Recepta na te maszyny była bajecznie prosta: weź singla o bardzo niskim stopniu sprężania i straaaasznie długim skoku tłoka, zamknij go w stalowej ramie, przypraw klasycznym stylem, dwoma amortyzatorami i dużymi kołami. I voilà – danie główne gotowe! Ale przecież każdy kucharz dobrze wie, że z identycznych składników można wyczarować różnie smakujące potrawy. Motocykle z tego testu są właśnie takim przypadkiem.
W Royalu Enfieldzie Classic 350 Chrome, jak wskazuje nazwa, postawiono na mieniący się w słońcu blask chromu i stylistykę rodem z lat 50. i 60. ubiegłego wieku. To sprawia, że na ulicy każdy zwróci na niego uwagę. Classic przejął pałeczkę po Bullecie, którego uśmierciła norma Euro 5. Serduchem tego modelu jest prosty technicznie singiel o mocy 20 KM, włożony w podwójną kołyskę stalowej ramy.

Royal Enfield Classic 350
TO NIE JEST OLDTIMER, ale zainspirowany tradycjami nowy motocykl z mocno osłoniętymi lagami widelca.
DANE TECHNICZNE
Silnik chłodzony powietrzem, jednocylindrowy, pojemność skokowa 349 cm3, średnica cylindra x skok tłoka 72,0 x 85,8 mm, stopień sprężania 9,5:1, moc 20 KM (15,0 kW) przy 6100 obr/min, maks. moment obrotowy 27 Nm przy 4000 obr/min. Podwozie: podwójna rama kołyskowa ze stali, widelec teleskopowy o średnicy goleni 41 mm, wahacz dwuramienny, dwa amortyzatory, po jednej tarczy hamulcowej z przodu i z tyłu, średnice tarcz 300/270 mm. Wymiary i masy: rozstaw osi 1390 mm, kąt główki ramy 65,0°, pojemność zbiornika paliwa 13,0 l, opony p/t 100/90-19 / 120/80-18, wysokość kanapy 810 mm, masa z paliwem 195 kg, przyspieszenie 0–100 km/h 16,9 s, V max 114 km/h.
Oldskulowy wygląd (wąski cylinder i głowica przypominająca kapelusz ogromnej pieczarki) Hindusi uatrakcyjnili dawką współczesnych rozwiązań technicznych – elektronicznym zapłonem, elektronicznie sterowanym wtryskiem paliwa i regulowanym katalizatorem. Co jeszcze? Choćby to, że wał korbowy opiera się na panewkach (w singlach sprzed ponad pół wieku najczęściej były to łożyska kulkowe) i że w bloku silnika kręci się wałek wyrównoważający.
Nie zmieni to jednak faktu, że od strony technicznej ten singiel to dinozaur. W głowicy ciągle obraca się napędzany łańcuszkiem jeden wałek rozrządu, sterujący dwoma zaworami. Kanały olejowe w głowicy, poprowadzone wokół świecy i gorętszego zaworu wydechowego, utrzymują jej temperaturę na właściwym poziomie właśnie dzięki chłodzeniu powietrzem i olejem.



PRZYDADZĄ SIĘ OKULARY PRZECIWSŁONECZNE, bo klasyczny pod względem stylu, bogato chromowany kokpit lśni w słońcu. Znajdziesz w nim analogowy prędkościomierz oraz wyświetlacz LCD pokazujący poziom paliwa i dostarczający kilka innych informacji. Błotniki to kawał prawdziwego metalu, potężne kapy silnika także.
Do oldskulowego singla pasuje klasyczny wygląd Royala. W Classicu – oprócz szprychowanych kół – docenisz chromowane, głębokie metalowe błotniki i masywne, polerowane pokrywy silnika sprawiające wrażenie zaprojektowanych mocno na wyrost. Ten widok robi wrażenie. Stylistycznym zwieńczeniem tego klasyka są daszek i światła pozycyjne przyklejone u góry okrągłego reflektora.

W ROYALU ENFIELDZIE nawet pozycja za kierownicą jest oldskulowa – wysunięte do przodu podnóżki to nawiązanie do lat 50. i 60. XX wieku. Classic niezbyt chętnie składa się w zakręty, o neutralności prowadzenia też można zapomnieć.