Po rozebraniu silnika...
...naszą uwagę zwróciły, oprócz drobnych rys na cylindrach i płaszczach tłoków, luzy tłokowe. Były one większe niż dopuszcza książka serwisowa, co kwalifikowało je do wymiany. Pozostałe elementy silnika przetrwały cały dystans w dobrej kondycji. Skrzynia biegów, wałek zmiany biegów i kły – ich stan był bez zarzutu. Minimalne ślady pracy na wodziku świadczyły jedynie o tym, że te elementy faktycznie pracowały w silniku. Cały układ rozrządu, od wałków rozrządu po dźwigienki i zawory, nie wykazywał żadnych śladów zużycia ani uszkodzeń. Gniazda zaworów nie były wyklepane, miały jedynie niewielkie ślady zużycia. Dotarte zawory mogły ponownie trafić do głowicy.
Motor Presse Polska
Motor Presse Polska Gniazda zaworów i zawory. Niewielka ilość nagaru na grzybkach zaworów i w komorach spalania to dobra wiadomość, podobnie jak to, że gniazda zaworów były w porządku. |
Motor Presse Polska Cylindry. Chłodzone powietrzem cylindry trzymały wymiary, ale na gładzi cylindrów pojawiły się drobne rysy. |
Motor Presse Polska Tłoki. Ślady, jakie pozostawił sworzeń tłokowy, nie miały większego znaczenia. Luz tłoka natomiast przekroczył dopuszczalną wartość zużycia. Na płaszczach tłoków widać wyraźne ślady pracy. |
Motor Presse Polska Tarcze sprzęgła. Stalowe tarcze były przebarwione, ale nieodkształcone. Kosz nosił ślady pracy. |
Motor Presse Polska Wał korbowy. Przejechany dystans 50 000 km w ogóle nie zrobił wrażenia na łożyskach korbowodowych i panewkach korbowodowych. |
Motor Presse Polska Cylindry. Po przejechaniu dystansu 50 000 kilometrów na gładziach cylindrowych pojawiły się drobne rysy. Nie miały one wpływu na kondycję silnika. |
Nie ma co ukrywać: silnik Harleya został zaprojektowany tak, jakby miał pracować całą wieczność. Na potężnym wale korbowym i bloku silnika nie stwierdziliśmy najmniejszych nawet śladów zużycia. Charakter i styl tej maszyny, w połączeniu z niewygórowaną mocą i raczej przeciętnymi osiągami, spowodował, że podczas całego testu „1200” zużył tylko jeden komplet klocków hamulcowych, a pasek zębaty wytrzymał cały dystans.
Zanim zdecydujesz się na kupno tego motocykla, musisz zdać sobie sprawę z jego wad. A Sportster CA ma ich kilka. Twarde amortyzatory i słabo tłumiony widelec są powodami, dzięki którym słowo komfort nabiera nowego znaczenia. Na dodatek skok zawieszeń w tej maszynie to 105 mm z przodu i tylko 54 mm z tyłu. Na dziurawej drodze nie pomogą nawet balonowe opony, które gwarantują bezpieczną jazdę tylko na suchym asfalcie. Gdy jest mokry, ich przyczepność jest katastrofalna niezależnie od logotypu producenta na bieżniku.
Nie na winkle
Musisz też zdać sobie sprawę, że ten motocykl nie jest stworzony do połykania zakrętów, a przekonasz się o tym zaraz po tym, gdy usłyszysz przycierające o asfalt podnóżki, nawet podczas zawracania. Słowa krytyki należą się także hamulcom. Działają tak sobie, są źle dozowalne, sytuację pogarsza mało precyzyjny ABS.
Gdy usiądziesz za kierownicą, od razu poczujesz amerykańskie klimaty. Twój wzrok natychmiast przyciągnie ogromny i niezwykle płaski, nisko osadzony zbiornik paliwa. Żeby postawić stopy na podnóżkach, musisz mocno przesunąć je do przodu. 100 km przejedziesz bez problemu, ale później tyłek da o sobie znać. W gorszej sytuacji będzie pasażerka. Kanapa dla niej wygląda świetnie, ale jest maleńka oraz podnóżki są daleko z przodu. Żeby nie spaść podczas jazdy, będzie musiała cię mocno objąć obiema rękami. Jeśli w tej pozycji wytrzyma przez 20 km, bądź pewien jej miłości do grobowej deski.
Serce: tak; rozum: niekoniecznie
Jeśli zdecydujesz się na ten motocykl, pamiętaj, że będzie to wybór sercem, a nie rozumem. H-D Sportster CA to bardzo ładny i fajny motocykl, ale tylko do jazdy po mieście. Od strony technicznej raczej bezawaryjny. Przebieg naszego motocykla testowego był wielokrotnie większy niż w motocyklach oferowanych na rynku wtórnym.