Nierówna para: oba cruisery BMW napędzane bokserami – R 18 i R 1200 C – dzieli stylistyczna przepaść.
Co wspólnego mają kapela Scorpions, Jägermeister i krem Nivea? Tak, wiem, może się to kojarzyć z Klubem pod Błękitną Ostrygą, ale prawda jest taka, że są to światowe hity made in Germany. W dziedzinie motocykli niemieckie BMW jest niemal równie popularne, jak trzy wymienione hity, ale nie dotyczy to maszyn wszystkich kategorii. BMW jest mocne w klasie turystyków, podróżnych enduro, nakedów czy motocykli sportowych. Nawet skutery cieszą się rosnącą popularnością. Jedyny ważny segment, który nie był dotychczas dobrze zagospodarowany, to ciężkie cruisery. Ponieważ wielka japońska czwórka całkowicie odpuściła sobie krążowniki, ich fani mogli polegać tylko na amerykańskiej klasyce – Harleyach i Indianach. Skrupulatne BMW postanowiło skorzystać z tej okazji. Żeby była jasność: nie jest to pierwszy skok BMW na klasę cruiser. Czy pamiętasz R 1200 C?
BMW R 18 |
![]() |
Podnóżki osadzone na środku długości motocykla to mus w cruiserach napędzanych bokserami. Sprawdza się to, jeśli biker nosi buty o rozmiarze 46 lub mniejszym. Kierownica wymusza raczej szeroki chwyt. |
![]() |
Zegar jest minimalistyczny, ale też funkcjonalny i uporządkowany oraz pięknie się prezentuje. |
![]() |
Potężne cylindry mają klasyczny kształt i chromowane dekle. Na szczęście chromu w R 18 nie ma w nadmiarze. |
My name is Bond’s bike
Tak, to ten motocykl, który skakał nad helikopterem w „Jutro nie umiera nigdy” – jednej z części sagi o Jamesie Bondzie. I to właściwie jedyne, z czego był znany ten średnio udany, a jeszcze mniej lubiany cruiser, zbudowany w 1997 r. na bazie silnika GS-a. Nie pomogło ani to, że był stosunkowo nowoczesny, ani kolejne wersje typu classic, Montauk, ani koszmarny CL z owiewką.
W 2005 r. BMW postanowiło dać sobie spokój z tym motocyklem, ale czy z perspektywy czasu R 1200 C był rzeczywiście tak niewydarzony? Wtedy krytykowano go, bo bokser, bo nie takie zawieszenia, bo brzydki, bo podróba Harleya, bo BMW itd. Wszystko było nie tak.
Dziś jego następca – a właściwie zupełnie nowa karta w historii BMW – elegancki i ekskluzywny R 18 z nowym, potężnym bokserem w ramie wyprzedaje się jeszcze zanim zjedzie z taśmy produkcyjnej. Jak wiele z tego to zasługa marketingu, a ile wynika z faktu, że motocykl jest świetny? Bardzo stylowa aparycja, najtłustszy bokser BMW wszech czasów, cylindry jak beczki od piwa, odkryty wał napędowy, imitacja sztywnego tyłu ramy, nawiązania do długiej historii BMW – to naprawdę może się podobać. Ponad 350 kg stalowej elegancji otoczonej wszystkimi hashtagami: #soulfuel, #berlinbuilt i upchanym gdzie tylko się da słowem heritage. Czy zatem BMW popełniło wcześniej błąd? Co zrobiło nie tak? Czy w ogóle są jakieś elementy wspólne obu maszyn?
![]() |
Long and low: klasycznie ponadczasowe poprowadzenie linii z nawiązaniem do modelu R5 z połowy lat 30. XX wieku. |
![]() |
Czysta i klasyczna linia bez nadmiaru bajerów i chromu. Zupełnie inaczej niż w barokowym R 1200 C. I Telelever nie szpeci przodu. |