Całkiem spory jest – pomyślałem, gdy po raz pierwszy patrzyłem na Steezera QL 125. Skuter jest bowiem o 23 mm dłuższy od Suzuki Burgmana 400. Mimo to miejsca za sterami wcale nie jest dużo. Owszem, stopy mieszczą się na podłogach i za owiewkami, ale o ich wyciągnięciu zapomnij. Profilowane siodło jest blisko kierownicy, co ogranicza możliwość zmiany pozycji, wielka zaś szyba lepiej chroni górną część owiewki niż jeźdźca. Na miejscu pasażera zmieściłby się zawodnik sumo, jednak prawda jest taka, że zza sterów skuter wygląda na mniejszy niż faktycznie jest.
![]() Hamulce są całkiem skuteczne, niemniej z butów nie wyrywają. Brak im dozowalności, a przede wszystkim ABS-u. |
Rzut oka na dane techniczne wiele wyjaśnia: przy 2078 mm długości Steezer ma tylko 1382 mm rozstawu osi. Dla porównania wspomniany Burgman 400 ma 1465 mm, a maleńki przecież Piaggio Liberty S – latający u nas w teście długodystansowym – 1345 mm. W lusterkach widać całkiem sporo, natomiast kokpit nie poraża urodą. Oprócz prędkościomierza i brzydkich kontrolek są tu czujnik temperatury oraz ciekłokrystaliczny wyświetlacz pokazujący przebieg całkowity i dzienny, czas i poziom paliwa. Przełączniki przypominają te ze starych „japończyków”, do obsługi zaś nieregulowanych klamek warto mieć długie paluchy.
![]() |
![]() Przełączniki (1 u góry) są solidne, ale niezbyt finezyjne. Kokpit (2na dole) zaś dostarcza niezbędnych informacji, w tym tej, że stylista mógł się bardziej postarać. |