleceniu paska przez dwie szlufki zawijamy go wokół górnej i przeplatamy przez dolną, po czym zaciągamy pasek. ![]() |
Jak testujemy kaski?
Nasz test podzieliliśmy na kilka etapów. Najbardziej drastyczne sceny rozegrały się w laboratorium. Tu doszczętnie roztrzaskaliśmy aż 28 skorup. Wszystko po to, by ustalić, który z kasków najlepiej ochroni twoją głowę. Do oceny posłużyliśmy się parametrem Head Injury Criterion (HIC), czyli kryterium, z którego korzystają lekarze i biomechanicy. HIC jest o wiele lepszy niż certyfikat ECE 22.05, umożliwia bowiem znacznie dokładniejszą ocenę, co dzieje się pod skorupą kasku, gdy podczas wypadku mózg jest narażony na skutki kosmicznych wręcz przyspieszeń.
Zobacz też:
Wielki test kasków z otwieraną szczęką
Druga część tortur, którym poddaliśmy kaski, był to test w warunkach jak najbardziej zbliżonych do realu. Przy prędkościach rzędu 250 km/h sprawdzaliśmy, jak kask tłumi hałas, czy wentylacja działa skutecznie, czy pęd powietrza nie szarpie głową jak liśćmi na wietrze itp.
A na koniec komisja w składzie redaktorzy plus kilku zaprzyjaźnionych kumpli na potęgę przymierzała, a także klikała i pstrykała wszystkimi guzikami, przełącznikami itp., w jakie zostały wyposażone testowane kaski. Wszystko po to, by sprawdzić, w jaki sposób działają elementy wentylacji, czy uchylone wizjery nie przeszkadzają w obserwacji drogi, jak duży jest kąt widzenia itp. Po tym wszystkim już wiemy, że: „The winner is...”. Zapraszam do lektury.
Zobacz też: