Moto Guzzi Stelvio 1200 TT, KTM 990 Adventure, BMW R 1200 GS Adventure

Na ich widok zaczynasz myśleć o przygodach, podróżach, gdzie oczy poniosą. Brak asfaltu nie jest problemem. W upalnej Chorwacji postanowiliśmy sprawdzić, na co można sobie pozwolić, dosiadając turystycznego enduro.

Kristijan Tićak, szef chorwackiej „Motoreviji”, suszy zęby w pełnym zakłopotania uśmiechu. Nie wie, czy ma nam współczuć, czy palnąć się w łepetynę za to, że nas zaprosił. Termometr KTM-a 990 Adventure pokazuje 41,5° na plusie. Nie jest to temperatura cieczy chłodzącej ani oleju – oto Chorwacja w pełni lata.

Ale twardym trza być, a nie mientkim! A więc ruszamy! Dokąd? A jakie to ma znaczenie? Najważniejsze, aby było choć trochę chłodniej. Szybko zostawiamy z tyłu naszą bazę w Sibeniku, miejscowości leżącej między Zadarem a Splitem, a wraz z nią uliczny ścisk na prowadzącej wzdłuż wybrzeża szosie. Wiatr przyjemnie chłodzi nam twarze.


moto-guzzi-stelvio-1200-tt-2009-1024-01.jpg

Moto Guzzi Stelvio 1200 TT
 
moto-guzzi-stelvio-1200-tt-2009-04.jpg
◄Takich hebli nie miał żaden z dotychczasowych turystycznych enduro. Świetna dozowalność i efektywność hamowania.
►Aluminiowe kufry pasują stylistycznie do NTX-a, jakby zostały wymyślone specjalnie dla tego sprzęta. Rewelka! 
 
moto-guzzi-stelvio-1200-tt-2009-02.jpg

Miłośnicy przygód
BMW R 1200 GS Adventure: przygoda w nazwie oznacza dodanie wielkiego, bo aż 33-litrowego zbiornika paliwa, gmoli, ponadto szprychowe koła, o 2 cm większe skoki zawieszeń, szersze podnóżki, wyższą szybę i osłony dłoni. Może dlatego Adventure jest tak ceniony przez bikerów: niemal 1/3 sprzedanych GS-ów 1200 stanowią Adventure’y.

KTM 990 Adventure prezentuje wyraźnie off-roadowe ubranko: typowo terenowe koła w rozmiarach 21 i 18’’ (w BMW i Gutku 19 i 17’’), do tego zmiany w głowicach, nowe wałki rozrządu, korbowody, tłoki oraz wydechy, które sprawiły, że silnik generuje zmierzone 105 KM (wersja z 2008 r. ma 98 KM).

Również Moto Guzzi sprawia wrażenie maszyny żądnej przygód. Wersji TT zaprezentowanego w ubiegłym roku Stelvio sprawiono malowanko w barwy wojenne. Czy to pod względem ogólnego wrażenia, czy takich detali, jak gmole, dodatkowe reflektory, ochraniacze dłoni, osłona silnika, aluminiowe kufry i szprychowe koła, na odpałowym Gutku widać piętno sprzęta, z którym chce walczyć – beemki.

Jednak jeden miłośnik przygody nie jest równy drugiemu. Bo przecież niewielu bikerów zdecyduje się na śmiganie w trudnym terenie, nie mówiąc już o pustyniach. Bardziej rajcuje, gdy sztuka łączy groźny wygląd z przydatnością do podróży i komfortem. Szerokie, off-roadowe kierownice leżą przyjemnie w dłoniach, zapewniają przy tym wyprostowaną, pełną luzu pozycję.

Dotyczy to zwłaszcza BMW, którego kierownica szeroko otwiera ramiona przed jeźdźcem. GS wymusza najmniejsze ugięcie kolan i oferuje najwygodniejsze siodło. Totalny turystyczny odlot. Gutek ma nieco niższą kierownicę, nieco twardszą kanapę, narzuca trochę większe ugięcie kolan, ale w zamian oferuje bardziej bezpośredni kontakt z maszyną. Jedni postawią na beemkę, drudzy na Moto Guzzi – kwestia gustu. Na obu siedzi się wygodnie. KTM trochę inaczej pojmuje komfort: prosta kierownica z mocno ryflowanymi, gumowymi rączkami, daleko z przodu osadzona szyba – wszystko to nadaje austriackiej pomarańczy sportowy wygląd i podkreśla aktywną pozycję jeźdźca, nawiasem mówiąc bardzo wygodną. Jednoczęściowe, dość cienko tapicerowane siedzisko wyraźnie ustępuje kanapom beemki i Gutka.

ktm-990-adventure-2009-1024-01.jpg

KTM 990 Adventure
 
ktm-990-adventure-2009-02.jpg
KTM oferuje niewielkie plastikowe kufry (2232 zł). Zamiast nich można zabrać nieco droższe (2674 zł), za to większe, aluminiowe.  

