Jacek Hanusz Test Moto Guzzi V9 Bobber
Małe rzeczy, duży efekt
Te małe różnice wystarczyły, by motocykl nabrał zupełnie innego stylu i manier. Skoro o stylu mowa, Bobber to elegant w każdym calu, a wszystkie jego detale to prawdziwa uczta dla oczu.
Malowanie z subtelnym motywem szachownicy na zbiorniku i błotnikach ze stali, ślicznie uszyta kanapa, kształtne mostki kierownicy, ciut przekombinowane sety podnóżków, korek wlewu paliwa (szkoda, że niezamykany na kluczyk), ażurowe blaszane boczki, prędkościomierz ze sporym ciekłokrystalicznym wyświetlaczem, pokrywy głowic cylindrów – każdy z tych elementów dowodzi, że w pracę nad tą maszyną designerzy włożyli sporo serca.
Jakby tego było mało, silnik ma typowy dla widlaków gang, więc z czarnych kominów dobywa się miłe dla ucha, niskie bulgotanie.
Gdy już będziesz siedział za sterem, pierwszą rzeczą, na którą zwrócisz uwagę, jest towarzyszące każdemu dodaniu gazu wyraźne bujanie motocyklem w prawo. To efekt wzdłużnie ulokowanego wału.
Pozycja jeźdźca jest neutralna. Moim zdaniem aż za bardzo, bo siedzisz jak na krześle. Szeroka kierownica dobrze leży w dłoniach, w sporych lusterkach widać, co trzeba, a ładne przełączniki są tam, gdzie być powinny. Przyzwyczajenia wymagają tylko włącznik zapłonu i klawisz rozrusznika, bo są czarne, więc nie rzucają się w oczy.
Pora na start. Sprzęgło pracuje lekko, a jedynka wchodzi z wyraźnym łupnięciem, kolejne biegi wskakują już lżej, niemniej do ideału im daleko. Skrzynia działa do tego stopnia topornie, że dwa razy wyskoczył szósty bieg. W całym zakresie obrotów silnik wyraźnie wibruje lub raczej pulsuje, ale nie jest to irytujące – po prostu tak ma i w ten sposób daje znać, że żyje.
Charakterystyczna, będąca niejako znakiem firmowym Moto Guzzi jednostka napędowa nie poraża jednak mocą, jest – mówiąc brutalnie – wręcz mułowata. Owszem, dasz radę odejść samochodom spod świateł, jednak o rakietowych przyspieszeniach i wysokich prędkościach możesz zapomnieć. Tak, wiem, że to nie streetfighter ani wyścigówka, lecz stylowy klasyk, jednak wyduszone z mozołem zegarowe 160 km/h pozostawia niedosyt.
Jacek Hanusz Zanim odpalisz, przez chwilę błądzisz wzrokiem w poszukiwaniu włącznika zapłonu i rozrusznika są. Czarne klawisze nie rzucają się w oczy. |
Jacek Hanusz Zegar prędkościomierza ma białą tarczę i spory ciekłokrystaliczny wyświetlacz. Eleganckie mostki kierownicy osadzono w gumowych tulejach. |