Napędzany chłodzonym powietrzem i olejem silnikiem Bandit 400 zadebiutował w 1989 roku. Chłodzony cieczą silnik 650 wymusiła norma Euro 3 (2007 rok).
W połowie lat 90. dzięki Banditowi Suzuki zostawiło konkurencję w tyle. Przepis na sukces był do bólu prosty: bazą motocykla był nieco przestarzały, ale sprawdzony i niezniszczalny silnik ze sportowego GSX-R-a 750. Taką jednostkę napędową skonstruowano na potrzeby bardziej turystycznego GSX-a 600 F (w USA i Kanadzie zwanego Kataną) z 1988 roku. Moc silnika wynosiła 80 KM, masa motocykla na sucho 208 kg, a pełna owiewka nadawała sportowy wygląd.
Jednak do wymagań średniego nakeda konieczne było wprowadzenie kosmetycznych zmian: przekonstruowano więc głowicę, zawory, wałki rozrządu i gaźniki. W efekcie chłodzone olejem (SACS – Suzuki Advanced Cooling System) serducho dysponowało mocą 78 KM. Mimo zmian, do bardziej dynamicznej jazdy wymagało wysokich obrotów. Jednostkę napędową zapakowano w stalową ramę z prostymi zawieszeniami. Motocykl nieźle wyglądał (żeberkowy silnik, okrągła lampa, okrągłe zegary) i miał to coś. Prosty pakiet za rozsądne pieniądze zrobił furorę i na całe lata wyrobił dobrą opinię nazwie Bandit. Był prosty, uniwersalny i debiloodporny.
Jednak Bandit nie był ideałem. Olejak lubił paliwo, a ze względu na gaźniki bywał kapryśny. Kultura pracy? Suzuki same stuki – to powiedzenie wiele wyjaśnia. Do tego słabe światła (użytkownicy często porównują je do kaganków), takie sobie zawieszenia i nieporażająca jakość wykonania. To wszystko prawda, ale przecież to jedynie detale.
ZALETY
|
WADY
|
MOIM ZDANIEMMam duży sentyment do prostych motocykli, które pełnią funkcję wołu roboczego, a właśnie taki jest Bandit 650. Części są tanie, a ich dostępność znakomita, dlatego tym bardziej warto wziąć pod uwagę tę maszynę z drugiej ręki. Kilka wersji wyposażenia (naked, z owiewką lub bliźniaczy GSX-F) pozwala dobrać maszynę dostosowaną do twoich potrzeb. |
![]() |