Prawie jak w Alpach
Drogowskaz pokazuje skręt na Sveti Rok. Kristijan włącza kierunkowskaz. Po kilkuset metrach wydaje nam się, że jesteśmy w Alpach. Jest tym trudniej, że asfalt – niemal jak wszędzie w Chorwacji – błyszczy niczym słonina, czyli przyczepność pozostawia wiele do życzenia.

Klocki przedniego hamulca BMW agresywnie wgryzają się w tarcze. Dopiero po chwili, potrzebnej na przyzwyczajenie się do hebli, niezamierzone gwałtowne przyhamowania zmieniają się w czysto dozowane hamowanie. Inaczej jest w przypadku KTM-a. Jego hamulce dają się co prawda dobrze dozować, wymagają jednak mocnego docisku klamki. Heble Gutka robią tu za przykład: niewielka siła nacisku na klamkę, świetna dozowalność – wszystko jak należy.

Podczas testów na torze fakty potwierdziły to wrażenie. Na wyhamowanie ze 100 do 0 km/h KTM potrzebował 43,3 m, BMW – 41,9 m, a Moto Guzzi z wynikiem 39 metrów nie tylko dokopał rywalom, ale też ustanowił rekord wśród turystycznych enduro.

Deko odpału
Wkrótce asfalt kończy się. Wjeżdżamy na żwir. Fun i tumany kurzu za nami są olbrzymie. Strach na pierwszym winklu także. Na następnych kilometrach trzeba Gutkowi odjąć nieco gazu, bo raczej krótkie skoki zawieszeń (170 i 155 mm) na każdym poprzecznym garbie powodują dosyć mocne dobicie tyłu. W BMW wystarczy wcisnąć przycisk ESA (Electronic Suspension Adjustment), aby znaleźć odpowiednie ustawienie. W końcu jest ich aż 15.

Po jakimś czasie nie mamy wątpliwości, że o dzidowaniu na full poza szosami nie ma w przypadku beemki i Gutka mowy. Kulturalny wypad na zieloną trawkę, lajtowe wędrówki – w tym te maszyny są najlepsze. Natomiast w przypadku KTM-a wspomniana już aktywna pozycja, wąska talia i mniejsza o ponad 50 kg masa sprawiają, że austriacki bike w terenie czuje się jak ryba w wodzie. Tyle że trzeba przyzwyczaić się do jadowitego silnika i z dużym wyczuciem obchodzić się z gazem, aby nie doprowadzić do niekontrolowanego poślizgu tyłu. Kto nad tym zapanuje, temu żywiołowy charakter maszyny wyrysuje szerokiego banana na twarzy.

bmw-r-1200-gs-adventure-2009-1024-01.jpg

BMW R 1200 GS Adventure
 
bmw-r-1200-gs-adventure-2009-03.jpg
◄ Siła spokoju. Da się ją dostrzec nawet w stylistyce kokpitu.
►Takiego sposobu podróżowania z dziećmi nie polecamy, ale wielkość kufrów niewątpliwie imponuje.
 
 
bmw-r-1200-gs-adventure-2009-02.jpg

Popis na autostradzie
Ów banan pozwolił zapomnieć o trudach dojazdu do Chorwacji: 1100 km, cały czas autostradami. To była popisowa dyscyplina dla wszystkich trzech bike’ów, ale przede wszystkim dla beemki. Zatankować do pełna i przez 500 km nawet nie pomyśleć o przystanku? Na GS-ie nie ma sprawy. 33-litrowy zbiornik, prowadzenie jak po sznurku, ESA, znośne wibracje nawet na wysokich obrotach, wygodna kanapa (również pasażera) – czego chcieć więcej? Na dodatek aluminiowe kufry umiarkowanej szerokości (BMW: 100 cm, Moto Guzzi: 105 cm, KTM: 108 cm) mieszczą najwięcej bagażu.

KTM umie prawie tyle samo, co BMW. Ale wiadomo – prawie robi różnicę. Pojemność zbiornika, kultura pracy silnika, sposób traktowania pasażera czy kufry – wszystko to jest niewiele, ale jednakgorsze. Na poważną krytykę zasługuje zbyt niska i za wąska szyba. Niewielki schowek między połówkami baku zdobywał coraz większe uznanie na kolejnych bramkach autostradowych.

