Naklejka, jaką prowizorycznie umieszczono na zbiorniku paliwa prototypu Lucky Explorera 9.5, dobrze podsumowuje stan rozwoju: „No ABS! No Traction Control! No Front Lift Control! No Quickshift!”. To oznacza, że naprawdę mamy do czynienia z surowym prototypem, któremu sporo jeszcze brakuje do ostatecznej wersji produkcyjnej, choć już teraz jest to motocykl z krwi i kości. Wszak jeszcze kilka lat temu na wyposażeniu motocykli seryjnych nie było żadnego z tych systemów i jakoś sobie radziliśmy. A dodatkowo dzięki temu spotkanie z tak surowym wcieleniem Lucky Explorera pozwoli skupić się na prawdziwej naturze tej maszyny, bez obawy o „spłaszczanie” cech szczególnych i charakteru przez elektronikę.

WYŚWIETLACZ TFT ma 7 cali. Dzięki matowej powierzchni jest dobrze czytelny nawet w promieniach słonecznych, ale bez elektroniki trochę wariował.
Lucky Explorer, choć jest dziełem inżynierów Mv Agusty, nie będzie nosił logo włoskiej legendy z Varese.
Według inżyniera odpowiedzialnego za kierowanie projektem, Briana Gillena, poziom zaawansowania elektroniki na tę chwilę to tylko 15%. Widać to wyraźnie także po nieoznaczonych przełącznikach na kierownicy. Ich funkcji można się tylko domyślać, a informacje, jakie przekazuje dobrze czytelny, 7-calowy wyświetlacz TFT o matowej powierzchni, wydają się być raczej spontaniczne.
Na przykład rozpoczynając jazdę, otrzymujemy informację o pozostałym zasięgu wynoszącym 729 km – doskonała wartość, ale to zbyt piękne, by było prawdziwe. Pomijając elektronikę, przy dokładniejszym przyjrzeniu się zauważyłem, że matowoczarne owiewki wykonane z laminatów włókna szklanego są w wielu przypadkach wycinane ręcznie, więc mają dość ostre krawędzie.
To również przykład, że wciąż sporo brakuje do uzyskania ostatecznej formy. Zamontowany w miejsce tylnego siedzenia pakunek to z kolei sprzęt pomiarowy.

JESZCZE BEZ OZNACZEŃ – jak dokładnie będą wyglądały przełączniki na kierownicy w seryjnym bike’u, pozostaje na razie tajemnicą.
TAK BĘDZIE
Mimo sporej ilości miejsc, gdzie wciąż widać, że to maszyna przedprodukcyjna, są również części, które nabrały już ostatecznego kształtu, np. oświetlenie, zbiornik paliwa i siedzenie już się nie zmienią; także geometria i podwozie (podwójna rama kołyskowa wykonana ze stalowych rur) przeszły już, według MV Agusty, wszystkie próby. Celem dzisiejszego testu jest więc poznanie mechanicznych podstaw modelu Lucky Explorer 9.5. Na drogach biegnących wokół Varese i poza nimi przekonamy się, jaka jest ergonomia i poręczność, zanim jeszcze maszyna zostanie dopieszczona elektroniką, a także dopracowanymi zawieszeniami.

POMYSŁ i koncepcja Lucky Explorera nawiązuje do Cagivy Elefant.
W szerokim siodle Lucky Explorera 9.5 siedzę wygodnie, a nie za szeroka, ale przyjemnie skierowana w moją stronę kierownica jest blisko klatki piersiowej dzięki dość wysokim mostkom. Podnóżki są usytuowane, zgodnie z duchem enduro, bardzo nisko, a zbiornik paliwa umożliwia odpowiednie dla tej klasy wąskie rozchylenie nóg. Lucky Explorer oferuje bardzo rozluźnioną pozycję za kierownicą, która zaprasza także do dłuższych przejażdżek. Dzisiaj czeka mnie jednak krótka, bo zaledwie 50-kilometrowa runda testowa, na której przydatność do dalekich podróży nie będzie odgrywać większej roli.

NOWY TRZYCYLINDROWIEC o pojemności 931 cm3 waży 57 kg i oferuje moc 123 KM, co w przypadku turystycznego enduro w zupełności wystarczy.