Stelvio odgapia i od beemki, i od KTM-a: łatwa regulacja napięcia wstępnego sprężyny amortyzatora pokrętłem (jak w KTM-ie), schowek (KTM), regulowana wysokość szyby (BMW), wygodna kanapa (BMW). I na zdrowie! Pochwała za miejsce dla pasażera: świetna ergonomia i masywne uchwyty. Ponieważ wibracje silnika utrzymują się w przyzwoitych granicach, a wiatr muska jedynie górną część kasku, podczas dużych prędkości włoska maszyna prezentuje się bardzo dobrze.

moto-guzzi-stelvio-1200-tt-ktm-990-adventure-bmw-r-1200-gs-adventure-2009-1024-07.jpg

Co boli Gutka
Bardzo dziwna sprawa wyszła z mocą. Zmierzone 98 KM wystarczają zarówno podczas dalszej wyprawy, jak i do żwawego latania po okolicy. Faktem jednak jest, że w przypadku identycznego Stelvio hamownia wykazała 104 KM, czyli prawie tyle, ile ofi cjalnie deklarowana moc maksymalna 105 KM. I komu tu wierzyć?

Wróćmy jednak na chorwackie drogi. Odcinek szutrowy mamy już za sobą. Bierzemy kurs na Srb, miejscowość leżącą tuż przy granicy z Bośnią. Nie zatrzymując się ani razu i czerpiąc radość z szybkich winkli, docieramy w okolice miejscowości Kupirovo.

1170-centymetrowy bokser beemki nie narzeka na brak mocy na najniższych obrotach, ale w okolicach 3500 obr/min robi sobie krótką przerwę na zastanowienie, po czym ostro dowala do pieca. Sześciobiegowa skrzynia działa łatwo i niemal bezgłośnie. Neutralne zachowanie maszyna zawdzięcza m.in. tylnemu wahaczowi Paralever i przedniemu zawieszeniu typu Telelever. Jeździec czuje niemal bezgraniczne zaufanie do GS-a.

Dziki charakter 990 Adventure’a, znany i z innych dwucylindrowców z Mattighofen, ma w sobie coś, co pompuje do krwi dużo adrenaliny. Każde odwinięcie gazu powoduje skok maszyny do przodu. Na luzie wygrała ona test na przyspieszenie i prawie wszystkie próby elastyczności. Leciuteńko działające sprzęgło i skrzynia biegów, wąskie opony, dobra poręczność i świetna przyczepność – to podróżne enduro ma wiele z cech charakterystycznych dla supermoto. Łuki, wiraże, zakręty czy agrafki to jego żywioł, pod warunkiem że jeździec lubi dawać w palnik. W przeciwnym razie będzie dramat. Turystyczne tempo to nie ta bajka, mimo że postanowili to zmienić. Modyfi kacje silnika oraz nowe wydechy dobrze zrobiły KTM-owi: szarpanie poniżej 3000 obr/min zlikwidowano niemal całkowicie, oprócz tego reakcja na gaz jest łagodniejsza. Poprawiono też elastyczność. Jednak nadal jeździec musi wiedzie, czego chce, i lubić ostrzejszą jazdę. Na wolnych obrotach niecierpliwie drżą końcówki kierownicy Stelvio, po dodaniu gazu zaś maszyna wykonuje lekki skłon w prawo. To reakcja typowa dla wszystkich poprzecznych widlaków z Mandello del Lario. V2 o pojemności 1151 cm3 po mistrzowsku daje sobie radę z załamaniem momentu obrotowego przy 4000 obr/min.

Jako że Gutek również pod innymi względami dotrzymuje kroku konkurencji i oprócz topcase’a i podgrzewanych rączek kierownicy wszystkie ekstrasy ma wliczone w cenę, pewne rzeczy można mu wybaczyć. Po pierwsze to, że osiąga prędkość 197 km/h, zamiast obiecanych 220 km/h. Po drugie to, że trzeba za niego zapłacić wyraźnie więcej niż za KTM-a, mimo porównywalnego wyposażenia.

Dojeżdżamy do mety naszej wyprawy po rozpalonej Chorwacji. Jesteśmy w dolinie Krk z wodospadami w Roski Slap. Ta okolica zdobyła popularność w latach 60. XX wieku, kiedy nakręcono tu parę ekranizacji powieści Karola Maya. Z żalem opuszczamy krainę Winnetou.

moto-guzzi-stelvio-1200-tt-ktm-990-adventure-bmw-r-1200-gs-adventure-2009-1024-03.jpg

1
BMW R 1200 GS Adventure. Podróże, szaleństwa, relaks – BMW ma to wszystko w takich ilościach i w takich proporcjach, jak trzeba. Dziś trudno sobie wyobrazić sprzęt, który umiałby więcej.  
2
KTM 990 Adventure. Kto szuka przygody, znajdzie ją z KTM-em.
Niewielkie niedostatki w przydatności do podróży 990 Adventure nadrabia
ogromem radości z jazdy po wertepach, ale też zwykłymi szosami. 
3
Moto Guzzi Stelvio 1200 TT. Włoska maszyna przegrała o włos. Dzięki fantastycznej przydatności do podróży oraz mocnemu charakterowi TT jest rzeczywiście udanym motocyklem.  
Zobacz również:
REKLAMA